- Aż się w sobie zakochacie! A teraz papa! Nie będziemy wam przeszkadzać! - odezwał się szczęśliwy Jisung i trzymając za rękę Minho, w podskokach ruszył do wyjścia z domu.

Na podjeździe już stał samochód Bina, którego wcześniej poprosili, żeby po nich podjechał. Chłopak wyszedł z auta i przywitał się z parą, po czym spojrzał na samochód obok.

- Skoro jest tu samochód Chana, to znaczy, że on też. Więc czemu on nie mógł was podwieźć?

- Długa historia Bin, ale po drodze ci opowiem, a teraz... kierunek dom Minho! - odpowiedział dalej cały szczęśliwy Han.

- Tak jest kapitanie! - odpowiedział, salutując i poszedł do drzwi auta, aby usiąść za kierownicą.

Gdy wszyscy już wsiedli i jechali do domu chłopaka, Jisung opowiadał Binowi ich plan, na co ten nie jeden raz wybuchał śmiechem.

W tym czasie, dwójka zamknięta w pokoju, główkowała co zrobić. Przecież nie mogą tu siedzieć nie wiadomo jak dużo czasu.

- Może... zadzwonię do Bina? - zaproponował Chan - dzisiaj powinien mieć wolne, więc może by nam pomógł.

- Coś czuję, że to nie wypali, ale próbuj hyung - odezwał się zrezygnowany młodszy.

Nie wiedział co ich przyjaciołom strzeliło do głowy. Okej może i był samotny, ale się na to nie skarżył nikomu. No dobra, może i ostatnio trochę zapatrzył się na Chana, bo no kurde w końcu jest ideałem, ale no chyba nikt tego nie widział...

- Nie odbiera - z zamyśleń wyrwał go głos starszego - jeszcze ustawił sobie nową pocztę "Seungmin i Chan jestem na randce z siłownią proszę spierdzielać" - prychnął - Nie wierzę, że te szczury go wmieszały i on się zgodził.

- Jak stąd wyjdziemy to Sung tak oberwie, że się nie pozbiera i na dupe nie usiądzie bardziej niż po nocy u Minho!

- Ja się Minho zajmę! - odpowiedział mu Chan, kiwając głową.

- Dobra poszukajmy innego sposobu, żeby stąd wyjść, bo miałem w planie pospać - westchnął Seungmin i zaczął rozglądać się po pokoju - A może spróbujemy wypchnąć ten klucz i jednak otworzyć to wsuwką?

Tak więc wzięli jeden z ołówków Hana leżący na biurku i próbowali wypchnąć klucz. Męczyli się tak dobre kilkanaście minut, aż w końcu zrezygnowani usiedli na podłodze przed drzwiami.

- Nie wierzę! Oni musieli ten klucz czymś przywiązać! Inaczej by wyszedł! - Wydarł się Seungmin, machając rękami na wszystkie strony - Niech ja ich tylko dorwę...

- No nic, chyba musimy poczekać, aż królewicze łaskawie przyjdą i nas wypuszczą - westchnął zrezygnowany.

Jednak się nie poddali i obaj dalej rozglądali się po pokoju. Wtedy oczy ich obu trafiły na machającą im z gałęzi wiewiórkę. W sekundzie spojrzeli na siebie i w tym samym momencie krzyknęli:

- OKNO!

Szybko wstali i podbiegli do okna. A gdy stanęli przy nim, zaczęli szybko mrugać, a Seungmin nawet przetarł oczy dłońmi.

- Żartujesz, że wszystko aż tak przemyśleli... To jacyś kosmici... mogliby na spokojnie ludzi porywać.

W czasie kiedy dwóch zamkniętych ze sobą chłopaków, próbowała znaleźć sposób na wyjście, Bin razem z Hanem i Minho, dojechali pod odpowiedni dom. Bin stwierdził, że jako dobry wujek wejdzie na chwilę przywitać się z kotami i wraca na przerwaną randkę z siłownią, więc we trójkę zaczęli iść w kierunku drzwi wejściowych, gdy nagle Minho przystanął i patrząc na Jisunga zapytał:

🌌 OBSERWATOR 🌌|| MINSUNGWhere stories live. Discover now