9

4 2 0
                                    

22 lipienia, wieczór.

- Alem się zmachał! - oznajmił Zdrojek zmęczonym głosem.

Stojemir patrzył w dal, zamyślony. Chłopaki wracały właśnie z głównego składu, gdzie pomagały rozładowywać wóz starego Woziwita, który przybył dziś po południu do Białozórz. W zamian za cenione w krainie, białozorzańskie tkaniny, handlarzowi udało się zdobyć trochę żywności. Pomógłszy z towarami, Zdrojko i Stojko dostali po pasku suszonego mięsa, porcję zwiezionego z Kamieniogrodu sera, a także flaszeczkę mocnego, chlebowego kwasu.

- Stojek, a ty co tak milczysz? - zapytał Zdrojewód - to przez ojca? A coże on znowu uczynił?

- Ach - machnął tamten ręką - szkoda o nim gadać.

Chłopak przyglądał mu się uważnie. Stojemir czuł się nieswojo, nie chciał rozmawiać z przyjacielem o swojej rodzinie. Bojesław pił i krzyczał na mamę i na niego. Niemal zawsze tak było. Ostatnio jednak coraz bardziej doskwierało mu to. Zawsze jakoś dawał sobie radę, pocieszał mamę i chronił ją, ale odkąd w zeszłym tygodniu doszło do tamtej kłótni, odkąd porozmawiał szczerze z Dobrosławą... od tamtej pory jeszcze silniej zapragnął prawdziwej rodziny. Takiej kochającej, czułej, takiej jaką mają wszyscy wokół. Zdrojewód zawsze mu opowiadał o tym, co działo się u niego w domu, o Krzesimirze - jego ojcu, który, choć od śmierci Dobrosułki samotny, to zawsze pełen był wigoru i radości. Ciekawe, czy tak samo jest w rodzinie Sowy. Patrząc na Siemiradę i Nadzieję, i na to, jak opiekują się młodszym bratem, patrząc na najstarszego Miłomira, który mieszka z żoną kilka domów dalej, zdawało mu się, że tak. Zdrowa, kompletna rodzina, niczym drzewo, którego poszczególne gałązki tworzą kolejne, solidne konary.

Zdrojko zauważył jego rozterki, i powiedział:

- Słuchaj, jeśli chcesz o czymś porozmawiać, to wiesz, że zawsze możesz na mnie...

- Tak. Niechaj ci Zorza wynagrodzi, Zdrojek - przerwał mu młodzieniec - ale ja chyba nie chcę o tym rozmawiać. Powiedzże lepiej jak się sprawy ze Złotą mają!

Stojemir uwielbiał słuchać, jak przyjaciel opowiada o swoich uczuciach do dziewczyny. W temacie tym odnajdował też ucieczkę od własnych zmartwień. Zastanawiało go zawsze: jak to jest, kiedy jest się w kimś tak zakochanym, jak Zdrojewód jest zakochany w Złotomirze?

- Ach, bracie! - zaczął chłopak i pochwycił swoją rozburzoną czuprynę - wciąż waham się nad sposobem. Rozmyślam jak by to jej wyznać, to wszystko co czuję do niej!

- Zdrojko, nie znam w siole nikogo, kto by tak pięknie potrafił mówić, jak ty!

- Myśliszli tak?

- No, a jakże! - doparł Stojemir - w to akurat nie wątpię, iż powiesz to jej najpiękniej jak potrafisz. Wciąż jednak tego nie zrobiłeś. Czemu?

Zdrojewód zastanowił się dłuższą chwilę.

- A co, jeśli ona mnie nie zechce?

- Bracie! Ależ zechce cię na pewno! Mądryś, wyględny, sprytny, w życiu sobie poradzisz. Tylko z głową w chmurach tyle nie łaź!

Stojemir uderzył junaka w głowę i podał mu flaszkę z kwasem, którą trzymał od dłuższej chwili. Tamten pociągnął łyk i przetarł nadgarskiem usta.

- Kiedyż to chmur w ogóle nie ma, o czym ty pleciesz, baranie! - zaśmiał się.

- Prawdziwie - Stojko spojrzał w czyste, błękitne niebo - ciągnąc jednak dalej: nawet jeśli dziewka cię nie zechce, to wtedy ty będziesz na wygranej pozycji, bowiem wyznasz jej to wszystko. Czyż nie to jest najważniejsze? Jeśli Złota zakocha się wzajem i w tobie, wtedy wygrałeś. A jeśli nie, wtedy też wygrałeś!

Miłość jest jak burza [POL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz