- Zaraz zobaczysz.- powiedziała, unosząc dłonie nad księgą, bo medalion zawieszony na szyi sam lewitował nad nią. - Księgo, co spisujesz dzieje wszelakie, pokaż nam historię rodu zaginionego, aby ci, którzy potrzebują, swoją przeszłość poznali. - wypowiedziała kolejną inkantację, a wtedy dookoła nich zaczęły pojawiać się te same obrazy, jakie widziałem, kilka dni temu widziałem ja.

Azariah otworzył usta, ze zdziwienia patrząc na żywą historię mojego rodu.
-Coś pięknego...-mój przyjaciel był zachwycony.-...to jest historia rodu mojego przyjaciela?- zapytał.
-Tak. - Mira skinęła głową.- To wszystko to dzieje jego rodu. Rodu Kergantonów.
-To jest przepiękna historia rodu! - Azariah, aż krzyknął z zachwytu.- Mimo że smutna z wiadomych względów...-rudzielec zamilkł na moment.- Ale i tak...-zaczął.- Tobias i Alune powinni być dumni z przynależności do takiej rodziny! Przecież to zaszczyt strzec Pięciu Kryształów Żywiołów!- był podekscytowany. -Na Namito wiele razy rodzice i nauczyciele opowiadali o wybranym na Ziemi rodzie, którego zadaniem było strzeżenie wszelkiego źródła magii. - mówił dalej, jakby z nutką zazdrości w głosie.- Nie mogę w to uwierzyć, że ten wesoły bard, mój przyjaciel jest kimś tak ważnym! - Azariah był taki dumny z faktu bycia moim przyjacielem.-Tym bardziej to dla mnie zaszczyt być jego przyjacielem!-kiedy to mówił, pojawiła się moja sylwetka, a jej kontury posiadały perłowe odcienie.

Stałem tyłem z opuszczoną głową, ale po chwili uniosłem ją, aby spojrzeć przed siebie, a potem za siebie. Uśmiechnąłem się, a wtedy obraz przesunął się. Azariah mógł ujrzeć siebie samego i Sarę z dnia, w którym podnosili mnie na duchu, po tym jak zostałem tak perfidnie zraniony przez ukochaną kobietę, z którą wiązałem swoją przyszłość. Dzień, w którym zamknąłem swoje serce na miłość.

-To ja i Sara...- Azariah chciał dotknąć palcami swojej sylwetki, ale te przeniknęły przez wizję.-Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, wręcz doskonale. Tobias przyszedł do nas, aby z nami porozmawiać, bo tego dnia rano zadzwonił do nas przez magiczną kulę i bardzo prosił o spotkanie, ale nie chciał pokazać swojej twarzy.- oj było tak, jak mówił Azariah.

Specjalnie stałem tak, aby nie mogli mnie zobaczyć, a jedynie usłyszeć. I mimo tego, że mieli w planach coś do zrobienia, odłożyli je na bok i znaleźli dla mnie czas. Pokazali mi wtedy, że jednak przyjaźń istnieje, chociaż ja nie do końca w to wtedy wierzyłem.

