Prezent.

1.2K 65 14
                                    

LISSE

Obudziłam się z lepszym nastrojem, niż ten, w którym zasypiałam. Ogarnęłam się w łazience i ubrałam długie spodnie cargo oraz czarną bluzkę z długim rękawem. Zeszłam na dół i spotkałam Willa, który był chyba po swoim porannym biegu i robił smoothe. Dopiero wtedy zorientowałam się jak wcześnie musiałam wstać.

- Która godzina? - spytałam lekko zaspana.

- 6.49. - Odparł przyjaźnie mój brat. Skinęłam ze zrozumieniem głową i podeszłam do lodówki aby przejrzeć jej zawartość. Ostatecznie, zdecydowałam się na lekką sałatkę. Zręcznie kroiłam poszczególne składniki i przesypywałam do miski. Następnie moją prawie gotową sałatkę doprawiłam mieszanką ziół i oliwą, świadoma spojrzenia Willa które bacznie mnie obserwowało. Usiadłam wreszcie przy stole i zaczęłam jeść śniadanie.

- Masz w tym wprawę. -  powiedział mój brat z uznaniem.

- Dziękuję.- powiedziałam wzruszając ramionami.

Tradycyjnie, chwilę później, rozpoczęłam jakże interesującą przechadzkę po schodach w stronę mojego pokoju. Gdy weszłam na ich szczyt, w głębi korytarza, tuż pod moimi drzwiami, ujrzałam coś bardzo dziwnego. Zaintrygowana, szłam w tamtą stronę żwawym krokiem. Tuż przed wejściem do pokoju leżał zagadkowy pakunek. Był całkiem spory, ach niezbyt ciężki. Chwyciłam go oburącz i weszłam do pokoju, naciskając klamkę łokciem.

Usiadłszy przy biurku, pochwyciłam nożyczki i zaczęłam rozcinać zaklejoną torbę. Po chwili, moim oczom ukazało się kilka książek, mnóstwo słodyczy, mały bukiecik róż oraz niewielka kartka, zwinięta w rulon. Zachwycona oglądałam bestellerowe tytuły fantasy, oraz odpakowywałam słodycze. Wkrótce chwyciłam w dłoń i kartkę, prędko ją rozwijając.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jest to list. Zawierał wylewne przeprosiny,oraz równie rozbudowaną prośbę o przebaczenie. Oczywiście szybko zorientowałam się, że nadawcami owego liściku byli moi dwaj najmłodsi bracia. Delikatnie rzecz ujmując musiałam przemyśleć, czy zamierzam łaskawie przyjąć przeprosiny, jeszcze raz wymuszając na nich dochowanie tajemnicy, a może unieść głowę i ich zignorować.

Ostatecznie zdecydowałam się na tę pierwszą opcję. Bo ten prezent był naprawdę bardzo miły i spersonalizowany. Nie spodziewałam się, że aż tak bardzo się przejmą całą sytuacją. Zresztą to oni byli na lepszej pozycji. Mogli się ze mnie wyśmiewać, mogli to rozpowiedzieć, lub Bóg wie co jeszcze. A oni zdecydowali się na taki czuły gest...

- Proszę. - Usłyszałam po zapukania do drzwi pokoju Tony'ego. Nieco ośmielona weszłam do środka.

- O, yy... hej. - Powiedział mój brat. Był zmieszany. - Podoba ci się, prezent w sensie? Razem z Shane'm postanowiliśmy cię jeszcze raz przeprosić, bo no głupio wyszło. To moja wina.

- Rozumiem, już się nie gniewam i wybaczam wam. - Powiedziałam lekko wzdychając. Tony wstał i do mnie podszedł. Rozłożył ręce i mnie przytulił. Zdecydowanie nie spodziewałam się tego.

-Oooo. Kogóż ja widzę. Tony Monet kogoś przytula?! - Do pokoju wszedł Shane. Od razu wyciągnął telefon i zrobił zdjęcie. Chwilę jeszcze podrwił dla żartów z brata, aż w końcu padło to pytanie.

- Wszystko u ciebie okej? Nie potrzebujesz pomocy? - Zapytał w końcu Shane. Po cichu zassałam powietrze i spokojnie je wypuściłam.

- Nie. - Powiedziałam krótko i zwięźle. Trzeba dodać, że naprawdę wręcz lodowatym tonem. Sama się go po sobie nie spodziewałam. Zakłopotani bliźniacy odwrócili wzrok.

Jeszcze chwilę rozmawialiśmy, ale konwersacja się nie kleiła, więc w końcu Shane wytoczył propozycję wieczoru filmowego. Razem z Tonym wyraziliśmy aprobatę i od razu ruszyliśmy na dół do salonu. W między czasie gdy Shane szykował przekąski ( trochę mu pomagałam) to Tony pisał na grupce rodzinnej, że będziemy coś oglądać. Tak czy siak, prawie natychmiast w salonie zjawił się Dylan, a za raz po nim Hailie. Zdania co do wyboru filmu było mocno podzielone ale ostatecznie padło na jakiś przygodowy. Nie wydaje mi się jednak, aby ktokolwiek uważnie śledził poczynania bohaterów na ekranie, ponieważ cały czas się wydurnialiśmy. Dylan rzucił Tony'ego garścią popcornu i chwilę później wywiązała się wojna na poduszki i na jedzenie.

- Kurwa, jak jeździsz autem to powinieneś mieć naklejkę "mam małego"- darł się Shane do Dylana.

- Ta, z dopiskiem " autor Shane Monet" - odparował Dylan.

- A co zazdrościsz, że mam większe powodzenie u lasek? - śmiał się Shane.

- Dylan po prostu od dawna nie miał dobrego seksu.- powiedziałam i zaczęłam chichotać w niebogłosy. Tony i Shane ryknęli śmiechem a Dylan zdębiał i lekko uchylił usta. Hailie przysłuchiwała się tym durnym dysputom zaczerwieniona z zażenowania.

Około 23, nieco się uspokoiliśmy, a ja nawet wymknęłam się po miotłę, aby zgarnąć gdzieś ten popcorn. Bracia cały czas rzucali sprośnymi żarcikami, ja nie włączałam się już do tych dyskusji ale śmiałam się na te odważniejsze odzywki. W między czasie, Hailie zasnęła. Trzeba przyznać, że mi też powolutku przymykały się oczy.

-Wezmę, zaniosę ją na górę. Zasnęła. - To mówił chyba Shane. Zorientowałam się, że wziął Hailie na ręce. Po chwili i mnie chwyciły jakieś dłonie. Otworzyłam oczy i strzepnęłam je.

- Ała.- Mruknęłam i wstałam. - Położę się.

- To cię zabolało ?- Zapytał z niedowierzaniem Dylan

- Jakbyś nie wiedział, też brałam udział w tym wypadku. Miałam operowany bark i ramię.

- Nie wiedziałem... ale ty tak na serio?

- Nie kurwa na niby. - Powiedziałam przewracając oczami.

- A to nie potrzebujesz pomocy? Mogę cię zanieść.

- Jak na razie dawałam sobie radę, prawda? Ale dziękuję za troskę, nogi mam sprawne. - odparłam nieco kąśliwie. Mimo wszystko, w duchu się uśmiechnęłam. - Wiecie co, tak  naprawdę to nie chce mi się spać. Opowiecie mi o szkole? - Zapytałam.

- No spoko. - Odparł Tony. Dołączył do nas również Shane.

- A więc szkoła jak szkoła. Nauczyciele bywają upierdliwi, ale Vincent przelewa na szkołę mnóstwo kasy, więc mamy taryfę ulgową. Ludzie są całkiem git ale jest paru gagatków, na których lepiej abyście uważały. W razie czego przyjdźcie do nas, a my to z chęcią załatwimy. - Zaczął Dylan.

- Na przykład ten Jason, jest na pierwszym roku. Typowa mała pizda, nie wydaje się zbyt rozgarnięty. To jakiś jebany prawiczek, chce zaliczyć jakąś fajną laskę, ale zależy mu tylko na seksie i kasie. Ostatnio groził jakiejś dziewczynie, że ma mu podać swój numer albo zrobi z niej pośmiewisko i rozpuści plotkę, że jest dziwką. Totalnie nie ma do nikogo szacunku, ale to zwykły tchórzowski chuj. - Przestrzegł mnie Tony i pokazał jego zdjęcie. Skrzywiłam się. Wyglądał... obleśnie.

Jeszcze trochę gadaliśmy. Bracia opowiadali mi o swojej paczce i innych konkretnych osobach ze szkoły oraz o nauczycielach. Już parokrotnie od nich usłyszałam, że gdyby się coś działo, to mam do nich przyjść a oni będą wyjaśniać odpowiednie osoby. Interesujące. Biorą mnie za małą nieporadną i bezbronną dziewczynkę... No to się jeszcze zdziwią.


Ta gorsza bliźniaczka Rodzina Monet.Where stories live. Discover now