IX Nowa rodzina

122 15 0
                                    

Maks pędzi przez miasteczko na złamanie karku. Po tym czego się dowiedział nie chciał czekać na koniec narad w WW. Są bowiem rzeczy ważne i ważniejsze, a on – od zaginięcia Luizy – miał on złe przeczucia, związane najwyżej z tym, że została zabita i pozostawiona w lesie, gdzie wszelki trop urwał się. Jednak jak się okazało nie jest to takie proste. Jest sto razy gorzej! Trafiła do Zaklętych, gdzie ponoć została luną. Mate tego okrutnika Doriana i synową jeszcze większego tyrana – alfy Gilberta.

W jego intencji jest najpierw poinformować o sytuacji ojca, aby mógł on wszcząć alarm. Aby mógł zebrać ludzi potrzebnych do stawienia czoła tej bestialskiej watasze, która jakimś cudem nadal utrzymuje władzę wśród innych stad, mimo że są oni na wymarciu. Cały czas też wszyscy mówią o nich jako o królewskim wilczym dworze, z tym, że takie watahy wyginęły dziesiątki, jak nie setki lat temu.

Maks jest jednak pewien, że to wydarzenie – uprowadzenie Luizy, przyszłej luny Zielonego Księżyca – postawi kres ich niecnym występkom, które ostatnimi czasy i tak przeszły wszelkie granice.

Jednak gdy biegnie on tak, w stronę watahy ojca, nagle natrafia na dwójkę ludzi. Osoby, które o Luizę martwiły się dotychczas jeszcze bardziej niż on, i które o jej uprowadzeniu powinny wiedzieć pierwsze.

– Tatiana! Edmund! – woła młodziak, zatrzymując się przed nimi, zdyszany.

Rodzeństwo lekko zaskoczone nagłym spotkaniem Maksa, stoi nieco zdziwione.

– Ty nie powinieneś siedzieć teraz na posiedzeniu w WW? – pyta Edmund.

– Luiza... – dyszy Maks, próbując się wysłowić, a na samą wzmiankę o siostrze, jego rozmówcy poważnieją.

– Co z nią? Wiesz gdzie jest? – woła Tatiana pełna nadziei.

– Wataha... Zaklętych. Porwali ją!

– Jaka wataha?

– Dlaczego są zaklęci? Czy to złe miejsce?

Rodzeństwo jest ewidentnie zaniepokojone słowami chłopaka, który odpowiada, gdy tylko jego oddech w miarę wraca do normy.

– To bardzo brutalne miejsce – podkreśla Maks. – Krąży na jego temat wiele podań i legend, ale nikt nie wie na ile są prawdziwe. Ponoć w tym miejscu nawet straszą duchy! Ponoć ludzie, którzy tam trafiają są sprzedawani jak owoce na targu. Niewiele z nich ma szansę przeżyć tam choćby dnia.

– I ona tam trafiła? Skąd wiesz?! – Tatiana, dziewczyna kochająca Luizę najbardziej z całej rodziny, omal nie pada na kolana, aby błagać bogów o opatrzność dla ich siostry.

– Niestety. Dowiedziałem się od ich przyszłego alfy. On... Ją tam więzi.

– On czyli kto?! Jaki jest ten alfa? – Edmund też nie potrafi poradzić sobie z emocjami, więc prawie łapie maksa za przód koszulki, aby za wszelką cenę wyciągnąć od niego jak najwięcej.

– To wilkołak, który ponoć nie potrafi nawet przemieniać się w wilczą postać. Nie ma w sobie nic z wilkołaka, tak zresztą jak wszyscy z tej watahy.

– Czy w takim razie na pewno są wilkołakami? Czy to...

– Najprawdopodobniej są sektą. Mają pakt z diabłem i innymi nieczystymi bytami. Wszyscy twierdzą przy tym, że to te zmory odebrały im wilkołactwo. Ale to niemożliwe. Nawet najsilniejsze czarownice tego nie potrafią.

Edmund i Tatiana omal nie rzucają się na Maksa, aby błagać go ponad wszystko o ratunek dla Luizy. Młodziak jednak widząc przerażenie w ich oczach, nieco cofa się, aby nie zostać napadniętym, i dlatego też mówi im:

Wpojony przeznaczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz