Chapter 13 - "You must think that I'm crazy"

10 0 0
                                    

-Alysso, rozmawiałyśmy już na ten temat.

-Ale ciociu, to ważne! Proszę, daj mi te kluczyki!- odhuknęłam zdenerwowana po ciągnącej się wymianie zdań z ciocią.

Nigdy nie pozwalala mi samej przesiadywać w aucie, jakby jakiś skarb tam chowała.

-A po co chcesz iść do auta?- zapytała poprawiając bluzę.

-Po telefon. Muszę szybko gdzieś zadzwonić.

Ciocia westchnęła i zrezygnowana podała mi kluczyki, które przedtem wyciągnęła z torebki. Szybko pobiegłam w stronę auta i po wielu próbach w końcu otworzyłam drzwi. Wpadłam do środka i zaczęłam szukać telefonu. "Mam cię". Pomyślałam, gdy go złapałam i szybko zaczęłam wyszukiwać numer policji. Drżącymi rękoma nacisnelam zielony przycisk słuchawki i czekalam na odbiór.

-997, co się stało?

-Musicie myśleć, że jestem szalona, ale wiem co się stało z Hannah.

-Przepraszam? Możesz dodać więcej szczegółów? O jaka Hannah chodzi i kto dzwoni?

-Hannah Jones, z Dayfield! Ta, która zaginęła jakiś czas temu. Wi...

-Przepraszam, ale to chyba pomyłka. Hannah została znaleziona martwa w lesie 2 dni temu. Zaczęło się już dochodzenia na temat jej śmierci.

Zamarlam. Czyli Davis mnie oklamal? To nie ma sensu... przecież...

-Jest pani jeszcze na linii?

-Tak, tak... ja... To chyba faktycznie jest pomyłka... Przepraszam i dowidzenia.

Osoba po drugiej stronie słuchawki zaczęła coś jeszcze mówić, ale ja się rozlaczylam. Hannah nie żyje?

_________________________________________

Niezlicze ile lez wylałam w aucie. Te slowa ciągle krążyły w mojej głowie.

Hannah nie żyje.
Hannah nie żyje.
Hannah nie żyje.
Hannah nie żyje.
Hannah nie żyje.
I dobrze.

Walnęło piescia w kierownicę, gdy ta myśl znalazła się w mojej głowie. To nie pierwszy raz. Czy ze mna jest coś nie tak? Czy jestem takim samym potworem jak Karina, Davis i te tajemnicze postacie?

Popatrzyłam przed siebie. Las, las ,las i las. Ale coś przykuło moja uwagę. Tam, między drzewami, wydawalo sie jakby
ktoś szedł. Czekając na rozwój sytuacji zaczailam, że tam naprawdę ktoś idzie. Gogle na oczach, chusta na twarzy, szarawa bluza, obdarte jeansy, buty wojskowe i... toporki?

Niepewnie przyglądałam się postaci, aż nagle zauważyłam na jej bluzie... krew.
Szybko schowałam się pod kierownicą z nadzieją, że ta osoba mnie nie zauważyła. Po prostu bądź cicho, bądź cicho, bądź cicho, bądź cicho...

Szarpanie za klamkę.

Wstrzymałam oddech i zakryłam usta dłonią. Trzeslam się straszliwie. Nagle nastała cisza. Głucha cisza, która była gorsza od najgłośniejszego hałasu.

Powoli się podniosłam i wyjrzałam za okno samochodu.

Stał tam.

Zamachnął się toporkiem i wybił szybę. Krzyknęłam zdzierając sobie gardło i szybko ruszyłam w stronę drugich drzwi. Zaczelam szarpać za klamke, klamkę one nje chciały się otworzyć. Tajniczy chłopak sięgnął przez wybite okno w stronę klamki i otworzył drzwi. Wczołgał się do środka, wtedy kiedy udało mi się otworzyć drzwi, ale był szybki i zdążył złapać mnie za ramię i rzucić w swoją stronę.

Zaczęłam się czym prędzej szarpać i wyrywać.

-Uspokój się- warknął i otoczył moja szyję swoim ramieniem.

Momentalnie powietrze zaczęło uciekać z moich płuc, a wizja zaczela się rozmywać. Kiedy już myślałam, że to koniec to ostatkiem sil uderzyłam chłopaka w głowę z całej siły. Ale ku memy zdziwieniu nie zareagował. Nawt nie wydał najmniejszego dźwięku. On nie czuje bólu?

Nagle uścisk że strony chłopaka zmalał. Wzielam gleboki wdech i z szybko bijącym sercem od niego odskoczyłam. Nie poczulam przeszywający bol w udzie i zobaczyłam krew spływająca po mojej nodze. Czy ja serio sama nadziałam się na toporek mordercy?

Wyskoczyłam z auta, a on za mną. Wiedzialam, że jak wroce nad ognisko to narażę ciocię i innych na niebezpieczeństwo, więc zaczelam uciekać do lasu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 17 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

FORBIDDEN NAMESWhere stories live. Discover now