Brawo, siostra!

2K 100 38
                                    

DYLAN

Najspokojniej w świecie weszliśmy z kumplami na stołówkę i usiedliśmy przy stoliku Monetów. Rozejrzałem się wokół i zobaczyłem Hailie siadającą do stolika z jakimiś laskami, oraz Lisse biorącą tacę z posiłkiem, znikającą gdzieś w tłumie. Usatysfakcjonowany odwróciłem głowę z powrotem w stronę chłopaków i zaczęliśmy gadać.

- W ogóle, ostatnio wychaczyłem na insta taką zajebistą laskę. - Powiedział Liam, pokazując nam zdjęcie jednej z lepszych dupeczek z naszego rocznika.

- Ej rzeczywiście. - Powiedział Shane w uśmiechu błyskając zębami. - Już jest moja. 

Mruknąłem na to niezadowolony i zmarszczyłem nieco brew. Ta dziewczyna miała zajebiste ciało i sam chętnie bym ją przeleciał. Moje brwi powędrowały jeszcze wyżej kiedy spojrzałem w miejsce, wskazane mi przez Tony'ego. Mianowicie do stolika, przy którym siedziała Hailie dosiadł się jakiś chłopaczek. Wstałem i ruszyłem w tamtą stronę, a bliźniacy tuż za mną.

- Może usiądziesz z nami, zamiast nękać te biedne dziewczyny? - Zapytałem, podchodząc do tego typka. Mówiłem oczywiście fałszywie miłym głosem, na który musiałby się nabrać totalny debil. Chłopak szybko się ulotnił lecz nam nie dane było zjeść w spokoju lunchu. Zauważyliśmy bowiem zgromadzenie w rogu stołówki. Podchodziło tam coraz więcej osób. Natychmiast poszliśmy w tamtym kierunku, uprzednio nakazując Hailie, zostać daleko od potencjalnej bójki. Nie mogłem ujrzeć Lisse, lecz miałem nadzieję, że jest na tyle rozsądna aby nie ładować się w kłopoty.

SHANE

Przeciskaliśmy się mozolnie przez tłum, kiedy usłyszeliśmy jakąś dziewczynę.

- Przejechać, to ty się możesz jedynie ryjem po asfalcie. Masz 10 sekund aby z tąd odejść!

Spojrzeliśmy po sobie z Dylanem i Tonym. Głos wydawał mi się znajomy. Ta kłótnia naprawdę mnie nurtowała.

- Ostra, lubię takie. Skoro nie chcesz się ze mną przejechać... co ty na to abym cię przeleciał?

Zmarszczyłem brwi i zacząłem wysilać umysł.

- Kurwa mać, chłopaki to Lisse! - Warknąłem do braci i zaczęliśmy przepychać się jeszcze agresywniej. Niestety ludzi była masa. Wychyliłem głowę ponad tłum i zobaczyłem plecy siostry, stojęcej na przeciwko jakiegoś skurwysyna. Ogarniała mnie wściekłość, z resztą Tony'ego i Dylana równięż, jak zdążyłem zauważyć. Lisse podeszła nieco w stronę tego gówniarza, złapała go za koszulę i zaczęła liczyć. Na stołówce nie było idealnie cicho, ale wyraźnie ją słyszeliśmy.

- Co, taka pizdeczka jak ty, chce mnie pobić? - Zobaczyłem, że Lisse spina mięśnie. Ja również machinalnie to zrobiłem. Byłem ostro wkurwiony na typa, że miał czelność odezwać się tak do mojej siostry. -Nie masz tyle sił- Chłopak nie dokończył, bo zaciśnięta pięść dziewczyny uderzyła go prosto w twarz. Trysnęła krew, a my z chłopakami dobrze wiedzieliśmy, że jego nos jest złamany. Oczywiście, nie żeby nam to przeszkadzało. Lisse puściła go a on uniósł niepewnie dłoń do ciosu. Nie zdążył go jednak zadać, bo nasza siostra po mistrzowsku wzięła zamach, a typ znów miał szansę zapoznać się z jej pięścią. Przez tłum przebiegł szum zaskoczenia i podziwu. My również z wrażenia przystanęliśmy.

- Ty chuju, podejdź do mnie jeszcze raz, a skończysz w szpitalu. - Warknęła Lisse do chłopaka leżącego już na podłodze. Razem z braćmi otrząsnęliśmy się i podbiegliśmy do siostry.

