Rozdział 1

7 0 0
                                    

Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit , myśląc na tym, czy powinnam iść na ten mecz. Nawet nie zapytałam go o jego imię. Nie wiedziałam, kim jest. Wiedziałam tylko, że dzisiaj rozgrywa mecz, na który mnie zaprosił. Tak jakby. Byłam zdezorientowana. Nie spodziewałam się, że ten dzień przyniesie mi tyle niespodzianek. W końcu stwierdziłam , że w sumie nie mam nic do stracenia. Najwyżej zmarnuje swój czas. W sumie lepsze to niż gdybym miała siedzieć I powtarzać kolejny raz materiał do sprawdzianu z matematyki. I tak nic by to nie dało. Siedziałam nad tym już z tydzień I dalej tego nie rozumiem. Może dlatego, że moja nauka polegała na siedzeniu przy biurku z otwartą książką I oglądanie tik toka. Nie oszukujmy się, nie lubiłam się uczyć. A w szczególności przedmiotów ścisłych. Byłam typową humanistką I wolałam spędzać czas na czytaniu książek I pisaniu. Byłam duszą artystyczną, i nie lubiłam robić tego, co było mi narzucane, więc w szkole byłam raczej uważana za mocną przeciętną uczennicę. To nie tak, że wcale nie poświęcałam na naukę, bo owszem byłam na przykład bardzo dobra z angielskiego oraz historii sztuki, ale akurat z tych przedmiotów wiedza sama wchodziła mi do głowy.

Podeszłam do szafy, aby zdecydować, w co się ubiorę. Myślałam nad tym, aby postawić na coś wygodnego. Wyjęłam z szafy kilka ubrań i rzuciłam je na łóżko, po czym zaczęłam tworzyć z nich różne stylizacje. W końcu zdecydowałam się na czarną koszulkę z białym logo Nirvany oraz szerokie spodnie garniturowe w szarym kolorze. Do tego postanowiłam założyć czarną skórzaną kurtkę oraz białe air forsy. Postanowiłam, że nałożę lekki makijaż. Na co dzień raczej tego nie robiłam z braku czasu i chęci. Lecz w ostatnim czasie moja cera była w nie najlepszym stanie ,więc stwierdziłam, że odrobina korektora, i lekko pomalowane rzęsy zdołają poprawić sytuację. Dość długie brązowe włosy postanowiłam upijać w luźnego koka, aby włosy nie wpadały mi na twarz. Jako ostatni element założyłam srebrne kolczyki. Chwyciłam torebkę i wyszłam przed dom, gdzie czekał na mnie tata ,który zgodził się mnie podwieść, ponieważ akurat jechał do firmy. Jako że nasz kierowca miał w tym tygodniu wolne więc musiałam dojeżdżać wszędzie autobusem, lub taksówką to zaczęłam naprawdę doceniać to, że na co dzień mam szofera, który zawoził mnie gdzie i kiedy chciałam, choć i tak poza dojazdami do szkoły nie korzystałam z tego za często.
Kiedy byłam już na miejscu, pożegnałam się z tatą, i ruszyłam w kierunku wejścia na trybuny.

- Przyjedziesz po mnie, kiedy skończy się mecz? -zapytałam trochę niepewnie taty. Raczej nie mieliśmy za dobrej relacji. Nie rozmawialiśmy za często przez to, że większość czasu w ciągu dnia spędzał w firmie. Mijaliśmy się. Jedną z niewielu okazji do spędzenia razem czasu były święta i mogę urodziny. Dobre relacje miałam jedynie z mamą .

- Nie wiem, podejrzewam, że nie. Mam teraz bardzo dużo pracy w firmie i wrócę późno.- odpowiedział obojętnie.

Spodziewałam się takiej odpowiedzi. Trudno, jakoś sobie poradzę.

Ruszyłam szybkim krokiem, do który wpuszczał wszystkich po kolei na teren stadionu. Kolejka była dość długa . Kiedy nadeszła moja kolej, podeszłam do mężczyzny.

- bilet poproszę. - powiedział niskim głosem.

Spanikowałam, nie miałam żadnego biletu.

Mogłam się tego przecież spodziewać. Przecież nie wpuszczają tu wszystkich ludzi z ulicy.

Kurwa, miałam problem.

-yy.. Nie posiadam — odpowiedziałam zestresowana.

- To do widzenia. Bez biletu Cię nie wpuszczę — powiedział zirytowany.

-Mogę kupić go teraz? - zapytałam, wyciągając portfel.

- Panienko, nie wiesz, że bilety kupuję się w kasie. - wskazał na małą budkę która stała jakieś 200 metrów dalej po lewej stronie. - Chyba że masz specjalne zaproszenie, które upoważnia do darmowego wejścia, chociaż wątpię, że takowe posiada... - nie zdążył dokończyć zdania, bo ktoś stanął obok mnie i wtrącił się do rozmowy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 09 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

It's only in my head Where stories live. Discover now