Rozdział 1

118 13 11
                                    


„Żałoba nigdy nie ustaje, staje się częścią naszego życia. Zmienia się i my zmieniamy się wraz z nią..."

...

- Ah, nie wiesz jak... Tęsknie za tobą, przyjacielu...- Cicho szepnąłem.
Powtarzam to zdanie dziennie przy blasku księżyca. Przez to, powracam do moich bolesnych myśli..

Siedzę sam na wielkim głazie, przy wodospadzie. Moje buty lekko są zamoczone w zimnej wodzie, a piękny, blady księżyc, nadaje wodzie jasności przez jego blask odbijający się na wodospadzie.
Spoglądam na swoje odbicie w milczeniu. Wiatr lekko powiewa moje tylnie kolce jak i górne. Wokół mnie panuje kompletna cisza, jak i ciemność.
Wreszcie po ciężkim dniu, czuję się zrelaksowany i spokojny. Zawsze tutaj przychodzę, zazwyczaj wieczorami lub późną nocą, by powspominać mojego starego przyjaciela który dzielnie walczył i poświęcił swoje całe życie, ratując setki milionów ludzi z innej planety.
Ponownie spojrzałem na księżyc cicho wzdychając.
- Shadow... Chcę żebyś tutaj był.. - Rzeknąłem czując lekkie łzy w oczach. - Ciekawi mnie to, czy teraz słyszysz mnie, mój idiotyczny głos.. - dodałem, ocierając łzę z policzka.
Przed moimi oczyma nagle pojawił się obraz z momentu jak Shadow zaczął spadać w dół.
Zamknąłem oczy, a następnie opuściłem głowę zaczynając cicho szlochać. Schowałem twarz w dłoniach. W pewnym momencie poczułem jak moje dłonie zaczynają się niekontrolowanie trząść. Znów poczułem się bezsilnie, tak jak w momencie gdy nic nie mogłem zrobić, tylko patrzeć i płakać.

"Patrzeć i płakać..."
"Patrzeć i płakać..."

Zdałem sobie sprawę że częściowo to też moja wina..
Mogłem polecieć wraz z nim..
Zginąć wraz z nim.. I nie cierpieć już nigdy więcej.

Wstałem gwałtownie z kamienia i zrobiłem mały krok w przód. Spojrzałem na wodospad który był dosyć głęboki, a następnie wróciłem wzrokiem na swoje odbicie.
Gdy chciałem zrobić kolejny krok, co spowodowałoby wpadnięcie do wody, usłyszałem za sobą znajomy głos.
- Nie rób tego, fałszywcu - Usłyszałem niski, znajomy mi głos.
Odwróciłem się gwałtownie za siebie ale nikogo nie było.
Nie wiem dlaczego, ale zaczeła mnie okropnie głowa boleć. Mocniej zawiało, a ja chwyciłem się za głowę.
Postanowiłem że wrócę do domu i się położę, było już fakt dosyć późno.
Zacząłem się oddalać od wodospadu idąc przed siebie.
Na szczęście miałem na sobie bluzę więc nie było mi aż tak zimno. Włożyłem ręcę do kieszeni, rozpinanej bluzy, a następnie spojrzałem na domki, pola, ogródki, pętle itp. Green Hills zaskakująco jest piękne wieczorami i nocami. Tym bardziej że jest cisza.. Cisza od Eggmana i jego ataków.
Gdy wreszcie dotarłem do swojego malutkiego skromnego domku, zdjąłem buty i zamknąłem drzwi na klucz. Udałem się prosto do swojej sypialni, zapominając umyć zęby i przebrać się w piżamę.
Wszedłem do swojego pokoju i od razu położyłem się z lekkim bólem głowy na łóżku.
Przez długi czas wpatrywałem się w sufit, myśląc o tym co wydarzyło się nie dawno nad wodospadem.

"Nie rób tego, fałszywcu"

Czyżby... Odezwał się do mnie Shadow? On jako jedyny tak na mnie mówi...
Ale wątpie..
Przecież on, on.. Nie żyje..
Znów poczułem łzy w oczach. Obróciłem się gwałtownie na drugi bok zaczynając szlochać.
Skuliłem się mocno, a moje uszy opadły. Ogon podkuliłem nawet nie przykrywając się kołdrą lub kocem.
Po dłuższym czasie, w końcu zasnąłem..

_____

Witam kochanych mych czytelników!
Tak wiem. Ostatnio tą książke wrzuciłem 5 stycznia i miałem już od dawna ją pisać, ale niestety, wszystko przez szkołę się zjebało. Moje plany na pisanie tej książki także, z powodu ciągłej nauki.
Ale od dzisiaj postaram się pisać regularnie tą opowieść jak i moją drugą którą też aktualnie piszę hah.
Jeszcze raz przepraszam za moją nieobecność, ale musicie być wyrozumiali, nie daję rady tym bardziej że we czwartki kończę o 17 lekcje i nie mam jak pisać, bo potem jestem zazwyczaj wyrąbany, lub nie mam weny przez ciągłe myślenie w szkole hehss..
No ale JUŻ POWRACAM 🦅🦅🦅🦅🦅🦅🦅🦅🦅🦅🦅🦅🦅🦅

Memories - | Sonadow |Where stories live. Discover now