†Zapomnijmy o tym†

18 3 1
                                    

-I co staruszku? Wymyśliłeś coś?- spytałam wychodząc z łazienki, a mężczyzna zerknął na mnie.
-Zero pomysłów jeśli mam być szczery- odparł, a ja zaśmiałam się łagodnie.
-Ojoj poczciwa piąteczka nie ma pomysłu na morderstwo... Wena Ci uciekła?- spytałam pobłażliwym i nieco kpiącym tonem głosu.
-Oh zamknij się Carter- syknął widocznie poirytowany -Jak jesteś taka genialna, to sama coś wymyśl- prychnął niechętnie.
-Jakie szczęście, że akurat na coś wpadłam- mruknęłam z dumą, ale oczywiście mój partner musiał mnie utemperować
-Patrząc na to, że przed chwilą byłaś w toalecie, to stwierdzam, że będzie to gówniany pomysł, ale proszę. Pochwal się co wymyśliłaś- parsknął kpiąco.

Jak widać nasza relacja zdecydowanie wróciła do normy, mimo incydentu z wczorajszego wieczora. Przyznam szczerze, całą noc nie mogłam spać, zastanawiając się co z naszą współpracą po tym wszystkim, ale na całe szczęście dalej było koszmarnie. Nie wiem czego innego mogłam się spodziewać po tym zadufanym w sobie dupku, jakim był Five Hargreeves. Dalej działał mi na nerwy, ale przynajmniej nie było niezręcznie, czego się bałam. Dobrze, że był taki nieustępliwy i narcystyczny, to sprawiało, że był choć trochę bardziej przewidywalny.

-A więc, plan jest następujący. Przejdę się w tej seksi kiecce do tego klubu, którym zarządzają. Zbajeruje ich i zaproponuję jakiś dobry układ, który będzie opiewał na milionowe zyski. Zgarniam całą piątkę w jakieś ustronne miejsce, które po cichutku zamknę na klucz, a wtedy pojawiasz się ty i robimy rozpierdol- opowiedziałam zadowolona i stanęłam przed nim, opierając dłonie na biodrach -Jakieś pytania?- spytałam przeszywając go wzrokiem.
-Jedno. Jaką chcesz broń?- nie odrywał ode mnie wzroku nawet na chwilę.
-Ja lubuję się w nożach i innych ostrzach. Poza tym łatwiej będzie je schować pod kiecką- mruknęłam, a ten skinął jedynie głową.

-To zabieraj wszystkie, które ci pasują i się przebieraj. Załatwmy to szybko i spadajmy stąd- powiedział rozkładając się na kanapie.
-Dobrze zboczeńcu. Mam nadzieję, że tym razem zapanujesz nad sobą- prychnęłam, choć posłałam mu też wredny uśmieszek, na który zmrużył oczy.
-Biedna, chce sobie podwyższyć samoocenę- burknął chłodno, a ja zaśmiałam się chwytając za karton spod łóżka, który otworzyłam i zaczęłam przeczesywać, w poszukiwaniu odpowiedniej broni.
-Nie muszę sobie jej podwyższać. Znam swoją wartość, a ty tylko udowodniłeś, że nie jest mała- odgryzłam się, zabierając kilka noży, pistolet, naboje i magazynki do niego. Gdy się wyprostowałam posłałam mu ostatnie spojrzenie. Kpiące, pobłażliwe i wredne, po czym zamknęłam się w swoim pokoju.

Ubrałam sukienkę i szpilki, po czym zaczęłam się malować i układać włosy. W biustonoszu schowałam dwa noże, a broń z kilkoma dodatkowymi, wypełnionymi nabojami, magazynkami zamknęłam w torebce. Po dwóch godzinach wszystko w moim wyglądzie było dopięte na ostatni guzik. Czarne kreski, pasowały do szpilek i torebki, a czerwone usta współgrały z krwistą sukienką. Wyszłam z pokoju z uśmiechem, a wzrok Hargreeves'a znów zawisnął na mnie. Widziałam, że starał się zachować obojętność, ale ja nie byłam ślepa. Pierwotne instynkty były mimo wszystko doskonale widoczne, a na pewno mocno wyczuwalne. Czułam się zupełnie tak, jakbym miała do czynienia z gimnazjalistą, a nie dorosłym i, jak twierdził, poważnym mężczyzną.

-Przestań się tak patrzeć. Wiem, że wyglądam zajebiście, ale to nie dla Ciebie- prychnęłam niechętnie, a ten widocznie się ogarnął, a maska obojętności, w końcu wyglądała lepiej. Przewrócił oczyma niezadowolony i wstał ze swojego miejsca. Widziałam, że pod marynarką już miał cały zestaw pistoletów. Zabrał w dłoń teczkę i powoli ruszył do wyjścia. Otworzył przede mną drzwi, z grzeczności, choć wiedziałam, że jego celem było pokazanie, że jest ponad nasze kłótnie i mimo tego dalej umie być dżentelmenem -Nie podlizuj się- mruknęłam cicho. Musiałam mu dogryźć, bo nie byłabym sobą.

"Zniszcz Moje Życie" FiveWhere stories live. Discover now