Rozdział 38

41 8 0
                                    

Oczywiście Jaekyung w ogóle się tym nie przejął

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oczywiście Jaekyung w ogóle się tym nie przejął. Przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Ćwiczył jak zwykle, jadł lunch i po prostu skupiał się na swoim treningu.

Nawet podczas posiłków nie wspomniał ani słowem o skandalu. Wyglądało to tak, jakby nawet nie wiedział, że pojawiają się takie artykuły, nie mówiąc już o przejmowaniu się nimi.

Szczerze mówiąc, wyglądało to tak, jakby prawie nigdy nie korzystał z Internetu. Dla Jaekyunga smartfony były tylko odtwarzaczami MP3 i telefonami. Nawet nie zawracał sobie głowy pobieraniem aplikacji komunikatorów; trzymał się dzwonienia lub SMS-ów, gdy było to konieczne. Rozmawiał głównie z matką, ludźmi związanymi z pływaniem lub Cha Sunghyunem.

Zgaduję, że Cha Sunghyun jest dla niego zdecydowanie wyjątkowy.......

Jiheon, skubiąc w roztargnieniu długopis, potrząsnął głową. Nie, dlaczego do cholery wyciągał wnioski na temat Cha Sunghyuna? Musiał natychmiast przerwać ten tok myślenia.

Odkładając długopis, Jiheon przeszedł na drugą stronę stołu. Nieświadomie spojrzał na basen, aby sprawdzić, co z Jaekyungiem. Zirytowała go myśl, że - jakby to ująć - zachowywał się teraz jak nadopiekuńcza matka.

Ale tak to już jest. Nic na to nie poradzę - pomyślał Jiheon zamykając oczy.

Do zawodów zostało mniej niż dziesięć dni. Niezależnie od tego, czy był nadopiekuńczy, czy nie, musiał upewnić się, że Jaekyung jest w szczytowej formie. To była jego praca, za którą firma mu płaciła.

Nie mówiłby tak, gdyby Jaekyung był zwykłym sportowcem. Nieco przesadzając, od tego zależała przyszłość firmy. Miał sens martwić się, gdyby Jaekyung nagle kaszlał jak szalony tuż przed zawodami lub robił rzeczy, które mogłyby go zmęczyć.

Jiheon zamknął oczy, starając się racjonalizować. Ale to było daremne. Im więcej próbował, tym bardziej czuł się zaniepokojony, nie przekonując samego siebie.

I dokładnie wiedział, dlaczego to zawiodło. Ponieważ w głębi duszy wiedział, że to nieprawda. Gdyby to wynikało wyłącznie z jego odpowiedzialności jako menadżera, mógłby po prostu zaufać Jaekyungowi i przestać przejmować się tym, że zaprzeczał umawianiu się z Cha Sunghyunem. Życie osobiste sportowców nie było jego odpowiedzialnością; to była ich własna sprawa, a on powinien był po prostu na to pozwolić.

Ale kiedy zdał sobie sprawę, że to nie zadziała, nie mógł już nawet szukać wymówek.

Nawet Jiheon był zaskoczony samym sobą. Nie mógł zrozumieć, dlaczego miał taką obsesję na punkcie związku Jaekyunga i Cha Sunghyuna.

Nie, to nie było to. Wiedział dlaczego. To przez ten telefon. Wspomnienie twarzy Jaekyunga rozmawiającego z Cha Sunghyunem przez telefon, mówiącego: "Nie wyobrażasz sobie, jak się czuję każdego dnia, hyung." To zdanie zapadło Jiheonowi w pamięć. Ilekroć myślał o Jaekyungu, ten wyraz twarzy był pierwszą rzeczą, która się pojawiała.

I-

─ Lepiej być nudnym niż cierpieć z powodu lubienia kogoś.

Sposób, w jaki Jaekyung patrzył w dal, gdy to mówił.

Jiheon nie mógł nic poradzić na to, że poczuł ból w sercu, gdy pomyślał o Jaekyungu w takim świetle.

Tak, to było nieuniknione. Jiheon rzeczywiście powiedział, że Jaekyung był sportowcem, którym zarządzał, ale znał go już od dłuższego czasu. Chociaż nie byli sobie szczególnie bliscy, sam obserwował tego dzieciaka. Jaekyung był nieporadny w kontaktach z ludźmi, uparty jak osioł i uwielbiał pływać.

Młody dzieciak, który znał tylko pływanie, wyrósł na dorosłego na oczach Jiheona, a on nie mógł powstrzymać się od zastanawiania się nad różnymi rzeczami, gdy o tym myślał.

To było prawie surrealistyczne, jak bardzo Jaekyung urósł, a Jiheon był zaskoczony, że Jaekyung zakochał się w kimś, a także był trochę smutny, zastanawiając się, dlaczego ten chłopak musiał przejść przez tak bolesną miłość. Trudno było nie czuć się w ten sposób.

