20.

266 17 103
                                    


Reszta dnia zleciała im obydwu zadziwiająco szybko. Obydwoje odłożyli poranną sytuację na bok, zamiast tego spędzając razem z Kazuhą czas oparty na luźnych rozmowach na wszystkie możliwe tematy, w szczególności te najgłupsze, jak śmieszne słowo w trzeciej linijce drugiego akapitu na 102 stronie w podręczniku od biologii, czy to, co by w tym momencie zjedli (frytki).

Na wszystkich zegarach i urządzeniach z możliwością wyświetlenia czasu wybiła godzina 15:25, a wraz z nią rozbrzmiał ostatni tego dnia dzwonek. A przynajmniej dla większości uczniów; niektórzy chodzili na odbywające się w szkole korepetycje, zajęcia dodatkowe, czy też przynależeli do różnych klubów. 

W panującej między nimi przyjemnej ciszy udali się do szatni po swoje rzeczy; szafki mieli w tym samym rzędzie, jednakże po obydwu stronach, przez co nie mogli zobaczyć swoich twarzy, ale mogli się usłyszeć, co też Aether wykorzystał.

— Idziemy do mnie? — Pytanie to opuściło jego usta w momencie, gdy wyciągał z szafki zeszyt z angielskiego. Głupie zadania domowe..

— Mhm — odmruknął w odpowiedzi, w głowie przywołując wspomnienie ich porannej rozmowy i prośby Aether'a o rozmowę. Nie wiedział, co wtedy tak nagle zaczęło dręczyć blondyna, ale wiedział, że nie odpuści z dowiedzeniem się prawdy; tym bardziej, jeśli ryzykował narastającym i coraz częściej występującym u chłopaka antypatycznym samopoczuciem.

Chwilę później wyszli z budynku szkoły. Xiao nie podobała się panująca między nimi cisza i wisząca w powietrzu tęga atmosfera, która dobitnie dawała mu do zrozumienia, że Aether'a znowu coś trapi. A upewniał go w tym spuszczony wzrok blondyna, tępo wbity w chodnik. Gdyby nie reakcja ciemnowłosego, w postaci przyłożenia ręki do pojawiającego się przed bursztynookim słupu, tym samym chroniąc jego czoło przed nagłym zderzeniem z chłodnym metalem, Aether siedziałby już na ziemi wyzywając cały świat.

Jednakże zamiast tego, zatrzymał się nagle i spojrzał zaskoczony na dłoń Xiao, która uratowała go przed nieprzyjemnym spotkaniem z latarnią, a następnie na samego ciemnowłosego, posyłając mu swój uroczy uśmiech, który można by było nazwać 'niezręcznym', gdyby nie brało się pod uwagi ich relacji. No i przebijała się w nim oczywiście wdzięczność, za uratowanie go.

To nagłe wyrwanie Aether'a z rozmyślań było wystarczającym ożywieniem jego przymulonego umysłu, niczym umycie twarzy chłodną wodą z rana na rozbudzenie, co rozpoczęło tak utęsknioną przez Xiao gadaninę ze strony blondyna. Nawet nie zwracał szczególnej uwagi na to, o czym mówił blondyn, bardziej skupiając się na samym brzmieniu jego głosu, choć zdołał wyłapać jakiś wątek odnośnie biedronki, akumy i czarnego kota. Kojarzył już te postacie z wcześniejszych paplanin chłopaka.

Reszta drogi do domu blondyna minęła im w przyjemniejszej atmosferze z towarzyszącą im - aż do momentu wejścia do środka - rozmową dotyczącą teorii spiskowych odnośnie serialu, na którym obsesja Aether'a nigdy się nie skończyła - mowa tu o tym pamiętnym serialu, który można obwinić za powód ich pierwszego pocałunku.

— Aeetheeerrr! — Przeciągnęła głośno Lumine, w sekundę zjawiając się na korytarzu, gdy tylko do jej uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. — O, hejka Xiao — przywitała się z ciemnowłosym, posyłając mu szeroki uśmiech, a w odpowiedzi dostając skinienie głową.

— Czego chcesz, kunksfucie — prychnął z udawanym urażeniem nagła prezencją siostry, jednocześnie zdejmując buty, choć w jego głosie nie było ani grama jadu czy faktycznej pogardy. Kochał swoją siostrę i kochał jej dokuczać. 

— Sam jesteś kunksfut, kunksfiucie — odparła, naumyślnie przekręcając stworzone przez blondyna przezwisko. — Chciałam cię o coś prosić, ale jednak nie będę ci przerywać bonding momentu — w trakcie mówienia wywróciła oczami i odwróciła się, kierując swe kroki w stronę schodów, by udać się do swojego pokoju. 

"𝐖𝐡𝐨 𝐢𝐬 𝐡𝐞?" || XiaetherWhere stories live. Discover now