V

35 4 3
                                    

Było ciemno. 

Ciemno, twardo i niewygodnie. 

Ola, wyrwana że snu przez jakiś dźwięk, powoli zamrugała oczami, a ciemność odrobinę się rozjaśniła, na tyle, żeby dziewczyna mogła dostrzec kanciasty zarys przes sobą. 

Serce jak zwykle mocno jej waliło, mimo to wstała i obejrzała się za siebie. Napotkała wzrokiem jedynie niewyraźną  ciemność. Kształt przed nią okazał się drzwiami, gdy widziała go w całości. Po omacku znalazła klamkę i wyszła na zewnątrz. 

Chwilę zajęło jej przetworzenie faktu, że stoi w korytarzu na pierwszym piętrze. W powietrzu zawibrował cichy, szum, a krańcu jej świadomości rozbłysła myśl, że coś jest nie tak, ale była zbyt zaspana, by jasno myśleć. Skierowała się w lewo, do łazienki, a gdy otworzyła drzwi, zamarła. 

To nie była łazienka. 

To był pokój gościnny z wiszącym po lewej obrazem przedstawiającym młodą kobietę z warkoczem. 

Była na drugim piętrze. Zdarzało już jej się lunatykować, i to nie raz, ale teraz czuła niepokój. Odwrociła się w stronę, z której przyszła i wbiła wzrok w pustą ścianę na końcu korytarza. Nie było tam żadnych drzwi, chociaż była pewna, że z stamtąd wyszła. Piętro niżej był w tym miejscu pokój, pełen regałów z książkami, ze stołem do gry w bile i wielkim, rozstrojonym fortepianem. Ale tutaj nie było nic, chociaż była pewna, że skoro na pierwszym piętrze w tym miejscu jest pokój, to tutaj też powinien być. 

Więc dlaczego go nie było...? 

Drzwi, które znikają - przypomniała sobie słowa Alexa. Odbijał się echem w jej głowie. Czy to możliwe? Teraz, gdy stała w cichym, ciemnym korytarzu, wydawało się to całkiem prawdopodobne.  

Nagle w ciszy rozległ się dziwny, stłumiony dźwięk, jakby upadającego przedmiotu, a potem coś jakby tarcie czymś o metal. Ola podskoczyła że strachu i rozejrzała się, próbując ustalić źródło dźwięku, ale znów zapadła cisza. I choć było zupełnie pusto, ona miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. 

Dziewczyna stała przez chwilę w bezruchu, wsłuchując się w ciszę, ale jedynym odgłosem, który dotarł do jej uszu, był jej własny szybki oddech. Przeszedł ją dreszcz. Odwrociła się i zbiegła po schodach na pierwsze piętro.

Wsunęła się do pokoju rodziców i potrząsnęła ramieniem mamy. 

- C-co się dzieje...? - wymamrotała sennie, zdejmując z oczu opaskę. - Ola? Chyba nie ma jeszcze siódmej.  Wszystko w porządku? 

- Mamo, coś jest chyba... - zawachała się, patrząc na matkę przecierającą zaspane oczy. - Ja... pomyślałam,  że możemy wstać wcześniej, na wszelki wypadek. Żeby się nie spóźnić. 

Mama się przeciągnęła. 

- Czemu nie - stwierdziła. - To pójdź się ubrać, słońce. Obudzę twojego ojca, żeby zrobił śniadanie. 

Ola skinęła głową i poszła do swojego pokoju, który znajdował się naprzeciwko sypialni rodziców. 

Coś powstrzymało ją od powodzenia rodzicom o tym, co się stało. Bo właściwie co miałaby powiedzieć? ,,Słyszałam jakiś dziwny dźwięk'' i ,,miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwował'' nie brzmiały zbyt przekonująco. Mama pewnie stwierdzi, że to jej się wydawało i tylko wciśnie w nią więcej leków. Cóż, za to Alex może będzie chciał posłuchać. On pewnie ją zrozumie, tym bardziej, że sam podobno widział tam jakieś drzwi. 

Nagle stanęła w miejscu jak wryta, a jej ręka zawisła tuż nad wieszakiem z ciemnozielonym swetrem. A co, jeśli właśnie to widziała? Może była właśnie za tymi drzwiami, o których mówił Alex?

Musiała z nim o tym porozmawiać. 

Wciągnęła sweter i jeansy, przeczesała włosy, żeby nie sterczały na jej głowie jak trawa, a potem wyszła z pokoju i zapukała do drzwi brata. 

- Ubieram się! - usłyszała, więc poszła do łazienki, żeby zatuszować korektorem małą, okrągłą i brązową bliznę na prawym policzku. Wyglądała jak czerniak. 

Gdy wyszła z łazienki, Alex był już na dole. Musiał wstać wcześniej, bo rzadko się zdarzało, że zrobił coś tak szybko. Był tym typem człowieka, który zawsze myśli, że ma dużo czasu, a potem spieszy się na ostatnią chwilę. 

Zanim wyszli z domu nie nadarzyła się okazja, żeby powiedzieć Alexowi o drzwiach, więc Ola postanowiła, że porozmawia z nim w szkole. Zmuszając swoje ręce, żeby przestały się trząść, ruszyła za rodzicami i bratem do bramy na końcu ogrodowego podjazdu. 

Oby dała sobie radę. 


~~~~~~~~~~


Nie wiem, co powiedzieć, więc macie serduszka

💙💚💛💜💖



LightnessWhere stories live. Discover now