11 - rytuał

40 5 20
                                    

Jeśli czytał*ś drugi i trzeci rozdział po 20.02.2024 r. możesz pominąć ten segment, ale jeśli nie to mam ważną wiadomość. W tych rozdziałach zupełnie zmieniłam całą legendę o Pradawnych. Proszę, przeczytaj tamten fragment, ponieważ on wpływa na fabułę.

– Nie zdążymy – mówi Nægan, a moje palce spokojnie rysują koła na jego ramieniu. 

Idziemy coraz wolniej, czuję, jak coraz ciężej jest mu postawić kolejny krok. Nie mam wyrzutów sumienia, w końcu to on zamknął mnie w więzieniu na trzy dni. Przynajmniej tak mi powiedział. Teraz już wiem, że za jedenaście dni mam osiemnaste urodziny, a mój ślub miał się odbyć siedem dni temu. Po drodze człowiek zerwał dla mnie jabłko, uznałam, że zdam się na niego i mimo próśb Amy, zjadłam owoc. W podróży nie było nic nadzwyczajnego, większość przespałam w ramionach człowieka. Muszę przyznać, że taki transport nie jest najwygodniejszy, ale nic nie poradzę. Brzuch mi się zaciska z głodu, muszę wytrzymać jeszcze tylko jeden dzień.

– Charl... – mówi Amy, ale ja szybko jej przerywam:

– Chotte – poprawiam ją moim dawnym przezwiskiem, który nadała mi mama. 

Jest ono bolesne, lecz w tamtej chwili nie przyszło mi nic innego do głowy. Nie chcę, aby człowiek znał moje prawdziwe imię. Wystarczy, że poznaje mój nietypowy wygląd. Elfy w większości mają jasną skórę, ale nie tak bladą jak moja. Moja niania zawsze porównywała moją karnację do porcelanowej laleczki. Włosy białe jak śnieg i szare lśniące oczy. Dokładnie tak było przed moją ucieczką. Teraz moja cera jest przykryta warstwą brudu oraz potu. Włosy bardziej szare we krwi i przetłuszczone, a oczy bez wcześniejszego dziecięcego blasku.

Nægen kładzie mnie na zimnej ziemi, a ja opieram się o drzewo. Gleba jest sucha, a w oddali słychać źródło wody. Otacza mnie las, cichy jak na swoją porę roku. Czuję nieprzyjemną teksturę kory na gołych plecach.

– Nægen, zbierz drewno na ognisko – mówię, wskazując palcem powalone drzewo kilka metrów od nas. Człowiek kiwa głową i odchodzi, w stronę którą jej pokazałam. Biorę głęboki oddech i odwracam się do Amy, która mi się przygląda. Nie wysilam się na uśmiech i z bólem podnoszę swoje ciało, opierając się o drzewo. 

– Myślisz, że to odpowiednia pora na powiedzenie mi? – pytam, a gdy widzę jej zdziwienie, dodaję: – Amaya. – Jedno słowo wystarczyło, aby humor Amy się zmienił diametralnie. Widzę, że jest to dla niej ciężkie.

– Jak miałam dwanaście lat, wojsko pod rozkazem najjaśniejszego króla wtargnęło do mojej wioski. Kobiety wywożono do domów pociech albo robiono z nich niewolnice do domów elfów wyżej postawionych, a mężczyzn zabierano do kopalń jako niewolników – mówi Amy, a ja czuję, jak ziemia się pode mną osuwa. 

Przez te wszystkie lata chciałam chronić swój kraj przed potworem, jaki jest mój przyszły mąż, a jednego miałam tuż przed nosem. Mój wujek zniewalał elfy i kazał im kopać dla niego w świątyniach. Kazał kobietą stawać się dziwkami i służącymi. Coraz ciężej jest mi łapać powietrze, Amy chcę złapać mnie za łokieć, ale energicznie kręcę głową na znak niezgody. Zaczyna mi się kręcić w głowie, padam na kolana, ale przed zetknięciem z ziemią chronią mnie męskie dłonie. Próbuje się wyrwać, ale przycisnął mnie do swojego ciała. Kopie, krzyczę i uderzam go, a on mi na to pozwala. Ciśnienie ze mnie schodzi, przyjmuję do wiadomości, że nie jestem w stanie nic zrobić, dopóki się nie uspokoję. Oddychaj głęboko, przecież już nie masz gorsetu. Wdech, trzy sekundy, wydech.

– Gdzie tak właściwie się kierujemy? – pyta człowiek, próbując odwrócić moją uwagę. Wzdycham i kręcę głową. 

Próbuje wymyślić na szybko jakieś kłamstwo, przecież nie powiem mu, że kierujemy się do mojego ojca, prosić go o to, żeby znów wstąpił na tron i odwołał mój ślub. Spuszczam głowę i widzę, że jego ręka jeździ po moim udzie. Przerażona zdaje sobie sprawę, że on już wie. Podnoszę wzrok na niego, a na jego wargi wpełza chytry uśmiech. Jak mogłam być aż tak głupia? On wie od początku.

Królowa CierpieniaWhere stories live. Discover now