20. „Jesteś moją muzą, Rozalia."

3.5K 123 60
                                    

krzyż na drogę wam, komentujcie x

Jeden wakacyjny festiwal zmienił moje życie.

W wakacje 2022, zostałam zmuszona aby pojechać na rapstację do Sławy na jeden z największych rapowych koncertów. Jako producentka i twórca label'u 2020. Spotkałam a nim chłopaka, który u początku mojej kariery podciął mi skrzydła. Trzymałam go na dystans. Zawarliśmy układ i zaczęliśmy udawać parę.

W przeciągu ponad trzech miesięcy zżyliśmy się ze sobą. Staliśmy się przyjaciółmi, a z każdym pocałunkiem, uczucia rosły, choć tego sobie nie powiedzieliśmy. On zapomniał o tym jaki cel był tego układu. Nagraliśmy wspólny numer, o złamanych sercach.

Z każdym pocałunkiem, dotykiem i bliższym kontaktem, stawaliśmy się kimś więcej. Zaczęliśmy czuć.

Nasza pierwsza randka była inna niż normalne pierwsze randki, normalnych ludzi. Zaczęło się niepozornie. Poszliśmy elegancko ubrani do wykwintnej restauracji. Zjedliśmy posiłek i dobrze się bawiliśmy. Jednak później było lepiej. Po naszemu.

On w koszuli, ja w sukience. Byliśmy w żabce, a później jechaliśmy na hulajnogach do jego mieszkania. Byłam tam już któryś raz, więc czułam się tam jak we własnym domu. Weszliśmy pijani do środka, a ja od razu zrzuciłam z siebie kurtkę.

— To była ciężka podróż! — krzyknęłam roześmiana i powędrowałam do toalety.

Lekko mnie chwiało na boki, ale się trzymałam. Michał również dobrze dawał sobie radę.

— No kurwa! To nie było zabawne jak prawie się wyjebałem, Rozalia! — śmiał się, a ja wraz z nim.

Umyłam ręce i wróciłam do chłopaka. On stał i pił resztkę wódki. Zarzuciłam mu na kark ręce i westchnęłam.

Jego blond włosy były w totalnym nieładzie. Cicho parsknęłam na to śmiechem. Poprawiłam mu grzywkę. Wyglądał całkiem uroczo, kiedy jego policzki były lekko różowe od zimna na dworze.

— Słodko wyglądasz — skomentowałam, a później dopiero doszło do mnie co powiedziałam. Schowałam twarz w zagłębiu jego szyi, pesząc się. — Zapomnij — szepnęłam, zażenowana.

— To było słodkie ej! — powiedział, łapiąc mnie za biodra i odsuwając, aby spojrzeć mi w oczy. Jego brązowe oczka lśniły jak gwiazdki na niebie. On tak lśnił. Zawsze. Dla mnie. — Ty też słodko wyglądasz, kochanie.

— Czemu mówisz do mnie kochanie? — zapytałam głupio.

— Bo... — zaczął, a ja przejechałam paznokciem po żyle na jego szyi. To było takie satysfakcjonujące. — Bo kocham...

Jeździłam paznokciem od szczęki do ust. A on tylko wzdychał.

— Kurwa — sapnął i złapał mnie za biodra.

Pisnęłam na jego nagły i zdecydowany ruch. Zaśmiałam się głośno i oplotłam go nogami w pasie, mocno się trzymając, aby nie upaść. Matczak posadził mnie na blacie i zdecydowanym ruchem nachylił się nade mną i złączył nasze usta w pocałunku.

Paradoksem było to jak, kurwa, mocno nas do siebie ciągnęło. Każdy malutki ruch, lub dotyk nas podjudzał i tworzył istny chaos. Byliśmy ogniem dla samych siebie nawzajem.

A przecież ogień prędzej czy później wywołała pożar, racja?

Jesteś idealna, Rozalia — w jego ustach moje pełne imię brzmiało jak najpiękniejsza melodia.

— Zamknij się o doprowadź to w końcu do czegoś więcej niż pocałunków — powiedziałam zdecydowana.

Michał odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie pytająco. Chyba nie zrozumiał na początku o co mi chodziło. Jednak kiedy złapałam go za kołnierzyk koszuli i zaczęłam rozpinać kolejno każdy guzik, jego oczy zapaliły się jak dwie zapałki.

INNE ŚWIATY | MATA Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon