7

4 2 0
                                    

14 lipienia, noc.

Sowa westchnęła. Emocje wypływały z niej. Siedziała przy stole i milczała. Gościmir wpatrywał się w nią. Nie pospieszał, nie ponaglał. Czekał.

- Ech! - wypuściła powietrze - to nie to!

- Nie przyszedł z drugą częścią wróżby?

- Nie. Nie zgadza się. Wprawdzie pijany Bojesław coś tam mu wygarnął, ale to nie pasuje. Początkowo byłam podekscytowana, myślałam, że to to, ale posłuchaj. Posłuchaj tego razem z ostatnią zwrotką:

"Będzie to wtedy gdy Księżyc Nowy

Dalekiej podróży podejmie zamiary

Myślę, że jesteś już na to gotowy:

to przez ciebie przyszła do nas Wielka Susza!" - wyrecytowała.

Gościmir westchnął.

- Rzeczywiście. Pasuje jak Słońce do nocy. Poza tym... naprawdę on powiedział coś takiego do niego? To ma jakiś sens?

- No właśnie nie ma!

- Czyli co? Ostatnia nadzieja prysła?

Dobrosława nic nie odpowiedziała.

- Ale co się w sumie dziwić Kalinie, że go przysłała do ciebie. Bojesław porządnie skarcił chłopaka, kto wie czy nie sprał nawet, a ona pewnie jest zatroskana o niego.

- Ale wiesz co? Właśnie Kalina go do mnie nie przysłała.

Drwal widocznie zdziwił się. Siedział tak ze skrzywioną miną, a z każdą chwilą jego zdziwienie pogłębiało się jeszcze bardziej.

- Co? Co tak myślisz? - zapytała Sowa.

- Czekaj, czekaj, Sówko kochana - zaczął - ale tu coś jest bardzo nie tak.

- Co? Dlaczego?

- Przedstaw sobie: Bojesław wygłasza przerażające słowa swojemu rodzonemu synowi, Kalina widzi to na własne oczy, słyszy na własne uszy. Następnie przychodzi na wiec, na którym wyraźnie przecież słyszy twoje słowa, twoją prośbę, aby przychodzić do ciebie z każdym problemem. Potem ma jeszcze wiele okazji, aby porozmawiać z synem, bo ma, prawdali?

- Tak, Stojek wprawdzie mówił, że nie rozmawiał z nią o tym, ale odebrałam to tak, jakby nie poruszali po prostu tego tematu. Jednak rozumiem, iż miałaby ku temu okazję...

- No właśnie! Sówko! I nie zrobiła tego! Już nawet Piorun strzelił te ich rzekome krzyki wczoraj, ale, jasna Zorzo, przecież tam padły tak zatrważające słowa!

- No, no! Bogów lepiej już w to nie mieszaj! - pogroziła Dobrosława.

- Ach, tak, przepraszam. Pomyślże jednak. Gdybym ja powiedział Jaromysłowi, że jest - tu Gościmir ściszył głos - powodem suszy. To co ty byś pomyślała jako jego matka?

- Gdy ciało nietrzeźwe, dusza najtrzeźwiejsza... tak bym pomyślała. I zaczęłabym zastanawiać się dlaczego to powiedziałeś...

- I myślisz, że Kalina nie zastanowiła się nad tym?

- Może to do niej nie dotarło?

- A może zdecydowała się to przemilczeć? Dlaczego więc, skoro tak kocha Stojemira i pragnie dla niego samego tylko dobra? Dlaczegóż przemilczenie tej kwestii jest dla niej ważniejsze? Jeśli jest tak jak mówisz, że w nietrzeźwym ciele trzeźwa dusza, to w takim razie Bojesław z jakiegoś powodu sądzi, że Stojemir jest powodem Wielkiej Suszy. Nawet jest tego pewien, biorąc pod uwagę, że wygłosił to jako prawdę, na którą syn "jest już gotowy".

- Mirko, nie pomyślałabym o tym w ten sposób!

- Kalina coś może ukrywać, Sówko. Nie wiemy co, nie wiemy dlaczego. Ale zataiła przed nami coś, czego raczej nie uznałaby za głupstwo. Nawet Stojemir nie postanowił tego zlekceważyć i aż sam przyszedł do ciebie.

- A Bojesław? Może jednak on rzucił tę klątwę?

- I potem w poczuciu winy zdradziłby powód, którym byłby Stojemir? - dopytał mąż.

- Może. Jasny grom, nie mam pojęcia!

Dobrosława podparła głowę o ręce i westchnęła.

- W tym momencie Bojesław staje się osią wszystkich naszych rozważań... - oznajmił Gościmir.

- Zwłaszcza, jeśli brać pod uwagę plotki o nim i o Dobrosułce. A ja nie mogę tak po prostu podejść do niego i o to zapytać... bo przecież wszystko może się źle potoczyć i gorszy scenariusz wypełni się...

- Ja bym na twoim miejscu się nie bał tego aż tak bardzo. To znaczy, może teraz nie ryzykowałbym rozmowy z Bojesławem, zwłaszcza, że gdybyś przyszła doń bez powodu to mógłby uznać, że wiesz coś, czego on by nie chciał abyś widziała. Ale z Kaliną zawsze możesz porozmawiać. Prawda?

- Hm, masz rację - odpowiedziała Sowa - przecież zawsze mogę ją odwiedzić i szczerze spróbować porozmawiać o sytuacji w jej domostwie. Czuję nawet, że powinnam to zrobić. I to szybko.

- Masz więc kolejny trop, Sówko kochana - Gościmir klasnął w dłonie.

Dobrosława przetarła zmęczone oczy. Księżyc wisiał już wysoko na niebie.

- Pójdę. I porozmawiam - oznajmiła.

Miłość jest jak burza [POL]Where stories live. Discover now