19. Więźniowie miłości

601 61 44
                                    

Syriusz zamknął oczy, rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca. Niemalże zapomniał, jakie to uczucie — móc bez przeszkód cieszyć się latem, zupełnie jakby był wolnym człowiekiem. Tu, gdzie się znajdował, ministerstwo nie miało nad nim żadnej władzy; wątpił zresztą, by ktokolwiek jeszcze ścigał go z takim zaangażowaniem jak wcześniej. Dał do zrozumienia czarodziejskiej społeczności, że wcale nie zamierzał polować dalej na Harry'ego, a wypowiedzi Knota coraz dobitnie wskazywały na brak zainteresowania losem zbiega.

Szum oceanu otulał go z każdej strony, a lekkie podmuchy wiatru łaskotały przyjemnie. Brakowało mu długich włosów, które falowałyby z każdym ruchem powietrza, ale wiedział, że pozbycie się ich było niską ceną do zapłacenia za iluzję wolności. Przepłakał pół nocy, gdy po raz pierwszy wszedł do sklepu jako człowiek, a obecni w środku ludzie nie zareagowali przerażeniem — wprost przeciwnie. Otaczały go uśmiechy oraz uprzejme gesty, które uświadomiły mu, jak bardzo pragnął kontaktu z drugim człowiekiem.

Udało mu się nawet zakupić różdżkę — w pełni posłuszną, choć zupełnie inną od jego pierwszej. Początkowo wzbraniał się przed używaniem jej z dużą częstotliwością, za każdym razem spodziewając się trzasków aportacji, zwiastujących jego koniec, ale szybko okazało się, że nikt nie zwracał na niego uwagi. Doprowadził wtedy do porządku swoje krótkie włosy, ogolił się dokładnie, a nawet transmutował ubrania w nieco lepiej dopasowane niż te, które nosił do tej pory.

Czasami niemalże zapominał o tym, że jeszcze niedawno był więźniem. Zdarzały się momenty, kiedy potrafił oszukać swój umysł na tyle, by poczuć prawdziwe szczęście. Syriusz czerpał z tych chwil tyle, ile mógł, wiedząc, że prędzej czy później zostawały wyparte na rzecz olbrzymiej tęsknoty za dawnym życiem.

Wciąż najbardziej tęsknił za nią. Musiał z całych sił powstrzymywać się przed podejmowaniem głupich decyzji, takich jak odwiedzenie jej w ich dawnym mieszkaniu. Przez jakiś czas pozostawał zresztą blisko, ukrywając się w cieniu, obserwując codzienność Amelii Beckett. W końcu doszedł do wniosku, że nie mógł narażać na niebezpieczeństwo ani siebie, ani jej. Poza tym widok tego, jak pusta była egzystencja Amy, napawał go smutkiem tak uderzającym, że miał ochotę skomleć żałośnie.

Minął miesiąc, odkąd widział ją po raz ostatni. Szczęście chciało, że akurat otrzymała list, który niezwykle ją ucieszył, bo uśmiechała się szeroko, gdy wczytywała się w jego zawartość. Jego własne serce zabiło mocniej na ten widok — zupełnie jakby wciąż był zakochanym nastolatkiem, a nie dorosłym mężczyzną.

Spędził większość swoich najlepszych lat w zamknięciu — nic dziwnego, że nie zdążył dorosnąć tak jak wszyscy pozostali. Nosił ogromny ciężar, ale jego bagaż życiowych doświadczeń nie mógł się równać z tym Remusa, który — po raz kolejny — stał się bezrobotny. Syriusz wprost nie potrafił uwierzyć, w jak trudnych warunkach żył jego najlepszy przyjaciel. Stary, rodzinny dom Lupinów wymagał gruntownego remontu, na który Lunatyk na pewno nie mógł sobie pozwolić. Tymczasem w skrytce bankowej Blacka spoczywała fortuna, do której nie miał dostępu.

Zatęsknił nawet za Krzywołapem, dzięki któremu mógł zamówić miotłę dla Harry'ego. Z chęcią zrobiłby to samo dla Remusa, gdyby oznaczało to odwdzięczenie się za pomoc w zdemaskowaniu Petera.

Black zacisnął zęby na myśl o parszywym szczurze. Pettigrew zapadł się pod ziemię, szybko zmuszając go do zarzucenia poszukiwań. Być może ministerstwo postanowiło dać mu spokój, ale im dłużej pozostawał w Wielkiej Brytanii, tym w większym niebezpieczeństwie się znajdował. Peter, niezależnie od tego, co knuł – a nie mogło to być nic dobrego – nie był wart powrotu do Azkabanu. Co do tego Harry miał całkowitą rację.

Blask Przeszłości [Syriusz Black x OC]Where stories live. Discover now