Rozdział 8

59 3 3
                                    

- Dobra, lecimy z tym! – krzyknął Jaxon. Podbiegł do radia i włączył jakąś piosenkę. Nie znałam jej, jakiś remix. – Rozgrzewka kochana, dajesz!

Zaczął kręcić biodrami, na co się zaśmiałam.

- Wyłącz to gówno – usłyszałam damski głos. Zdezorientowana rozejrzałam się. Dopiero po chwili zauważyłam postać wychodzącą z pomieszczenia po lewej. Była to drobna dziewczyna z blado różowymi włosami spiętymi teraz w wysoki kucyk. Patrzyła na mnie niechętnie.

- O, a to Sindy! – krzyknął Jaxon, podbiegł do dziewczyny. Mimo że chłopak był wysoki to dziewczyna była prawie jego wzrostu. – Rozluźnij się to nasza

Po tych słowach mimika Sindy zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Czyli z poważnej i gburowatej na przyjazną i wesołą.

Teraz to ona podeszła do mnie szybkim krokiem i objęła.

- Boże w końcu będę miała jakąś babkę tutaj. Uważaj na Williama ten to jest sztywniak – powiedziała po czym się zaśmiała. – A skąd ją macie?

- Porwano jej przyjaciółkę i jeszcze ktoś ją nęka – odezwał się William. Sindy oderwała się od mnie, pisnęła i obkręciła wokół własnej osi.

- Proszę powiedzcie, że będę mogła wam pomóc ich pozabijać – zapytała podekscytowana. Zmarszczyłam brwi.

- Sindy, błagam cię, nie teraz – powiedział Trevor, ściskając nasadę nosa.

- Okej – odpowiedziała zmieszana

- Musimy nauczyć Clair tro... - zaczął Trevor, ale nie dane mu było skończyć

- O Clair, śliczne imię. Clair i Sindy. Uuu to będzie przyjaźń na wieki – powiedziała znów przesadnie się ekscytując

- Ja pierdole, nie wytrzymam z nią – rzekł zmęczony już Trevor.

- A jeśli chodzi o samoobronę, bo o to Trevorku ci pewnie chodziło. No to chodź kochana ze mną – powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.

Szłyśmy tak chwilę, gdy w końcu znalazłyśmy się na ringu.

Kurwa no nie będę się bić!

- Kurczę, w sumie jak tu to może załował Trevora, chociaż nie, on to bardziej z bronią – zaczęła zastanawiać się na głos. A ja stałam po prostu, nie wiedząc co ze sobą zrobić

- A ty?

- Co ja? – odpowiedziała zdezorientowana

- W czym jesteś tu najlepsza? – doprecyzowałam

- W zabijaniu – odpowiedziała pewnie – No wiesz, rozczłonkowanie ciał i takie inne

- Jezu – wychrypiałam. Nie wyobrażałam sobie jej w tym. Była no... słodka. Nie brutalna.

No widocznie nie znałam jeszcze prawdziwego oblicza Sindy...

- Trevor! – krzyknęła w stronę chłopaka

- Co, wiedźmo! – odkrzyknął jej

- Chodź tu!

- No już zapierdalam. Patrz aż się za mną kurzy – prychnął. Odwróciłam się i zobaczyłam, że obwija białą taśmą, czy czymś tam, nadgarstki Evana.

- No chodź – jęknęła Sindy

- Jezu, pali się?

- Twoje zwłoki zaraz się będą palić w tym lesie! – wydarła się, widocznie tracąc cierpliwość.

- Kurwa – westchnął – Idę, zołzo

- No to idziesz teraz z Clair na strzelnice – stwierdziła od razu, nie pytając nawet chłopaka o zdanie

- No już zap...

- Tak, kurwa zapierdalasz już! – krzyknęła po raz kolejny. Kurczę, co z nią nie tak?

- Okej? – powiedział niepewnie chłopak, odwrócił się i skierował do wyjścia – Chodź za mną, a ty Sindy jak chcesz – powiedział

Ruszyłam za nim, a różowo włosa oczywiście też. Szła tanecznym krokiem obok mnie.

- Okej, chodź. Masz swoją broń? – zapytał mnie chłopak, gdy weszliśmy na strzelnicę

- Masz strzelnice w domu? – zapytałam zszokowana

- Tak? Ty nie masz? – zażartował

- No bardzo kurwa śmieszne – założyłam ręce na piersi

- To masz czy nie masz?

- Spluwę? – pokiwał głową – Nie

- No to od teraz wiedz, że musisz ją mieć przy sobie zawszę – powiedział – Dobra chodź tu – powiedział po czym podał mi swoją broń. Ustawił mi odpowiednio na niej dłonie.

- Okej, teraz wyceluj w tamtego człowieka i wyobraź sobie że to napastnik – spojrzałam na kartkę z narysowanym celem. Podniosłam rękę na wysokość ramion, zmrużyłam oczy i pociągnęłam za spust. Po chwili kartka z celem podjechała bliżej, przez co zobaczyłam, że trawiłam prosto w czoło narysowanej postaci na kartce.

- O kurwa, Clair, pięknie! – krzyknęła Sindy, wstała i podeszła do mnie. objęła i okręciła się ze mną w ramionach.

- Strzelałaś już kiedyś? – zapytał Trevor

- No, chciałam spróbować

- Zajebiście 

Broken insideWhere stories live. Discover now