7-pierwszy tydzień

68 7 3
                                    

gdy Lloyd otworzył oczy, nie znajdował się w swojej wiosce. przez chwilę nie wiedział co się dzieje, jednak wspomnienia z festiwalu szybko do niego wróciły a chłopak poderwał się do siadu, rozglądając się po pomieszczeniu. to nie był jego pokój. to pomieszczenie bardziej przypominało jego stary akademik. ściany były całkowicie zniszczone, tak samo jak podłogi. światło praktycznie nie działało a łóżko było twarde jak skała. blondyn powoli wstał, i podszedł do metalowych drzwi.-h halo?! jest tu ktoś?!-krzyknął nie pewnie, jednak nie otrzymał odpowiedzi.

minęło trochę czasu. blondyn nie wiedział ile już tu siedzi. jego kimono było zniszczone od różnych zadrapań, i przez samego chłopaka który użył jedynego dostępnego materiału by opatrzeć poważniejsze rany. sam Lloyd siedział skulony w jednym z kątów pomieszczenia, kryjąc się w cieniu. udało mu się znaleźć jakiś kamień, więc jakby co ma czym się chronić. Lloyd zauważył też, że z tyłu jego ubrania są dwie owalne dziury tej samej wielkości. chłopczyk nie wiedział skąd one się tam wzięły. ogółem, ostatnią rzeczą którą pamięta był ogromny smutek oraz gniew i chęć zemsty, na zabójcach mieszkańców wioski. jednak...-co się stało z Harumi, Shanash i całą resztą...?-spytał sam siebie, jeszcze bardziej przyciskając nogi do klatki piersiowej. nie wiedział co się z nimi stało, i jego głowa była przepełniona różnymi czarnymi scenariuszami. gdy chłopczyk tak rozmyślał, drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Lloyd od razu spojrzał w tamtą stronę, gdzie dostrzegł fioletowego węża.-no prosssszę. widzę że sssię obudziłeśss.-syknął. Lloyd nie odpowiedział, i nie zmieniając swojej pozycji uważnie przyglądał się nieznajomemu. w ręce zaś trzymał kamień, gotów na atak.-nie odpowiesssz mi?-spytał przyjaźnie, jednak Lloyd doskonale wiedział że udaje. jego intuicja oraz przeżycia pomogły mu doskonale rozszyfrować nawet najlepszego aktora czy kłamcę.-cóż. trudno sssię mówi.-syknął, i pokierował się w stronę zielonookiego. gdy tylko wąż zbliżył się, chłopak od razu się zerwał i zaatakował go kamieniem. zdezorientowany napastnik upadł na ziemię, a Lloyd najszybciej jak umiał pobiegł w stronę drzwi.-zatrzymać go!-krzyknął fioletowy, a już po chwili w drzwiach pojawił się niebieski wąż, również trzymający z ręku laskę. blondynek został z łatwością złapany.-ssssprytnie. na prawdę sssprytnie.-mruknął niebieski.-dziękuje Ssskales.-odezwał się fioletowy, wstając.-ten dzieciak jest na prawdę podsssstępny.-dodał, spoglądając na blondyna.

dwójka węży zaprowadziła Lloyda do jakiegoś dziwnego pomieszczenia, w którym było od groma jakiś dziwnych urządzeń i dziwny fotel na samym środku. chłopak od razu gdy to zobaczył, zatrzymał się. miał co do tego złe przeczucia, zwłaszcza że do siedzenia były podłączone jakieś dziwne urządzenia.-rusz ssssię.-syknął fioletowy wąż, łapiąc Lloyda za nadgarstek i ciągnąc go za sobą. zanim blondyn zdążył coś powiedzieć, został przykuty do fotela przez metalowe łańcuchy.-czego ode mnie chcecie?-zapytał chłopak, nawet nie próbując uciekać. doskonale wiedział że nie da rady w starciu z tą dwójką, więc najlepiej będzie wydobyć jakieś informacje.-zaraz sssię przekonassszzz.-syknął fioletowy wąż, biorąc do ręki skalpel.

minął jakiś tydzień od kiedy wężonowie porwali Lloyda. na nieszczęście Kai'a sensei od razu zorientował się że Lloyd jest synem Garmadona, a Shanash uparła się że że jest odpowiedzialna za Lloyda i pomoże im w poszukiwaniach, także teraz siedział przy stole i słuchał kłótni między panią Misako i Shanash do której dołączyli się po chwili inni. oczywiście, wiedział że Shanash nikt i nic nie przegada, jednak to robi się już denerwujące.-eh... liczę że młody ma się dobrze...-szepnął do siebie, starając się skupić na posiłku.

Lloyd aktualnie siedział w celi, i starał się zebrać chodź odrobinę energii. stracił już dawno poczucie czasu więc nie wie ile już tu siedzi, jednak na pewno bardzo długo. całe jego ciało, zwłaszcza ręce i nogi, zdobiły rany po cięciach. dodatkowo z powodu utraty dużej ilości krwi Lloyd jest potwornie osłabiony i ledwie jest w stanie się ruszać a jego cera zrobiła się bladsza. powoli też tracił nadzieję na wydostanie się. nie ma sił by walczyć, a Shanash ani Kai'a nadal nie ma. wraz ze światełkiem nadziei który dała mu Shanash gdy przyjęła go do siebie, zaczęły powoli gasnąc wszystkie jego emocje i chęć przeżycia. Lloyd zaczynał czuć... nic. tak jak gdy był w szkole dla niegrzecznych chłopców.-Shanash... gdzie jesteś...?-szepnął, jeszcze bardziej kuląc się w najciemniejszym rogu pomieszczenia, a kilka łez spłynęło po jego policzkach.



Lego ninjago  // inna historia//Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt