2.9. „Wszyscy, bez wyjątków."

2.8K 135 107
                                    

Moje życie było pełne spontanicznych wyjazdów, które zaplanowane były w jeden dzień. Uwielbiałam taki dreszczyk emocji i nagłą chęć odizolowania się od rzeczywistości. W innym kraju mogłam być normalnym człowiekiem. Tam mnie nikt nie znał, nikt nie podchodził po zdjęcia i śmiało mogłam robić z siebie debilke na środku miasta.

Kiedyś z Oskarem wpadliśmy na taki głupi pomysł. Kupiliśmy bilety do Nowego Orleanu i w ten sam dzień wsiedliśmy w samolot. Chłopak tylko oznajmił swoją dziewczynę o naszym pomyśle, a ja Adelę. Oboje ruszyliśmy zwiedzać inny kontynent. Potrzebowaliśmy przerwy, więc sobie ją zrobiliśmy.

Jednak słysząc ten popierdolony pomysł z ust Tadeusza, wyśmiałam go i dalej parzyłam sobie kawę.

— No Rozi, zgódź się! — jęczał mi nad uchem.

Stanisławski jakieś trzydzieści minut wcześniej zawitał do mojego mieszkania. Był prawie koniec września, dawno po premierze albumu Matczaka. Ja pracowałam nad nowymi numerami 2020, co jakiś czas spotykając się z Gombao.

— Ty upadłeś na łeb — parsknęłam.

— Ale sama mówiłaś, że nie masz planów na ten tydzień. Co ci szkodzi jechać? — oparł się o kuchenny blat i spojrzał na mnie swoimi wielkimi oczami.

— Szkodzi to mi tam Michał i Natalia — westchnęłam, mieszając mój napój łyżeczką. — Ja nawet nie lubię piłki nożnej, Tadek.

— Ale nie byłaś nigdy w Barcelonie! — nadal nadawał tym jęzorem.

— No i co z tego?

— Jest okazja. Błagam cię, Rozalia. Jedź z nami na ten pierdolony mecz.

Tadeusz często miewał głupie pomysły. Na przykład ten. Błagał mnie od trzydziestu minut, abym poleciała z nimi do Barcelony na mecz przy okazji promocji płyty Michała. Uważałam, że to zły pomysł. Jeszcze samego Matczaka abym przetrwała, ale jego dziewczynę? Ni chuja.

— Tadek... Nie chce się wpierdalać. Natalia mnie nie lubi, kazała mi się odpierdolić od jej chłopaka. Tyle wystarczy.

Chłopak jęknął zrezygnowany, ale wyciągnął z kieszeni swój telefon. Upiłam łyk kawy i również chwyciłam z blatu swój telefon. Nagle Stanisławski zabrał mi kawę z rąk, a kiedy miałam na niego nakrzyczeć, przyszło mi powiadomienie.

33mata: hej, lecimy jutro do barcelony na mecz. chciałabyś lecieć z nami?? będzie gombao, pedro i natalka. proszę, rozi, tadkowi zależy abyś tam była...

Uniosłam głowę i spojrzałam na przyjaciela. Debil szczerzył zęby, pijąc moją kawę. Przewróciłam oczami i uderzyłam go lekko w ramię.

— Jesteś okropny — westchnęłam. — Dobrze polecę.

— Jest kurwa! — wrzasnął, odłożył kubek i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam gest, śmiejąc się na jego wybuchową reakcję.

— Aż tak ci zależy na mnie tam?

— Co? — spytał marszcząc brwi.

— Michał napisał, że zależy ci na tym abym tam była. Co mu napisałeś?

Tadeusz wydawał się zdezorientowany, a ja sama zaczęłam się stresować. Chłopak wyciągnął telefon z kieszeni spodni i pokazał mi wiadomości, które przed chwilą wymieniał z kumplem.

33mata: gdzie jesteś tadek?? czemu nie odpisujesz ani nie odbierasz?

33tadeo: jade do rosy

33mata: aha

Te wiadomości były z przed godziny. Na ostatnią odpowiedź Michała, jedynie parsknęłam żałosnym śmiechem. Czy on się oburzył?

INNE ŚWIATY | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz