Rozdział I

122 22 3
                                    

„Pamiętaj, że nie możesz porzucić tego, czego nie znasz. Aby siebie przekroczyć, musisz siebie poznać." – Te słowa widniały na obrazie, w który wpatrzona była Vivienne.

Vivi to 20-letnia, niezbyt wysoka dziewczyna o szczupłej, lecz dobrze zbudowanej sylwetce. Jej włosy mają kolor blond, przypominają biały piasek na słonecznej plaży, a rozpuszczone sięgają jej wąskich ramion. Oczy ma równie niebieskie i głębokie, jak morze, a ich kształt idealnie wpasowuje się do lekko zaokrąglonych policzków i haczykowatego nosa. Dziewczyna nie należy do najniższych osób, ale nie jest też dosyć wysoka, dlatego obraz, któremu wciąż z uwagą się przyglądała, zaczynał się na wysokości jej czoła.

Patrząc dalej w jeden punkt, zatracona w innym świecie, Vivienne nagle usłyszała dźwięk otwierających się drzwi wejściowych, który momentalnie zmusił ją do powrotu do świata realnego.

- Vivi, wróciłam! – z dołu słychać głos.

Po chwili obok niej pojawiła się Camille - jej najlepsza przyjaciółka, a zarazem współlokatorka.

Jest w tym samym wieku co Vivienne, niewiele od niej wyższa, ale większej postury. Włosy w czekoladowym kolorze jak zwykle ma spięte w wysoki kucyk. Ma również niebieskie oczy, tylko jej mają jeszcze bardziej nasycony kolor. Jest też lekko ciemniejszej karnacji, w porównaniu do Vivienne, której cera jest biała niczym śnieg. Cam ma jednak ostrzejsze rysy twarzy i lekko zadarty nos.

- Co kupiłaś? – spytała Vivienne, patrząc na torbę, którą trzyma w ręku Camille.

- Tyle na ile nas stać. – odparła, uśmiechając się.

- Czyli nic?

- Nie, aż tak źle nie jest. – odpowiedziała Camille, podchodząc do stołu, gdzie odłożyła torbę, a następnie wyjęła z niej dwie bułki. – Mamy na dzisiaj kolację.

Dziewczyny mieszkają w całkiem dużym domu, jak na to, ile mają pieniędzy. Dom w nowoczesnej zabudowie ma dwa piętra, na których znajduję się wiele pomieszczeń. Jest zaskakująco dobrze wyposażony, ma wszystko czego można oczekiwać. 

Okolica chodź nie za duża, jest całkiem przyjazna i przede wszystkim spokojna. Z wielkich okien domu można zobaczyć rozciągający się przed domem zielony ogród i wiele rosnących wokół drzew, a także rzędy domów podobnych do siebie po obu stronach ulicy.

- Cam...? – zaczęła zamyślona Vivienne.

- Co tam?

- Przyglądałaś się kiedyś temu obrazowi? – powiedziała Vivienne, podchodząc do ściany, przed którą wcześniej stała.

- Nie...? – odparła Camille gryząc przy tym bułkę. – A czemu?

- Nie wiem... po prostu... - myślała nad tym jak to ująć. – Po prostu wydaje się dziwny.

- Hmm... - odparła Camille, a następnie podeszła, aby spojrzeć na niego z bliska.

Wpatrywała się tak dłuższą chwilę, aby zrozumieć o co chodzi przyjaciółce. Na obrazie nie znajdowało się jednak nic, poza niezgrabnie napisanymi słowami, które wcześniej przeczytała Vivienne na czarnym tle.

- W sumie... to całkiem interesujący cytat. – zaczęła Camille. – O to ci chodziło?

- Ale nie sądzisz, że coś w tym jest nie tak? – odparła Vivienne, również zbliżając się do obrazu. – Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale... hmm, dobrze, nieważne. – westchnęła.

Po głębszym przemyśleniu, stwierdziła, że może na siłę szukać drugiego znaczenia, tam, gdzie go nie ma.

- Co dzisiaj robiłaś? – zapytała  Camille, siadając na kanapie i biorąc kolejnego solidnego gryza bułki. – Chyba nie gapiłaś się na ten obraz cały dzień? – dodała ze śmiechem.

DestinationМесто, где живут истории. Откройте их для себя