Oczywiście nie miał zamiaru mówić o tym Jaekyungowi. Było jasne, że jeśli Jaekyung się o tym dowie, uzna to za wtrącanie się i go znienawidzi. Mógłby nawet spojrzeć na Jiheona, jakby stracił zmysły i powiedzieć: "Co do cholery jest z tobą nie tak, hyung?".

Nie, na pewno by to zrobił. Dlatego Jiheon nigdy o tym nie wspominał. Ale.......

Nie wiem. Jiheon kontynuował rozmyślania z zamkniętymi oczami.

Czy naprawdę mogę ich tak po prostu zostawić? A może powinienem wymyślić inne powody, by powstrzymać ich przed spotkaniem aż do zawodów?

Liderka zespołu Lee powiedziała mu, żeby się nie martwił, ponieważ to tylko artykuł, który nie wpłynie na stan sportowca. Jednak Jiheon nie mógł przestać o tym myśleć. Był jeszcze bardziej zaniepokojony, ponieważ do zawodów pozostało mniej niż 10 dni.

Ale cóż, Cha Sunghyun prawdopodobnie nie zadzwoni teraz do Jaekyunga. Jiheon próbował skupić się na pozytywnej stronie rzeczy.

- Tak. Zdecydowanie wie, że konkurs jest tuż za rogiem. Nawet z takim artykułem, jeśli ma trochę zdrowego rozsądku, zrozumie, że Jaekyung musi skupić się na treningu. Jestem pewien, że będzie wyrozumiały. Tak, to musi być prawda...



- Wow, to menedżer hyung-nim.

......Czy to zbyt wiele, by o to prosić? Jiheon wypuścił kłąb dymu papierosowego i zaśmiał się sam do siebie. Zastanawiał się, czy Cha Sunghyun był bardziej zuchwały niż się wydawało. A może po prostu nie myślał zbyt wiele.

- Tak, witam ponownie - właściwie miał wiele rzeczy do powiedzenia, ale zaczął od prostego powitania.

- Wygląda na to, że nasza dwójka będzie się dogadywać, co? - Cha Sunghyun rzucił nieśmiesznym żartem i zamknął za sobą drzwi samochodu. Od razu podszedł do Jiheona. - Gdzie jest Jaekyung?"

- Niedługo wyjdzie. Wyszedłem pierwszy, bo miałem wcześniej telefon - Jiheon spojrzał na siedzenie pasażera, zachowując się tak, jakby głęboko zaciągał się papierosem. Była to próba sprawdzenia, czy Cha Sunghyun był dziś sam, czy miał towarzysza, jak wcześniej. Jednak szyby samochodu były tak mocno przyciemnione, że z tej odległości trudno było to dostrzec.

- Przy okazji, nie wiedziałem, że na parkingu jest miejsce dla palaczy - Cha Sunghyun wyciągnął paczkę papierosów z przedniej kieszeni swojej lnianej marynarki.

- Hmm, nie wydaje mi się, żeby to miejsce było pierwotnie przeznaczone dla palaczy. Spójrz na to - Jiheon wskazał na znak zakazu palenia na jednej ze ścian parkingu.

- Naprawdę? To dlaczego to jest tutaj? - zapytał Cha Sunghyun, stukając w kosz na śmieci, który służył jako popielniczka.

- Nawet przy znakach zakazu palenia ludzie i tak by palili, więc odpowiednie usuwanie niedopałków wydaje się być dobrym pomysłem.

- To ma sens. W takim razie dobrze - Cha Sunghyun uśmiechnął się, wkładając papierosa do ust. Użył zapalniczki, aby zapalić końcówkę, pochylając lekko głowę, jakby był na sesji zdjęciowej.

Jego twarz jest naprawdę przystojna. Jiheon nie mógł się powstrzymać od bycia pod wrażeniem.

Co powiedział wtedy pan Nam? Czy powiedział, że ma klasę i jest lodowato przystojny? Jiheon zastanawiał się nad tym, jak bardzo pasowało to wyrażenie, ale Cha Sunghyun zaciągnął się spokojnie papierosem.

- Ale czy to naprawdę w porządku, że palisz?

- Słucham?

- Czy nie obiecałeś Jaekyungowi, że rzucisz palenie?

Jiheon był przez chwilę zaskoczony.

Zamiast faktu, że Cha Sunghyun wiedział o czymś takim, Jiheon był bardziej zaskoczony faktem, że Jaekyung mu o tym powiedział.

Mógł temu zaprzeczyć, ale to było coś innego. Oczywista różnica.

- Nawet Jaekyung wie, że nie będę w stanie tego zrobić - Jiheon mówił, jakby to było nic takiego.

