- Ji ty jesteś dla mnie jedyny i najważniejszy.
Po czym mrugnął i zostawiając czerwonego z zawstydzenia chłopaka za sobą, ruszył w stronę drzwi, a będąc przy nich usłyszał tylko ciche "głupek".
Po kilkudziesięciu minutach spaceru po parku, na który się wybrali, Minho postanowił, że to już czas, żeby zabrać młodszego tam gdzie planował. Nie wiedział, czy wybrane przez niego miejsce spodoba się Hanowi, nie wiedział też czy chłopak to lubi albo chociaż umie. Mógł mieć tylko nadzieję, że nie zostawi go samego przed wejściem.
- Gdzie ty mnie prowadzisz? - odezwał się w pewnym momencie młodszy z nich.
- W swoim czasie się dowiesz - odpowiedział z uśmiechem, odgarniając z głowy wszystkie złe myśli - A w sumie to już jesteśmy.
Mówiąc to zatrzymali się przed wejściem do budynku, nad drzwiami którego, znajdował się duży, błękitny baner z granatowym napisem "LODOWISKO", a obok narysowane były łyżwy.
- Minho... czy my...
- Idziemy na łyżwy? Dokładnie tak Sungie!
- Ale... ja nie umiem...
- Hannie idąc ze mną na łyżwy nie każę Ci umieć na nich jeździć. To akurat jest najmniej istotne, bo zawsze mogę cię nauczyć tak jak zrobię to dzisiaj, jeśli tylko pozwolisz mi na to. Chcę się z tobą dobrze bawić, bez stresu i wszystkiego negatywnego, chce poprostu miło spędzić z tobą czas. To jak? - zapytał, patrząc młodszemu prosto w oczy, uśmiechnął się i wyciągnął do niego dłoń, którą Jisung po chwili złapał.
Przechodząc przez drzwi, weszli do dużego pomieszczenia, gdzie wypożyczyli odpowiednie łyżwy, które Hanowi pomógł odpowiednio założyć i zapiąć starszy.
Po chwili znaleźli się przy barierce i właśnie wtedy Jisung zaczął lekko panikować. W jego głowie pojawiało się coraz więcej myśli "A co jeśli...?".
Co jeśli wchodząc na lód odrazu się przewróci?
Co jeśli przewracając się coś sobie zrobi?
Co jeśli będzie mu tak źle szło, że Minho będzie miał już dość jego niezdarności?
Co jeśli przypadkiem zrobi krzywdę nie tylko sobie, ale też starszemu, albo komuś obcemu?
I tak pytań w głowie Hana pojawiałoby się pewnie coraz więcej, gdyby nie Minho, który widząc stan chłopaka wziął go za rękę i zaczął mówić:
- Sungie pamiętasz co mówiłem? Nie liczy się to czy umiesz jeździć, albo czy będzie Ci szło dobrze albo źle. Dla mnie liczy się dobra zabawa, a dla ciebie?
- Też dobra zabawa - odpowiedział już trochę spokojniejszy, biorąc głęboki wdech i wydech, po czym lekko się uśmiechnął - To jak? Zaczynamy?
Słysząc to pytanie, starszy się uśmiechnął i od razu wszedł na lód. Stanął przodem do chłopaka, wyciągając w jego kierunku ręce. Han niepewnie i chwiejąc się, złapał dłonie starszego, patrząc pod nogi.
- Najpierw się wyprostuj i zegnij lekko kolana - odezwał się Minho, a Jisung od razu wykonał polecenie - Super Hannie, a teraz odpychaj się nogami.
- Że tak?
- Dokładnie tak Hannie! Super! - kibicował mu starszy, a gdy już trochę czasu tak jeździli i Minho stwierdził, że Han jest gotowy żeby jeździć bez trzymania go dodał - To co teraz próbujesz sam?
Jisung nie zdarzył jeszcze nawet kiwnąć głową, ani się odezwać, gdy jakieś małe dziecko wjechało w jego plecy, przez co przewrócił się na starszego, który sam uderzył plecami o lód.
Szczęście w tym, że Minho zachował trzeźwość umysłu i szybko wstał po czym tak samo szybko pomógł wstać Hanowi. W końcu długie leżenie na lodzie nie jest zbyt bezpieczne.
Widząc kobietę podjeżdżającą do chłopca, który chwilę wcześniej wjechał w młodszego, podjechał do niej trzymając Hana tym razem już tylko jedną ręką, i zaczął prawić jej kazanie.
- Mogłaby pani bardziej pilnować to dziecko? W końcu chyba po to pani tu jest. Przecież takie wjeżdżanie w kogoś na lodzie jest niebezpieczne!
- Minho spokojnie - odezwał się w końcu spokojnie Han, łapiąc starszego drugą ręką - przecież nic się nie stało.
- Ale mogło się stać Hannie. Ta pani powinna lepiej pilnować swoje dziecko - dopowiedział jeszcze zły, patrząc za wyraźnie bardzo zakłopotaną kobietę, po czym trzymając daje Hana za rękę odwrócił się i powoli odjechali.
Reszta czasu na łyżwach minęła im spokojnie, nie licząc kilku upadków Hana na tyłek, ale to każdemu się może zdarzyć. Nie spotkali już więcej tamtej kobiety z dzieckiem. Widocznie była tak zakłopotana, że zaraz po incydencie uciekła z lodowiska.
Ich kolejnym punktem na walentynkowej trasie była kocia kawiarnia, którą już kiedyś odwiedzili. Wymienili kilka zdań z żyjącymi tam kotami i zamówili pyszną gorącą czekoladę.
- Hannie to co myślisz o próbie zeswatania dwóch geniuszy podrywu?
- Pomysł zarabisty! Wręcz idealny! Tylko taki jeden mały problem...
- Jaki?
- Masz jakiś pomysł jak to by miało wyglądać? Czy masz zamiar ich poprostu zamknąć razem w pokoju i niech się dzieje wola nieba?
- Miałem pomysł żebyś Ty wysłał Seungminowi SMS-a z numerem Chana i dopiskiem "twoja walentynka" i ja to samo z Chanem i numerem Seungmina, ale... Twój plan brzmi lepiej!
- Ja się naprawdę z tobą zadaje?
- Nie tylko zadajesz, ale też jesteś moim chłopakiem Hannie - odpowiedział starszy wysyłając buziaka w stronę młodszego.
- W takim razie możemy wykorzystać oba pomysły - odezwał się po chwili Jisung, patrząc na starszego wzrokiem w stylu "my tego nie zrobimy? My?", a starszy odpowiedział mu tym samym.
Jak postanowili, tak też zrobili. Wymienili się numerami chłopaków po czym napisali do nich wiadomość z numerem drugiego i dopiskiem "twoja walentynka" po czym kazali im przyjechać do domu Jisunga. W końcu mieli skorzystać z obu planów prawda?
Po chwili sami udali się do domu młodszego, gdzie czekali na przybycie swoich przyjaciół.
☆☆☆☆☆
Żyję! A to spóźniony walentynkowy rozdział xD
YOU ARE READING
🌌 OBSERWATOR 🌌|| MINSUNG
FanfictionOpowieść o Minho, który czuje się "inny" i Jisungu, który nieświadomie pomaga mu pokonać własne lęki. (Opis ulegnie zmianie obiecuję, że wymyślę coś lepszego XD) ❗UWAGA❗ może zawierać przekleństwa SHORT STORY
