♕ 9 🔪 Gdy los zsyła ci mieszkanie... Znaczy kontener...

48 7 16
                                    

W noce tak burzowe, gdy nic nie jest kolorowe, dla alkoholu tracisz głowe...

Zamknięty pomiędzy czterema ścianami, z żalu i złości upijasz się wspomnieniami, nie koniecznie kolorowymi chodź przywrócą pewną burzliwość nocy. Gdy telefon zadzwoni już nie wyciągniesz dłoni, ona ledwo opadnie na blatu kraniec, gdy dopadniesz kieliszek z podłogi nie wstaniesz. Z samego rana przywita ból głowy, powrócą wspomnienia i zawita przyjaciel nowy i gdy łez ci braknie, gdy wreszcie zapomnisz. Uśniesz jak dziecko w matczynej dłoni, oddając się snu beztroskiego toni...

Dlatego zapomnij...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dokładnie tak Dazai zobaczył swoje kolejne wspomnienie. Jedna burzowa noc połączyła go z butelkami rozmaitego alkoholu, gdy wpatrywał się w deszcz za oknem, lub gapił się na zdjęcie zrobione w Lupinie i oprawione w ramkę, trochę krzywo wiszące na ścianie w zależności od perspektywy z jakiej się na owe zdjęcie patrzyło. On, Oda i Ango oraz łaciaty kot na czarno-białym zdjęciu, trochę nostalgicznie, ale może takie miało być skoro dzięki niemu przypomniał sobie akurat jakiś kawałek swojego życia.

Jego życie przewijało mu się od kilku dobrych tygodni w jego myślach, snach, podczas zamyślenia. Jego wspomnienia przewijały się losowo jak jakaś pomieszana playlista, w której nigdy nie wiesz na co trafisz, tępo wgapiał się w sufit, jego wzrok był pusty, a zarazem pełny głębokiego smutku i żalu trochę z tym spojrzeniem możnaby go było uznać za nie żywego, ale on był stosunkowo nazbyt żywy jak w jego mniemaniu. Tylko aktualnie widział wszystko oczami swojego piętnastoletniego ja odtwarzając jeden z gorszych momentów w swoim życiu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzień w którym los zesłał mu własne mieszkanie, przez los należy rozumieć Moriego, który postanowił obdarować swojego wychowanka nowym lokum za dobrze wykonywaną pracę. Jednak wisiorek z domkiem przy kluczach do rzekomego mieszkania był zwodniczy, szli do portu, a w porcie mieszkań brak więc po co były klucze?

Cóż młody Dazai przekonał się o tym szybciej niż mu się wydawało. Zamiast mieszkania Ougai sprezentował mu nowiuśki statkowy kontener, tak kontener, nie kawalerkę cztery na cztery, nie jakiś malutki pokoik czy klitkę pod schodami. Statkowy kontener lub jak to ujął psełdo lekarz "jego nowe mieszkanie".

- Dalej Dazai-kun otwórz - przekonywał go czarnowłosy wpychając mu kluczyk od kłódki do rąk.

Dazai jedynie westchnął, ale wykonał prośbę szefa, myślał że to co widział na zewnątrz było najgorsze, ale się przeliczył w środku było znacznie gorzej, gdy udało mu się otworzyć metalowe drzwi jego oczom ukazał się obskurnie urządzony jakby pokój. Drewniane biurko z krzesłem, materac na wyłożonej wygładziną ala podłodze, jakaś cienka pościel na tym "łóżku" do tego mała lodówka w kącie pomieszczenia, gdzie raczej rarytasów się nie zastanie o ile wogóle cokolwiek w niej będzie, a całość oświetlała mała żarówka na środku "sufitu".

- Mori-san...

- Tak?

- Wolę jednak mieszkać w mafii... - przyznał.

- Doprawdy?

- Rintarou tu jest gorzej niż w publicznej toalecie. - prychnęła Elise.

- Oh Elisiu to tak tylko na początek, poza tym Dazai-kun sobie poradzi, prawda? - spojrzał na bruneta z tym typowym chytrym uśmiechem.

