1

273 19 14
                                    

Cześć!!

Mam nadzieję, że spodoba Wam się historia Rudej, Felka, Heleny, Zbira i Julka. Pamiętajcie, że to Polska i rok 2010, więc będzie trochę żenady, tak jak to kiedyś było ♥

Książka zalecana dla czytelników powyżej 18 roku życia.

Lista triggerów: rasizm, przekleństwa, niedopuszczalny sposób wychowywania dziecka, spożywanie alkoholu przez nieletnich, opisywanie zbrodni, wykorzystywanie seksualne, śmierć, niewolnictwo, porwanie. 

Miłego! ♥

(przepraszam za wszelkie błędy, które pojawią się w rozdziałach, po skończeniu książki na pewno je pousuwam)

Dla tych, którzy zbyt szybko utracili swoje dzieciństwo.

1969

Miała krzywe kolana. Z dziewczęcych warg wydobywały się przerywane piski, a potem słowa zaciągane po rosyjsku. Denerwowało mnie to. Odzyskałem cień cierpliwości dopiero po zapchaniu jej ust szmatą, którą najczęściej myłem podłogę w ganku. Zapaliłem jednego Klubowego [Papierosy] i pochyliłem się nad bagażnikiem swojego nienagannie czystego fiata 125p gotowego do męczącej wyprawy w prażącym słońcu.

Zadarłem podbródek, szczerząc zęby w kierunku leżącej w bagażniku dziewczyny.

– Obyś nie miała francy [ Choroba weneryczna] – rzuciłem ochrypniętym głosem.

Sytuacja zmusiła mnie, abym dzisiaj, zamiast eleganckiej koszulki wsadzonej w ciemne spodnie z dżerseju, ubrał poplamione spodnie dresowe, a do tego szarą koszulkę, w której widziały mnie tylko krowy w oborze.

Zamknąłem z trzaskiem bagażnik. Miałem nadzieję, że dojadę na miejscu, zanim moja pasażerka walnie w kalendarz.

Silnik zaryczał okrutnie. Pędziłem po mizernej trawie, jakby od tego zależało moje życie. Do wnętrza samochodu wlatywał delikatny wietrzyk. Był błogosławieństwem podczas ogromnej suszy i gorąca. Obite skórą brązowe siedzenie pociło się razem ze mną. Zgasiwszy papierosa na drzwiach fiata, wyrzuciłem peta na zewnątrz, nie mając za krzty zmartwienia, że mógłbym wywołać pożar.

Dym w płucach nie uspokoił moich rozdygotanych dłoni. Oddychałem coraz ciężej, zaciskając palce na kierownicy, aż pobielały mi kostki. Wreszcie zmusiłem się do włączenia radia. Szumiało. Długo szukałem odpowiedniej skali, dopóki nie usłyszałem głos ulubionego artysty.

Zaśmiałem się.

– Wszystko mi mówi, że mnie ktoś po–ko–chał! – Śpiewałem donośnie.

Bębniłem opuszkami palców po swoim kolanie. Do końca piosenki podrygiwałem w rytm przeboju, a kiedy się skończył i zamiast słów Skaldów, usłyszałem Annę Jantar, przypomniałem sobie o dziewczynie w bagażniku.

Walnąłem stopą w gaz, a fiat przyspieszył groźnie. Kolejny papieros wylądował w moich ustach, lecz tym razem go nie odpalałem. Nadgryzałem ustami peta, by oszukać swój organizm. Gdyby nie to, wypalałbym paczkę dziennie. Moja żona wielokrotnie przypominała mi, że powinienem był przystopować z tytoniem. Słuchałem jej troskliwych słów i zgadzałem się z nią, bo moja Jadzia zawsze miała rację.

Miała, bo już nie żyła.

Po jej śmierci bardzo szybko oswoiłem się z pustym domem. Mimo tego wróciłem do odwiedzania sąsiadów. Ludzie może nie za bardzo za mną przepadali, ale za to zwierzęta mnie uwielbiały: tym bardziej czerwony byk – najpotężniejszy w całej wsi. Najbliższy sąsiad – kleptoman i cwaniaczek – nigdy nie mógł nadziwić się, że taki szczupły chłopaczek jak ja potrafi udobruchać takie zwierzę. Ku zdziwieniu sąsiada mój byk przybiegał do mnie za pomocą zwykłego cmokania.

Chcieliśmy tylko dorosnąćWhere stories live. Discover now