9. Złudzenia

1K 82 50
                                    

— Profesorze — powiedziała cicho, gdy tylko udało jej się dotrzeć do Wielkiej Sali.

Uczniowie leżeli już w purpurowych śpiworach, a światła w pomieszczeniu zostały zgaszone. Wciąż było słychać nieliczne szepty podekscytowanych nastolatków, zapewne nie do końca zdających sobie sprawę z potencjalnego niebezpieczeństwa. Amelia próbowała znaleźć spojrzeniem Harry'ego, ale jej uwaga została szybko odwrócona — przez samego Severusa Snape'a, który stał tuż obok Dumbledore'a, wyglądając na absolutnie wściekłego. Wyraźnie nie podobała mu się ani obecność Amelii, ani prefekta Gryffindoru, Percy'ego Weasleya, z ciekawością przysłuchującego się rozmowie.

— Ach, panno Beckett, dotarła pani. Ufam, że nie napotkała pani żadnego niebezpieczeństwa po drodze? — spytał z uśmiechem dyrektor, choć w jego oczach próżno było szukać zwyczajowej pogody ducha.

Przez moment milczała, a jej ciało zesztywniało, gdy dotarł do niej ukryty sens słów starszego czarodzieja. Czy naprawdę mógł podejrzewać ją o wpuszczenie Syriusza do zamku? Zerknęła na profesora eliksirów, po czym zacisnęła pięści. Oczywiście, że ją podejrzewał — Snape otrzymał w końcu wystarczająco dużo czasu, by zasiać ziarno niepewności w umyśle swojego przełożonego.

— Nie, dyrektorze, korytarze są puste — odparła chłodno, nie spuszczając wzroku z Severusa. — Auror Edwards przekazał mi, co się wydarzyło.

— Ach, auror Edwards — zakpił Snape, kręcąc głową. — Cóż za zbieg okoliczności, że akurat dzisiaj postanowiłaś nie pojawić się w pobliżu Wielkiej Sali...

— Nie czułam się najlepiej — powiedziała Amelia. — Wolałam nie udawać się na nocny patrol bez sił, na wypadek, gdyby...

— Black włamał się do zamku? — przerwał jej ponownie opiekun Ślizgonów, szczerząc zęby w krzywym uśmiechu.

— Co sugerujesz, Snape? Dobrze ci radzę...

— Dość! — wtrącił się stanowczo Dumbledore, choć nie podniósł głosu na tyle, by obudzić najbliżej leżących uczniów. — Severusie, powtórzę raz jeszcze: nie wierzę, by ktokolwiek z zamku pomógł Blackowi dostać się do zamku — skarcił młodszego mężczyznę i westchnął ciężko.

— Jak inaczej można wytłumaczyć zaistniałą sytuację, dyrektorze? — kontynuował Snape, rzucając wściekłe spojrzenie Amelii.

— Również chciałabym to wiedzieć, Snape — odpowiedziała Beckett, kręcąc głową. — Możesz myśleć, co chcesz, ale nigdy nie naraziłabym uczniów na niebezpieczeństwo.

— Czyż nie twierdziłaś do tej pory, że Black nie jest niebezpieczny?

Amelia zacisnęła usta i zdecydowała się nie odpowiadać. Nie wiedziała zresztą, jak skontrować tę uwagę bez podważania swoich wcześniejszych zapewnień o niewinności Syriusza. Nie potrafiła znaleźć żadnego powodu, dla którego jej narzeczony miałby pojawić się w zamku — żadnego, poza tym podawanym przez wszystkich innych. Całą sobą pragnęła wierzyć w niewinność mężczyzny, którego kochała bardziej niż cokolwiek innego, ale jego działania...

Jego działania zmuszały ją do rozważenia, czy aby na pewno nie popełniła błędu, broniąc go przez wszystkie lata. Nawet myśl o podobnym scenariuszu sprawiała jej niemalże fizyczny ból, ale nie zmieniało to faktów — a te były niezwykle ciężkie do podważenia. Skrzywiła się, zdając sobie sprawę, że podobne słowa słyszała na porządku dziennym od wielu lat. Wtedy jednak łatwiej było iść w zaparte, bo przecież znała Syriusza z tamtych czasów, nawet jeśli nie wszystko układało się tak, jak sobie wymarzyła. Azkaban zmieniał ludzi, a ona byłaby głupia, nie dopuszczając do siebie choćby możliwości, że Black także stał się kimś całkowicie innym —osobą zdolną do okrucieństwa, o które został posądzony.

Blask Przeszłości [Syriusz Black x OC]Where stories live. Discover now