- P-prawda... - westchnął nie wierząc, że się z nim zgodził.

Poprostu nie chciał kolejnej kary, a tu proszę jego nagroda była jego karą.

- No nic zostawiam cię tu żebyś się zadomowił. - odszedł posyłając mu jeden ze swoich uśmiechów, przez który piętnastolatek tylko prychnął pod nosem.

Po lekkim obadaniu swojego nowego lokum zauważył, że nie ma tu jedzenia, jedynie zapas wody... No cóż albo zainwestuje w ramen w instancie albo zapomni na trochę o jedzeniu w końcu woda jest, jakoś sobie poradzi. Położył się na niezbyt wygodnym materacu i przez pewien okres czasu patrzył do góry. Nie spodziewał się gości tak szybko, ale w pewnym momencie w drzwiach jego " mieszkania" znaleźli się Rimbaud z Verlainem. Blondyn wszedł do środka jako pierwszy i postawił mu jakiś plik kartek na biurku.

- Nieźle się tu urządziłeś dzieciaku. - zakpił rozglądając się wokół.

- Paul odpuść. - upomniał go Rimbaud z westchnięciem.

- Stawiam na minimalizm. - odezwał się po chwili Osamu.

- Rozumiem, ale jest dla ciebie misja, czas jaki ci pozostał do wyruszenia to cztery dni.

- Znasz więcej szczegółów, które możesz mi zdradzić Verlaine-san?

- Płyniesz do Rosji więc lepiej się ubierz, chodź zapewne mafia będzie cię w czasie podróży informować o zmianie środka transportu. Nie jest im na ręke żeby cię łatwo wykryto.

- Co mam zdobyć?

- Mori chce jakichś akt, spisu towarów z eksportu i importu, formalne obadanie terenu chodź nie wiem dlaczego akurat tam.

- On poprostu próbuje nieudolnie poszerzać nam horyzonty.

- Może coś w tym jest młody, ale tak czy inaczej zadbaj o siebie i o to miejsce bo czasu na przeczytanie tego i odpoczynek dużo nie masz.

- Wiesz, że jakbyś czegoś potrzebował to tu jesteśmy Osamu prawda? - zapytał tym razem zmartwiony Arthur.

- Wiem. - odpowiedział mu krótko chłopak.

- To dobrze, jakbyś chciał możesz do nas wpaść na obiad, albo coś ci ugotuje i przyniosę.

- Nie trzeba wybiorę się na miasto.

- Dzwoń jakbyś czegoś potrzebował, odpocznij, nie pij za dużo kawy, poczytaj trochę na temat misji, ale się nie przemęczaj musisz się wyspać. - zaznaczył.

- Doceniam twoją troskę Rimbaud-san, poradzę sobie.

- No dobrze... - w końcu wyszedł razem z blondynem.

A jak tylko to zrobili Dazai odpalił papierosa uprzednio wychodząc ze swojego konteneru, o który się oparł i zaciągał się tytoniowym dymem. Robił to rzadko, ale jednak, czasem mu się zdarzało, zwykle w stresie, a teraz zdecydowanie miał się czym stresować, za kilka dni miał wyjechać do Rosji, zamiast mieszkania miał kontener, pieniędzy na jedzenie niezbyt wiele, a przygotowany na ten obrót spraw nie był. Był zmęczony misjami, ranami które posiadał, które zadał sobie sam lub które mu zadano, bał się że może nawalić, że otrzyma kolejną karę i kolejne rany gdy poprzednie jeszcze były stosunkowo świeże. Musiał rozładować ten stres dlatego palił, wypalił trzy papierosy i wrócił do kontenera, gdzie w obecnych warunkach przejrzał to co miał przejrzeć i rzucił papiery w kąt, po czym zasnął na niezbyt wygodnym materacu.

Czy jego dorosłe ja radziło sobie lepiej w życiu? Zależy kiedy, ale nie szczególnie lepiej niż on w tamtym okresie.

♕Creation of the Demon prodigy🔪 /Dazai's pastWhere stories live. Discover now