-Nawet jak przyszliśmy do niego, to otworzył nam drzwi, ukrywając się za nimi. Nie chciał się pokazać, ale słyszeliśmy jak łkał, jak płakał. Wiedzieliśmy, że coś się stało, bo zauważyliśmy pierścionek zaręczynowy, który ona miała dostać.- Azariah dalej opowiadał Mirze o tamtym dniu.- A kiedy już się nam pokazał, to zamknął drzwi, stanął tyłem z tą opuszczoną głową, aby po chwili ją podnieść, odwrócić się i powiedzieć, że już jest wszystko dobrze, że nie mamy co się martwić, że widocznie tak musiało być. Nawet nie uronił więcej żadnej łzy, nawet głos mu nie zadrżał i jeszcze się uśmiechał, kiedy o tym mówił, a my wiedzieliśmy, oboje z Sarą jak bardzo cierpiał.- Azariah nikle się uśmiechnął.- Ale on zawsze tak robi. Skrywa swój ból w swoim sercu, pokazując, że wszystko jest w należytym porządku. - pokiwał głową.- Cały Tobias, teraz już rozumiem, czemu ma takie, czemu oboje mają tak silne serce.- tu spojrzał na Mirę i pokazał na te wszystkie sceny z życia mojego rodu i naszego życia- To wszystko, co ich spotkało, miało im pokazać, jak silne serca mają, jakimi dobrymi ludźmi są, z jakiego rodu się wywodzą i dlaczego mają w sobie tyle siły, że pomimo tego, co ich spotkało, potrafili i nadal potrafią iść z podniesioną głową. Ja wiedziałem, od samego początku, gdy tylko go spotkałem, wtedy przez Sarę, że to wyjątkowy człowiek. Naznaczony przez życie, znoszącym ból i trud tego wszystkiego. Ktoś, kto pomimo wszystko, pomimo tego, nie zatracił siebie samego. - gdybym słyszał słowa Azariaha to pewnie bym się rozpłakał.

Ale taka była prawda. Wszystko to, co mnie spotkało, głównie złego, okrutnego w jakiś sposób mnie zahartowało. Pokazało mi, że jestem naprawdę silnym człowiekiem, który jak się na coś uprze, dopnie swego. I, że przez to robiłem wszystko, aby nikt nigdy nie przeżył tego, co ja i Alune z rąk tych, którzy powinni nas chronić, z rąk oprawców, którzy nas katowali, bo mogli, bo mieli do tego prawo.

-Zawsze mnie dziwiło, jakim cudem on przetrwał niewolę, jak wytrzymywał te wszystkie upokorzenia...- znowu, palce Azariaha przeniknęły wizję, w której widział mnie w niewoli, jak byłem chłostany, aż do nieprzytomności.- Jakim cudem?- uśmiechnął się.- On tyle przeszedł, a mimo wszystko potrafi przekazać radość innym.
-Widzisz, niektórzy, nawet jeśli zaznają wiele złego nie dadzą się pokonać ciemności. Stawiają jej opór i czerpią z tego siłę. Mira skinęła głową w stronę mojego przyjaciela.-Tobias i Alune są tego żywym dowodem.
-Tak, są tego żywym dowodem.-Azariah przytaknął, po czym spojrzał na rozmówczynię.- Jak mam przekazać to wszystko Tobiasowi? - rozejrzał się dookoła.- Tego jest sporo! Nie zapamiętam wszystkiego...oh?- spojrzał na swoją prawą dłoń, do której Mira włożyła mały, niebieski kryształ i zamknęła go w niej.
-Tu masz wszystko, całą historię rodu Kergantonów.- powiedziała zaciskając uścisk na zamkniętej dłoni Azariaha.- Tobias będzie wiedział, co z tym zrobić i strzeż tego, Azariahu d'Avereth.-spojrzała mojemu przyjacielowi prosto w oczy.-Strzeż tego jakby było twoim najcenniejszym skarbem.
-Oczywiście, że będę.- rudzielec zacisnął mocniej pięść na krysztale nie przenosząc złotego spojrzenia z Miry.- Masz moje słowo, że będę bronić tajemnic mojego przyjaciela, nawet kosztem swojego życia.- złożył obietnicę, a trzymany kryształ zalśnił delikatnie.

-Nie każdego stać na tak lojalnych przyjaciół.- Mira skinęła głową do Azariaha.

-Zapracowałem sobie na ową przyjaźń, ciężką pracą.- elf wypiął dumnie pierś, jak to zwykł robić, kiedy bywał z czegoś dumny.

Mira pokiwała głową na boki.

-Idź już.- oznajmiła.- Pora na ciebie.- dodała i wskazała na lisiego duszka, którego to mój przyjaciel poznał kilka minut wcześniej.- Odprowadzi cię do wyjścia.
-Miiii!- zapiszczało stworzonko latając wokół Azariaha.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 03 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Kroniki Larnwick Serce BardaWhere stories live. Discover now