2. Ból

28 3 14
                                    

Zaraz po przyjęciu Syndykat siedział cicho.

Komitet Bohaterów był w stanie najwyższej gotowości. Wypatrywali wszelkich oznak działalności Syndykatu, czekając, aż spełnią się groźby podjęcia „ekstremalnych środków", aby osiągnąć to, czego chcieli.

Na początku poczuto ulgę, gdy nie zareagowali natychmiast. Potem było już strasznie, bo wszyscy czekali, aż spadnie drugi but.

Ale po tygodniu wstrzymania oddechu w końcu coś usłyszeli.

Kirke i Moros - dwaj członkowie Syndykatu, których uważano za wysoce niebezpiecznych. Nie stanowili tak dużego zagrożenia jak trzej przywódcy, ale byli blisko niego. Według doniesień obaj włamali się do domu szefa policji i obecnie przetrzymują go jako zakładnika. Ich motywy były nieznane, co oznaczało, że gdyby chcieli, mogli zabić szefa.

Dream i Lucid wyszli za drzwi w ciągu kilku minut od otrzymania powiadomienia.

Szef policji mieszkał w domu znacznie większym, niż oczekiwał Tommy. Znajdował się w Prime Heights ze wszystkich miejsc i choć nie była to największa rezydencja w okolicy, i tak był cholernie ładnym domem. Z pewnością ładniejszym niż to, na co powinien pozwolić sobie pracownik rządowy.

Samochody policyjne zaśmiecały ulicę przed domem komendanta, a migające czerwone i niebieskie światła odbijały się od asfaltu, który był wciąż wilgotny po deszczu, który wcześniej padał tej nocy. Funkcjonariusze krążyli z niepokojem, a kilku z nich odetchnęło z ulgą, gdy Tommy i Dream ruszyli do przodu.

- Dream! Jesteście tutaj, dzięki Bogu. - powiedział jeden z funkcjonariuszy, podbiegając do nich. - Nie mamy pojęcia, co oni tam z nim robią, ale wcześniej słyszeliśmy krzyki...

- Nie martw się, poradzimy sobie z tym. - powiedział Dream, podnosząc rękę, aby powstrzymać bełkot funkcjonariusza. - Chcę, żebyś był gotowy na wezwanie Helliona lub Cordycepsa w celu wsparcia, jeśli będzie słychać, że coś tam idzie nie tak. Rozumies?

- Będę czekał, proszę pana. - potwierdził funkcjonariusz.

Kiwając głową, Dream dał znak Tommy'emu, aby poszedł za nim, po czym oboje przeszli przez ulicę do samej posiadłości, stukając butami o kamienną ścieżkę prowadzącą do głównego wejścia. Tommy widział stąd, że frontowe drzwi były lekko uchylone i słabo słyszał głosy dochodzące ze środka.

Podnosząc palec, Dream podkradł się do drzwi, a Tommy odsunął się o kilka stóp. Koncentrując się na głosach, Tommy próbował zrozumieć, co mówią.

- Mówię Wam, że nie prowadzimy dokumentacji fotograficznej bezdomnych poruszających się po schroniskach! - mówił mężczyzna, którego Tommy domyślił się, że jest szefem, a jego głos był zabarwiony paniką.

- Ale proszą o dowód osobisty, prawda? - kobieta - Kirke, sądząc po akcencie - zapytała szefa.

- Jeśli przebywają w schronisku długoterminowo, potrzebują dokumentu tożsamości, ale jeśli zostają tylko na noc, nie muszą tego okazywać. - wyjaśnił komendant. - Proszę, mówię ci, nawet jeśli kogoś zidentyfikują, prowadzenie rejestrów jest tak gówniane, że prawie nie ma szans, że znajdziesz tam osobę, której szukasz.

- Jesteś tego pewien? - głos zabrał inny mężczyzna, prawdopodobnie Moros. - Ponieważ chcemy tylko wiedzieć, czy widziałeś choć jedną osobę. To wszystko może się skończyć, jeśli dasz nam to, czego chcemy.

- Nie kłamię! Gówno mnie obchodzi, kogo szukasz, ale nie mogę ci pomóc!

Zapadła cisza i Dream skinął na Tommy'ego, aby podszedł bliżej. Starając się, aby jego kroki były jak najlżejsze, Tommy podkradł się za Dreamem i zajrzał mu przez ramię, żeby zajrzeć do salonu.

The World Forgetting By The World Forgot //PLDove le storie prendono vita. Scoprilo ora