TONY

Kurwa, właśnie byłem świadkiem tego, jak moja młodsza siostrzyczka, w spektakularny sposób robi z napalonego chuja worek treningowy. Okej, przyjąłem, czas ją lekko dla zasady opierdolić. Nie powiem, spodziewam się, że i tak bardziej będziemy ją chwalić.

- Lisse. - Powiedział krótko Dylan aby zwrócić jej uwagę. Ona odwróciła się, wycierając prędko zakrwawione pięści w spódniczkę.

- Przepraszam...- powiedziała. Nie wiedzieliśmy jak mamy zareagować. W końcu objąłem ją ramieniem i razem z chłopakami wyprowadziliśmy ją ze stołówki, do kantorka trenera Mendozy. Nie będzie miał nam tego za złe.

-Lisse, możesz nam opowiedzieć co tam się zadziało, powoli, od początku? - Zapytał Shane, podając jej izotonik. Z wdzięcznością przyssała się do butelki.

- No więc, podlazł do mnie. Próbowałam go spławić, ale bezskutecznie. Proponował mi wspólne wyjście, przejażdżkę no i... - tu się leciutko zaczerwieniła- seks. No to go walnęłam.

- Walnęłaś!? To mało powiedziane. Sprałaś tą pizdę tak, że wstyd mu będzie się gdziekolwiek pojawić. - Zakpił Dyl.

- Nie jesteście źli? - Zapytała, nieśmiało unosząc głowę.

- Kurwa dziewczynko, kochamy cię. Zrobiłaś to po mistrzowsku. W dodatku, jeśli ty byś mu nie przyjebała, to my byśmy to zrobili. Ja osobiście jestem dumny. - Powiedziałem.

- Monetowska krew.- Dodał Shane.

- Tak naprawdę, musisz się tylko tłumaczyć przed Vincusiem, ale on też tylko dla zasady wyrazi dezaprobatę. Tak na prawdę cię popiera, uwierz mi. - Powiedział Dylan. - A przy okazji, zwolnimy cię z reszty lekcji. Któryś z nas cię odwiezie, zaraz powiem o tym Vincentowi.

- Okej.... A będzie zły, za to, że unieruchomiłam taką dziewczynę rano. Jude jakaś tam. Zaczęła mnie wyzywać i chciała mnie pobić. - Byłem zaskoczony. Nie sądziłem, że nasza siostra, już pierwszego dnia w szkole będzie miała tyle wrażeń. No ale jakby nie było, nie z jej winy. Ja tam jestem po jej stronie.

-Backenhell... - Powiedział Shane.

- Nie będzie- uciąłem krótko.

LISSE

Jechałam właśnie z Tonym do domu. Włączyliśmy jakąś playlistę na maksa, a ja śpiewałam głośno piosenki. Tony uśmiechał się, też od czasu do czasu przyłączając się do mojego małego występu. Po 20 minutach, podjechaliśmy pod willę i oboje wysiedliśmy z luksusowego auta braci. Tony objął mnie lekko ramieniem i weszliśmy do domu.

- Pamiętaj, to nie była twoja wina, nie stresuj się. Zachowałaś zimną krew, potrafiłaś odpowiedzieć na takie komentarze. Tyle. - Powiedział Tony.

- Wiem wiem, spokojnie. Ale dzięki. Wam wszystkim. - Odparłam i zebrałam się na odwagę aby objąć Tony'ego. No bo mimo wszystko, nie mieszkaliśmy razem nawet tygodnia. On jednak bez wahania, odwzajemnił uścisk.

- Dobra to pa!- Krzyknął jeszcze idąc w stronę drzwi.

- Pa!- Zawołałam i skierowałam się do gabinetu Vincenta.

Weszłam do zakazanego korytarza, potocznie zwanego skrzydłem pracowniczym.  Pod jednymi z drzwi, zobaczyłam ochroniarza, a w każdym razie, z pewnością jednego z ludzi mojego najstarszego brata.

- Przepraszam, mógłby mi pan wskazać, gdzie jest gabinet Vincenta Moneta? Mam pilną sprawę, a nie wiem gdzie się znajduje. - Zapytałam nieco niepewnie.

Ochroniarz wskazał mi drzwi obok siebie. Podziękowałam i zapukałam krótko. Po usłyszeniu zaproszenia do środka, nacisnęłam klamkę, a moim oczom ukazał się ekskluzywny gabinet mojego najstarszego brata.

- Witaj Lisse. Wiem co cię do mnie sprowadza, więc usiądź i streść mi proszę, ostatnie wydarzenia.

A więc usiadłam.



Ta gorsza bliźniaczka Rodzina Monet.Where stories live. Discover now