ROZDZIAŁ 31.

82 9 3
                                    

Poczuł to w sercu. Nie, nie w sercu, gdzieś głębiej, jeszcze głębiej, w jakimś najmniejszym, najdrobniejszym zakończeniu nerwowym. A potem rozeszło się po całym jego ciele. Ból, przerażający ból, którego Antek nigdy wcześniej nie poznał. Był ciężki i odbierał oddech, zostawiał cierpki posmak w ustach, upłynniał myśli, paraliżował ręce. Przede wszystkim, był czymś, czego Antek nie spodziewał się od razu po przebudzeniu.

Bo nie tak miało być, nie tak miało to wyglądać. Antek miał obudzić się obok Tosi - chwilę po niej albo chwilę przed nią - i uśmiechnąć się na jej widok. Miał jeszcze raz spojrzeć w jej oczy, jeszcze raz chwycić jej dłoń, jeszcze raz ją pocałować, jeszcze raz usłyszeć jej głos. Miał jeszcze raz pójść z nią na plażę, patrzeć się na fale, wskoczyć prosto w nie i potem wrócić do Warszawy. Trochę nie mógł w to uwierzyć. Jakaś jego część dalej łudziła się, że to żart. Tak, to byłoby w jej stylu, przecież Tosia właśnie taka była, właśnie taką ją znał - nieprzewidywalna, żartobliwa. Taką ją pokochał. Jeśli ją kochał. Ale w sekundzie, w której jego wzrok natknął się na różowy notes, już zrozumiał, był pewien, że ją kochał.

Musiał zapalić.

Usiadł przed hotelem, na jednej z ławek, nie pozwalając sobie na płacz. Nie mógł płakać, skoro jakaś jego część dalej wierzyła, że Tosia zaraz wróci. Dym sunął po jego twarzy, Antek zakrztusił się raz i drugi, aż w końcu wyrzucił niedopałek przed siebie. Pochylił się, zebrało mu się na wymioty. To było jedno z potencjalnych zakończeń jego świata. Zastanawiał się, czy tak właśnie czuje się ktoś, kto został porzucony? Czy tak czuł się Tymek, gdy Antek wyjechał? Czy tak czuła się Ida, gdy Antek odrzucał jej miłość? Czy tak czuli się jego rodzice, gdy uciekał w nocy z domu?

Wrócił do pokoju i coś się w niego wbiło, jak drzazga pod skórą, tylko wielkości sztyletu. Nie chciał tu być, w tej wersji świata. Musiał istnieć jeszcze inny wymiar, w którym Tosia dalej była przy nim. Jeszcze raz rzucił okiem na notes. Chyba nie miał sił, żeby go otworzyć. Bał się, że to byłoby oficjalnym przypieczętowaniem jego losu.

Mimo to podszedł do biurka i wziął zeszyt do ręki. Zaczął go przeglądać, kręciło mu się w głowie. Wszystkie litery rozmazywały się i zniekształcały - myślał, że przez jego wzrok, dopóki nie zorientował się, że po jego polikach płyną łzy i osiadają na grubych, pożółkłych kartkach. Ich pierwszy papieros, ich pierwsze spotkanie. Skąd miał wiedzieć, że dzień wcześniej widzieli się po raz ostatni? Czuł się coraz gorzej. Odpalił kolejnego papierosa, nie zważając na zakaz obowiązujący w hotelu. W tamtej chwili nic go nie obchodziło. Gdy wylądował na ostatniej stronie notesu, wrócił na sam początek i zaczął czytać od nowa. Wszystkie myśli Tosi, to, co w sobie skrywała, leżało przed nim otwarte, ale to mu nie wystarczało. Potrzebował jej, tu i teraz.

Odnalazł swój telefon i włączył go, sekundy dłużyły się coraz bardziej, każda kolejna była podwojeniem poprzedniej, aż w końcu ekran rozświetlił się i Antek wpisał swój pin. Zalała go fala nieodebranych połączeń od mamy, taty, Idy, kilkadziesiąt wiadomości i samych złych słów. Złapał się za głowę. To musiał być sen. Antek wciąż był tym samym małym chłopcem, oplecionym przez pajęczą nić wysnutą koszmarami. Odrzucił urządzenie na bok i położył się na łóżku. Chciał tu zostać, pozwolić swojej duszy zgnić i wsiąknąć w materac.

Chciał cofnąć się do pierwszego dnia, kiedy przyjechali. Chciał siedzieć nad morzem i zastanawiać się, kiedy fale rozbiją się o brzeg. Chciał znów biec w ubraniach do morza i całować Tosię, i przytulać ją, i czuć jej zapach. Chciał, by jego jedynym zmartwieniem był Tymek zostawiony w Warszawie, i nic więcej. Kiedy jego telefon po raz pierwszy zaczął dzwonić, zignorował go. Odebrał dopiero za trzecim razem. Przez chwilę otaczała go cisza, potem zaczął słyszeć cichy, nierówny szmer, czyjś oddech, niespokojny i smutny.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 19 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

100 DNI DO MATURYWhere stories live. Discover now