- Ah, więc memorandum jest praktycznie bezcelowe - wydychając kłąb dymu, Cha Sunghyun zachichotał. Jiheon nie mogła powstrzymać się od śmiechu. To było niewiarygodne, że ten facet w ogóle wiedział o memorandum.

Co do cholery powiedział mu Jaekyung?

Oczywiście, to było całkowicie w porządku, że Jaekyung dzielił się z Cha Sunghyunem rzeczami na ich temat. Sam Jiheon często rozmawiał o różnych sprawach z asystentem menadżera Namem, więc to było naturalne, że Jaekyung miał swobodę rozmawiania z kimkolwiek. W końcu nie było żadnej klauzuli poufności.

Jednak, co dziwne, Jiheon wcale nie czuł się z tego powodu szczęśliwy.

Zdawał sobie z tego sprawę. Nie było nawet o co się złościć. W końcu złość oznaczała, że problem leżał po jego stronie, a nie po stronie drugiej osoby.

W takiej sytuacji nie powinien beztrosko otwierać ust. Nie było mowy, by w tym tempie padły odpowiednie słowa; mógł nawet wyładować swój gniew na niewinnej osobie.

Cokolwiek kusiło go, by tu powiedzieć, najlepiej było najpierw to powstrzymać i unikać tej sytuacji, gdy czuł, że zaraz straci kontrolę.

- Cha Sunghyun-ssi...

Cha Sunghyun spojrzał na Jiheona z papierosem w ustach. Gdy zgasił papierosa w popielniczce, Jiheon zaczął mówić.

- Myślałem o wyciągnięciu do ciebie ręki, ale cieszę się, że spotykamy się dzisiaj.

- Wyciągnąć do mnie rękę? - Cha Sunghyun wyglądał na lekko zaskoczonego, po czym szybko wypuścił kolejny kłąb dymu. - Z jakiego powodu?

- Jak zapewne wiesz, do zawodów Jaekyunga pozostało mniej niż dziesięć dni.

Cha Sunghyun uniósł brew, jakby pytając: "A co z tym?"

- O ile nie masz teraz czegoś pilnego, uważam, że najlepiej będzie unikać osobistego spotkania z Jaekyungiem do czasu zakończenia zawodów.

- Huh? Dlaczego? - Oczy Cha Sunghyuna rozszerzyły się ze zdziwienia, po czym szybko dodał: - Och, czy to z powodu jego kondycji fizycznej? Czy czuje się teraz zmęczony? Cóż, to nie tak, prawda? Nie prosiłem go, by został tak późno lub celowo unikał picia. Czy naprawdę jest zmęczony?

Jak on mógł tak zareagować? Jiheon był zdumiony.

Tłumiąc chęć uśmiechu, Jiheon odpowiedział najspokojniejszym tonem, na jaki mógł się zdobyć.

- Zmęczenie fizyczne nie jest jedynym problemem. Jeśli takie artykuły będą się nadal pojawiać, nieuchronnie będzie to miało na niego psychologiczny wpływ.

- Na Jaekyunga? Hej, to niemożliwe - Cha Sunghyun przerwał Jiheonowi i wybuchnął śmiechem. - Wiesz, jaką ma mentalność. - Cha Sunghyun machnął lekceważąco ręką, mocno przekonany, że to nie może być problemem. Jednakże, gdy Jiheon nie odpowiedział ani się nie uśmiechnął, Cha Sunghyun w końcu zauważył coś niezwykłego i ugryzł papierosa w usta. Po chwili kontemplacji, Cha Sunghyun strzepnął trochę popiołu z papierosa. - Przepraszam, ale czy Jaekyung sam to powiedział?

- Nie, nie powiedział - na odpowiedź Jiheona, Cha Sunghyun skinął głową, jakby się tego spodziewał.

- Tak też sądziłem. On naprawdę nie dba o takie rzeczy.

- Cha Sunghyun-ssi.

- Dlatego powiedział mi, żebym się z nim skontaktował, kiedy tylko będę go potrzebował - słysząc słowa Cha Sunghyuna, Jiheon zapomniał co chciał powiedzieć i zapytał zaskoczony.

- Czy Jaekyung naprawdę to powiedział?

- Tak - Cha Sunghyun jednocześnie wzruszył brwiami i ramionami. Był to jawny akt powiedzenia "Co chcesz teraz zrobić?", ale Jiheon nawet nie zauważył teatralnego gestu Cha Sunghyuna. Był bardziej zaskoczony, że takie słowa faktycznie wyszły z ust Jaekyunga.

O mój Boże, ten facet powiedział coś tak godnego pochwały? Nie mogę uwierzyć, że mógł to powiedzieć. Kwon Jaekyung, ten społecznie zepsuty facet wiedział, jak powiedzieć taką nachalną - nie, takie altruistyczne słowa?


DASHWhere stories live. Discover now