Rozdział XV

10 6 0
                                    

Vivienne stała przed Silver Corporation. Skoro Theo i Camille nie wyrażali żadnych chęci, żeby zrealizować jej pomysł, postanowiła zrobić to sama. Stwierdziła, że skoro już jej nie ścigają i nie chcą zabić, może tam swobodnie wejść. Poza tym, Ciel najprawdopodobniej jest jej bratem, a jeżeli byłoby to prawdą, na pewno by jej pomógł. Już raz przecież to zrobił poprzez Theo, a pomijając to, był jeszcze raz, kiedy dostała torbę z potrzebnymi jej substancjami od tajemniczej osoby. Ciel jest zapewne jedynym człowiekiem, który o tym wiedział i był chętny do pomocy.

Dziewczyna weszła głównym wejściem do środka. Było tam dość nowocześnie. Wszystko w zasadzie było w czarnych odcieniach, ale miało to swój urok. Przed dziewczyną ukazały się wielkie betonowe schody, a po obu ich stronach, windy.

Blondynka panicznie bała się wind i miała nadzieję, że ją to ominie, ale patrząc na plan budynku, który wisiał na ścianie, biuro Ciela znajdowało się najprawdopodobniej na jednym z wyższym pięter. Niechętnie stawiła czoła swojemu lękowi i wsiadła do windy.

Po zaskakująco krótkiej chwili dojechała na 72 piętro, gdzie rzekomo miały być różne biura. Minęła już kilka osób, ale nie było ich za wiele. Żadna z nich nie zwracała na nią zbytnio uwagi. Było to dosyć dziwne, ale Vivi postanowiła nie zawracać sobie tym głowy. Szła dalej przez korytarz, kiedy nagle przeszedł obok niej mężczyzna w prawie białych włosach. Początkowo jej nie zauważył i poszedł dalej, jednak po kilku krokach odwrócił się, spojrzał dziewczynie w oczy, złapał za rękę w milczeniu i zaciągnął do jednego z biur. Ruch był tak gwałtowny, że upadła na podłogę.

- Co ty tu robisz? - spytał zdenerwowany szef LF Corporation, patrząc z góry na dziewczynę.

- Przyszłam dowiedzieć się kilku rzeczy. - powiedziała, powoli się podnosząc.

- Głupi pomysł. - westchnął, poprawiając swoje włosy.

- Czemu? Dopiero co mnie ścigałeś. Jeszcze niedawno nasłałeś na mnie swoich pracowników, żeby mnie zabrali.

- Już zmieniłem zdanie. Nie jesteś mi potrzebna. - przewrócił oczami, po czym starał się unikać jej wzroku.

- Tak? A specjalna wiadomość, którą kazałeś mi dać? Ty zmieniłeś nagle zdanie, ale ja o tym cały czas myślę i nie daje mi to spokoju. – tłumaczyła lekko zbulwersowana. - Jeszcze fakt, że odzyskałam pamięć... Teraz wszystko nie ma sensu.

- Co? - odparł zdziwiony. - Odzyskałaś pamięć...? - zamurowało go, kiedy doszło do niego, co powiedziała Vivienne. Mężczyzna chwilę pomyślał nad słowami dziewczyny. Nie spodziewał się, że tak szybko odzyska swoje wspomnienia.

- Przecież sam dałeś mi większość substancji, które były mi potrzebne do tego. To byłeś wtedy ty, prawda? - przerwała mu blondynka.

Ciel westchnął, znów poprawił włosy i odwrócił się na chwilę do tyłu. Wyglądało na to, że próbował się nie wiadomo czemu opanować. Wyglądał na zdenerwowanego, ale co było tego powodem? Przecież nic takiego się nie stało.

- Jesteś moim bratem, tak? – przerwała nagle ciszę Vivienne. Patrzyła na mężczyznę z nadzieją w oczach. Czuła, że to prawda, a poza tym miało to też bardzo dużo sensu.

- Zawsze musiałaś taka być...? – wziął oddech i zirytowany złapał się za czoło. - Nigdy nie wiesz, kiedy się uciszyć...

- Czyli to prawda? - dopytywała już z większymi emocjami. - Twoje imię to Aime?

- Tak... Jestem twoim bratem i moje prawdziwe imię to Aime... - mówił, wciąż lekko zdenerwowany, patrząc się w podłogę.

- Czyli miałam rację. - ucieszyła się i podeszła bliżej mężczyzny, co delikatnie go zdziwiło. - A co z twoją chorobą? Jak byliśmy dziećmi, zabrali cię do szpitala. Po paru latach jak byłam w tym szpitalu, powiedziano mi, że nie żyjesz...

DestinationWhere stories live. Discover now