Kimś znacznie gorszym...
Słowa Michaela cały czas brzmiały mi w uszach.
Co to mogło oznaczać?
Gorszy niż Gangster? Da się tak?
Leżałam na łóżku, wgapiając się w broń, leżącą na szafce nocnej. Nie wiem dlaczego, ale leżała ona lufą w moją stronę.
- Do diabli – mruknęłam, wstając. Wzięłam pistolet i podeszłam do okna. Otworzyłam go i wystawiłam głowę, aby zobaczyć czy aby na pewno nikt mnie nie widzi. Nie było nikogo.
Przeszłam na parapet z drugiej strony i zeskoczyłam na daszek niżej, później po rynnie i byłam już na ziemi. Nie mam pojęcia co mną kierowało.
Odeszłam trochę od domu. Byłam a lesie. W mojej sytuacji to chyba zły pomysł ale musiałam czegoś spróbować.
Uniosłam pistolet na wysokość moich oczu. Załadowałam go, tak jak widziałam to w filmach. I o dziwo się udało. Było ciężko, ale dałam radę.
I pociągnęłam za spust. Odrzuciło mnie trochę do tyłu.
Kurwa ja strzeliłam z prawdziwej broni!
Patrzyłam na swoje ręce, a w nich broń.
To dla Kayi. Odnajdę ją, choćby to miało kosztować czyjeś życie.
Od tej nocy wszystko się zmieniło...