Rozdział 18

69 4 0
                                    

Trevor

- Głębiej ten nóż wsadź, cioto – warknąłem do jakiegoś chłopczyka, który nie umiejętnie dźgał ludzkie ciało. To akurat był bogaty biznesmen – ten zabity – który wykorzystywał kobiety, więc nie było typa szkoda. I to były zwłoki, więc już nikomu by się nie przydały.

- Nie mogę – wyszeptał, a po jego policzku spłynęła łza

- No to wypierdalaj, ja nie mam czasu – westchnąłem.

            Uczenie tych małych debili było gorsze niż siedzenie w jednym pomieszczeniu z Clair, znaczy no z Vixen.

            Prychnąłem na samo przypomnienie tej dziewczyny.

Wziąłem swoją katanę z rogu pokoju i wyszedłem z pomieszczenia.

Ta, szkoliłem w szkole dla zabójców. Tylko, że na razie mnie sprawdzali i miałem takie uczuciowe cioty.

Musiałem się przygotować na zlecenie. Umyć katanę i kilka nożyków.

Udałem się do skrzydła z pokojami. Szedłem przez ładne, długie i ciemne korytarze, jedynym światłem tutaj był księżyc, oświetlający korytarz, przez duże okna. Gdy byłem już prawie na końcu korytarza, spojrzałem przez okno i zobaczyłem ciemną postać, która w ręce trzymała odciętą głowę. Na ziemi pod nią była kałuża krwi.

Przewróciłem oczami i pokazałem postaci środkowego palca.

Niech się jebie. Ja nie mam czasu, na jakieś pogróżki. Równie dobrze mógł być to...

I wtedy telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować. Wyjąłem go, odebrałem i przyłożyłem do ucha, ruszając do mojego pokoju.

- Nie ładnie, Trevorku. Mamusia nie uczyła kultury? – zapytał głos po drugiej stronie.

- A ciebie, Masonku, mamusia nie uczyła, że nie wolno zabijać? – przedrzeźniłem jego ton. Chłopak się zaśmiał – Kto ci tak przeszkodził, że pozbawiłeś go głowy?

- Zlecenie

- Ah tak? Szkolisz się dopiero miesiąc i już zlecenie?

- No dobra – widziałem jak przewraca oczami – To były Madison. On ją wykorzystywał!

- Spoko, ale mogłeś zlecić to organizacji

- Nie – powiedział stanowczo – Sam chciałem go wykończyć. Wiesz najpierw wbiłem mu nóż w...

- Nie obchodzi mnie to – mruknąłem, będąc już pod odpowiednimi drzwiami. Wyjąłem klucz z kieszeni i wszedłem do środka.

- Dobra idę się go pozbyć – powiedział po czym się rozłączył.

Westchnąłem. Ten człowiek był niemożliwy. Dla tej całej Madison, byłby w stanie zrobić wszystko. Jak widać również zabić. Nie rozumiałem tego. Dziewczyny to były jak chodzące manipulatorki. Mąciły tylko w głowie. Lecz no tak, zabijałem gwałcicieli, bo byli gwałcicielami. Nie wykorzystywani tylko kobiet, dzieci również.

Ale jeśli dziewczyna chciała zostać wykorzystana to już inna sprawa. Ja chodziłem tylko do dziewczyn, które chciały.

Jeszcze nigdy żadnej nie zabiłem.

To Vixen będzie pierwsza, potem się już zobaczy.

Usiadłem na łóżku i wziąłem do rąk laptopa. Wszedłem na skrzynkę mailową i ujrzałem anonimową wiadomość.

Witaj Trevorze

Przychodzę powiedzieć, że mam dla ciebie sprawę, a dokładniej mówiąc zlecenie. Grubą misję. Zalazła mi pod skórę pewna rodzina. Polecisz do Nowego Jorki, za tydzień więc masz czas na przygotowanie się. Adres przyłącze poniżej. Będziesz miał pomocnika. Powodzenia.

Elijah

Nowy Jork...

Zajebiście, kurwa.

Odpisałem z grubsza,  że przyjmuję i zamknąłem urządzenie.

Wstałem i wziąłem katanę. Usiadłem z nią powrotem na łóżku i zacząłem czyścić z zaschniętej już krwi.

Gdy skończyłem, ubrałem się i wyszedłem.

Miałem teraz zlecenie na jakiegoś chłopczyka, który próbował przechytrzyć mafie, lecz mu się nie udało.

Wsiadłem na moją Yamahe i odjechałem.

Zaparkowałem obok jakiegoś lasu, żeby dalej przejść i nie rzucać się w oczy.

Ruszyłem w stronę jakiegoś małego domu, w którym jak się okazało stał chłopak. Odwrócił się w moją stronę, gdy zamknąłem za sobą drzwi.

- To z tobą miałem się spotkać w sprawie pieniędzy? – zapytał. A ja się zaśmiałem. Wyciągnąłem z kabury pistolet i wycelowałem w chłopaka. Od razu się spiął, a jego wzrok zmienił się na przerażony.

- Błagam nie, ja... to nie byłem ja!

- Jakoś mało mnie to obchodzi, ja tylko wykonuje swoją prace – uśmiechnąłem się, po czym pociągnąłem za spust, trafiając między oczy. Ciało chłopaka od razu upadło na drewnianą podłogę.

Broken insideWhere stories live. Discover now