– Chan? – odezwał się Minho, wchodząc do pokoju starszego.
Na znak, że go słucha, Chan cicho mruknął, siedząc tyłem do drzwi, więc chłopak zaczął mówić.
– Myślałem tak trochę... I chyba chcę powiedzieć Hanowi wszystko.
– Huh? Jesteś pewny? – mruknął, odwracając się w stronę przyjaciela. – Jesteś też świadomy, że może się przestraszyć, albo coś? – na co dostał kiwnięcie głową – może weźmiesz Bina ze soba? Wiesz, tak w razie czego. Rzecz jasna, oczywiście tego nie życzę, ale wiesz...
– Dobry pomysł, a może chciałbyś mnie do niego podwieźć?
– Jasne. Daj mi tylko chwilę i będę gotowy.
Po niecałych trzydziestu minutach byli już na miejscu, wyjaśniając wszystko przyjacielowi. Po chwili Chan wrócił do domu, a Bin wsiadł z Minho do swojego samochodu i pojechali do Hana.
– Pójdziesz sam, czy iść z tobą?
– Sam, ale w razie czego, bądź w gotowości – odpowiedział z wymuszonym uśmiechem, po czym wyszedł z auta i zapukał do drzwi domu Jisunga, czekając aż ten mu otworzy.
– Minho? – zdziwił się młodszy, bo totalnie się go nie spodziewał, a już napewno nie po godzinie dwudziestej.
– Mogę wejść? I pogadać? – zapytał niepewnie, samemu się bardzo stresując.
– Jasne wchodź! Chcesz coś do picia albo coś? – zadał pytanie, ale dostając ciche "nie, dziękuję", od razu ruszył do swojego pokoju, trzymając starszego za rękę i prawie go tam ciągnąc. Usiedli na łóżku Jisunga, bardzo blisko siebie. Młodszy odwrócił się w stronę przyjaciela i zadał pytanie, które chodziło mu po głowie, odkąd starszy powiedział, że muszą porozmawiać – a więc? O czym chciałeś pogadać?
– Obiecałem, że powiem ci jakim cudem wiewiórka przyniósła ci ten naszyjnik i dlaczego bałem się odpisywać, pamiętasz? – na co młodszy od razu bardziej się skupił i kiwnął głową. – No to chyba nadszedł właśnie ten moment... Tylko proszę spróbuj być spokojnym i... nie wiem... pamiętaj, że jesteś bezpieczny... proszę zaufaj mi.
– Nie wiem o co chodzi, ani czemu tak bardzo się stresujesz, ale ufam ci Minho... – po czym zaczął go lekko głaskać po dłoni, która była blisko niego. – Powiesz mi o co chodzi?
– Ja... kurde nie myślałem, że to będzie takie trudne... w myślach było łatwiejsze – spuścił znowu wzrok i wolną ręką zaczął się bawić końcówką bluzki. Wziął wdech i najszybciej jak mógł wyrzucił z siebie – jestemwampirem!
Han potrzebował chwili, żeby wstawić spację w odpowiednie miejsce, a gdy zrozumiał, od razu zatrzymał swoje okrężne ruchy na dłoni przyjaciela i spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami, z przebłyskami strachu.
– Żartujesz prawda...? – wydukał w końcu, na co dostał znak, że nie i smutny wzrok Minho. – To musi być żart...
– Nie Hannie, to nie żart... ale chciałbym, żeby nim był... – odpowiedział całkiem poważnie starszy, wyjmując soczewki i tym samym ukazując swoje różowe tęczówki.
Teraz Han już całkowicie nie potrafił zapanować nad strachem. Puścił chłopaka i odsunął się na drugi koniec łóżka, trzęsąc się i powoli nie mogąc już złapać powietrza.
W końcu wszędzie, czy to film, czy książka, wampiry były przedstawiane, jako rządne krwi i śmierci potwory, których nie obchodziło nic, poza zaspokojeniem pragnienia, które nigdy się nie kończyło.
– Hannie, proszę cię, posłuchaj mnie...
– P-prosze nie podchodź...
Minho zdał sobie sprawę, że teraz nie ma to sensu. Nawet gdyby chciał, Jisung już był w takim stanie, że chłopak nie wiedział co ma zrobić. W końcu przyszła mu do głowy pewna myśl. Wziął przecież ze sobą kogoś innego, w razie właśnie takiej sytuacji.
– Hej Jisungie – zaczął jak najspokojniejszym głosem – Bin jest niedaleko w samochodzie. Powiedzieć mu żeby do ciebie przyszedł?
– A c-czy on...
Nie zdarzył skończyć, ale Minho od razu wiedział o co chce zapytać młodszy, więc natychmiast zaprzeczył. Wtedy Han powoli i delikatnie kiwnął głową, a starszemu nie trzeba było dwa razy powtarzać.
Gdy tylko wyszedł z pokoju Hana, nie potrafił zapanować nad emocjami. Coraz to nowsze łzy opuszczały jego oczy.
– Bin... pójdziesz do niego? – zapytał stając przy drzwiach samochodu od strony kierowcy. Padał już dość mocny deszczu, który nawet nie wiadomo kiedy się zaczął, dosłownie jakby łączył się w emocjach z Minho.
– Aż tak źle...? Jasne, że pójdę. A co z tobą?
– Ja... wrócę teraz do Chana. Nie chcę żeby czuł się jeszcze gorzej, bo mogę być niedaleko...
– Ale pada... I to nie jest aż tak blisko...
– Nie martw się o mnie z cukru nie jestem... Pozatym, Jisungie bardziej cię teraz potrzebuje. Poprostu idź do niego – na to Bin w końcu kiwnął głową i wszedł do domu.
Minho zostając sam szedł powoli w stronę domu jego i Chana. Myślał, jak mógł delikatniej powiedzieć Hanowi to co właśnie mu przekazał. Czy teraz już nigdy go nie zobaczy? A może nawet nie będzie chciał z nim pisać... w końcu był aż tak inny.
"Każdy normalny, by się przestraszył, więc czego ty od niego wymagałeś? Należy ci się większa kara niż chodzenie w deszczu, za to, że chociażby myślałeś o przyjaźni z człowiekiem, przecież to niedorzeczne! Pamiętaj nie zasługujesz nawet na dach nad głową" powtarzał sobie ciągle w głowie, już nawet nie powstrzymując łez, które po wymieszaniu się z deszczem na jego twarzy, były nie do rozpoznania.
☆☆☆☆☆
Tak więc wracam teraz z nowym rozdziałem! Przepraszam że wczoraj nie było, ale nie miałam już siły po całym dniu latania i siedzenia z rodziną której że tak powiem byłam główną atrakcją XD
YOU ARE READING
🌌 OBSERWATOR 🌌|| MINSUNG
FanfictionOpowieść o Minho, który czuje się "inny" i Jisungu, który nieświadomie pomaga mu pokonać własne lęki. (Opis ulegnie zmianie obiecuję, że wymyślę coś lepszego XD) ❗UWAGA❗ może zawierać przekleństwa SHORT STORY
