†Dziennik morderczej dwójki†

Start from the beginning
                                    

-Przygotujmy się po prostu do akcji jak gdyby nigdy nic- powiedziałam w końcu, czując jak cisza pulsuje mi w głowie i sama ruszyłam do łazienki, po drodze zgarniając jedynie ubrania z fotela. Zimny prysznic miał mnie otrzeźwić, ale nie udało się to. Moje myśli dalej sprawiały, że chciało mi się rzygać. Nie byłam chyba gotowa na takie zakończenie, choć dobrze wiedziałam, że w naszej relacji Happy End nie istniał. Gdy wyszłam spod prysznica jeszcze długo patrzyłam w lustro. Czułam się wykorzystana, a świadomość, że już niedługo dopadnie mnie również samotność, była nieznośna. Miałam ochotę rozwalić to lustro z krzykiem płynącej we mnie frustracji, ale zamiast tego milczałam, walcząc z mdłościami.

Śniadanie minęło nam w ciszy, droga na miejsce akcji, bez słowa. Wstąpiliśmy do baru żeby się napić, ale ponownie nie wymieniliśmy żadnego zdania. Żadnego. Gdy pojawiliśmy się niedaleko drogi, którą miał przejeżdżać Kennedy, czułam jak moje serce się łamie. Ten idiota traktował mnie jak przedmiot, a jednak nie chciałam go tracić. Nie chciałam znów być sama. Już wystarczająco wiele osób straciłam, z różnych powodów, ale jednak, już ich tu nie było.

-To chyba pora się pożegnać- stwierdził spokojnie, a ja westchnęłam cicho, starając się nie rozkleić.
-Chyba tak- mruknęłam, a mężczyzna spojrzał w moje oczy.
-A co będzie z tobą?- spytał kładąc mi dłonie na ramionach.
-To samo co z tobą. Będę uciekała przed Komisją już do końca swojego życia- uśmiechnęłam się niechętnie, a mężczyzna westchnął na te słowa.
-Więc... Już się raczej nie zobaczymy- stwierdził, a jego ton głosu mnie nieco zaskoczył, bo był dość przygnębiony.
-Ojoj. Fivey będzie za mną tęsknił- zaśmiałam się pod nosem.
-Nie wymuszaj tego- prychnął cicho, a ja parsknęłam łagodnie.

-Dobra. To powodzenia. Dobrze nam się pracowało- zwróciłam się do niego łagodnym głosem.
-Nie dziwię się. Jestem najlepszy w tej zapyziałej Komisji- stwierdził, a ja prychnęłam cicho.
-Nie wymuszaj tego- powiedziałam poważnie, a ten zachichotał pod nosem na tą uwagę, którą zerżnęłam z niego.
-Wiem, że będzie Ci mnie brakowało- zauważył z uśmiechem i zaczesał kosmyk moich włosów za ucho.
-Nie przesadzaj. Seks z tobą wcale nie był, aż tak dobry- prychnęłam, a ten zmrużył oczy.
-Nie okłamuj się skarbie- policzki zapłonęły przez jego ton głosu i użycie słowa "skarbie" w stosunku do mojej osoby.

Five Hargreeves

-Po prostu się rozejdźmy- powiedziała stanowczo, na co mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Jak sobie życzysz Carter- mruknąłem i zacząłem otwierać portal. Zerknąłem na dziewczynę, która patrzyła na tą scenę, będąc pod nie małym wrażeniem.
-Powodzenia- mruknęła, widząc jak przygotowuję się do skoku. Odwróciłem się na chwilę w jej stronę i zobaczyłem niezadowolony grymas na jej twarzy.
-Wierzę, że uda Ci się uciec mała- to były moje ostatnie słowa, bo już po nich skoczyłem do portalu.

Wylądowałem na dziedzińcu przed domem rodzinnym, ale coś było nie tak. Wstałem na proste nogi i spojrzałem po sobie. Byłem w ciele pieprzonego trzynastolatka, którym byłem gdy opuszczałem to miejsce kilkadziesiąt lat temu.
-Cholera- syknąłem pod nosem i spojrzałem na swoją rodzinę, która była widocznie zszokowana tym co widzą. Nie powinno mnie to dziwić. Raczej rzadko widzi się jak twój brat spada z jakiejś błękitnej dziury, na dziedziniec, a wygląda jak trzynastolatek, mimo, że powinien być o wiele starszy.

-Five co ty tu kurwa robisz?- spytał Diego, jako pierwszy, a ja otrzepałem się z ziemi, która pokrywała moje ciało, przez upadek na dziedziniec.
-Podajcie mi datę. Dokładną datę- rozkazałem gdy weszliśmy do domu, nie mając zamiaru się patyczkować i tłumaczyć. Miałem swoje priorytety, a największym zdecydowanie była dla mnie apokalipsa. Byłem w niej, widziałem ich martwe ciała i nigdy nie przestałem o tym myśleć. Musiałem przecież ich uratować. Mimo, że mnie wkurwiali, to dalej byli moją rodziną, o której nie przestawałem myśleć, mimo tak długiego czasu. Chciałem o nich zapomnieć, ale nie umiałem, i nawet obecność Carter mi na to nie pozwoliła, ale teraz... To ona będzie tą osobą, o której nie zapomnę choć bardzo bym chciał...

"Zniszcz Moje Życie" FiveWhere stories live. Discover now