Rozdział 9

29 3 0
                                    

Usiadłem na kanapie cały czas trzymając Marcela na rękach, przez około godzinę oglądaliśmy jakiś serial, kiedy chciałem się odezwać żeby zapytać się przyjaciół czy zostaną z Marcelem trochę czasu dostałem sms-a od mamy że dzięki jej znajomości i innych rzeczy wyniki powinny być do godziny zablokowałem telefon i gdy chciałem schować go do kieszeni dłoń Marcela mi w tym przeszkodziła, odblokowałem go z powrotem i dałem Marcelowi włączając YouTube żeby mógł sobie włączyć jakąś bajkę

-Mam do was ogromną prośbę- zwróciłem się do przyjaciół którzy spojrzeli w moją stronę

-O co chodzi, coś się stało??- zaciekawił się Zayn widziałem zdenerwowanie w jego oczach

-Nie wszystko jest okej- odpowiedziałem od razu -po prostu chodzi o to że muszę jechać na chwilę do szpitala, a nie chcę ciągnąć tam Marcela i czy moglibyście się nim zająć przez godzinkę, może dwie, jeżeli oczywiście nie sprawi wam to żadnego problemu- nim któryś z chłopaków zdążył odpowiedzieć usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, posadziłem Marcela na kanapę i wstałem z kanapy idąc do drzwi po drodze złapałem portfel.

Po zapłaceniu za pizzę zamknąłem drzwi wracając do salonu postawiłem wszystkie pudełka na stolik

-Wracając do twojego pytania to jasne nie ma sprawy zajmiemy się Marcelem, tylko zostaw nam fotelik- spojrzałem na niego zdezorientowany co chyba zauważył bo od razu dodał -przejedziemy się gdzieś żeby nie siedzieć tyle w domu- uśmiechnąłem się dziękując im.

Przyciągnąłem synka do siebie zabierając mu telefon, wyłączyłem bajki i zablokowałem telefon chowając go do kieszeni, Marcel od razu usiadł mi na kolanach przytulając się do mnie pogłaskałem go po głowie sięgnąłem po kawałek pizzy z samym serem i przysunąłem Marcelowi do ust, na co chętnie otworzył usta biorąc gryza nim zdążyłem odsunąć rękę wziął kolejnego, cieszyłem się że ma apetyt, niestety sam nie chciał sobie trzymać pizzy, ale nie przeszkadzało mi to, czasami sam wziąłem małego gryza ale głównie karmiłem Marcela.

Po pół godzinie gdy wszyscy byli najedzeni pozbierałem pudełka odnosząc do kuchni, wróciłem do salonu pożegnałem się z Marcelem który nie chciał mnie puścić, lecz gdy Zayn zaproponował że pojadą na zamknięty plac zabaw od razu się zgodził i po krótkim pożegnaniu pobiegł ubierać buty bo chłopacy stwierdzili że nie będą bezczynnie siedzieć w domu tylko od razu pojadą, po drodze do samochodu podziękowałem im jeszcze raz za to że zajmą się przez ten czas kiedy mnie nie będzie Marcelem, i po przełożeniu fotelika do ich samochodu, wsiadłem do swojego BMW i ruszyłem do szpitala wcześniej pisząc do mamy że jadę do niej.

Kocham Cię|Larry|Where stories live. Discover now