12. „Boli mnie serce, Rozalko."

3.7K 134 43
                                    

Krótko mówiąc. Głowa mnie napierdalała.

Otworzyłam pierwsze oko, a następnie drugie. W pokoju hotelowym było już jasno, a świeże powietrze wylatywało przez uchylone okno. Gdy przeskanowałam wzrokiem cały pokój, spojrzałam na miejsce obok mnie, gdzie powinien znajdować się chłopak.

Nie było go.

Zmarszczyłam brwi na ten widok. Michał wydawał mi się typem osoby, która lubi pospać do południa, a nawet siłą trzeba ją wyciągać z łóżka. A zegar na ścianie wskazywał dwunastą, a jego nie było.

Wstałam z wygodnego materaca i zaczęłam ścielić łóżko. Akurat lubiłam kiedy w pomieszczeniu w którym przebywałam, był porządek, wiec łóżko musiałam mieć ładnie wyścielone, pomimo, że byliśmy w hotelu. Spojrzałam na siebie w lustrze. Zwisała na mnie tylko przyduża koszulka Matczaka z adidasa.

Przez następne minuty siedziałam w łazience. Umyłam twarz oraz zęby nową, hotelową szczoteczką i pastą Michała. Wychodząc już z toalety spotkałam po drodze w stronę łóżka chłopaka.

— Gdzie byłeś? — spytałam przyglądając mu się.

Wyglądał zwyczajnie. Miał na sobie zwykle szare dresy i czarny t-shirt, za to jego blond klaki były roztrzepane na każdą stronę świata. Posłał mi swój cwaniacki uśmieszek i wyminął mnie kładąc papierowe torby na pościelone łóżko. I rzucił się na nie. Całym swoim cielskiem.

— Dzień doberek, mała. Tak też się wyspałem. Dzięki, że pytasz — mówił kpiąco, na co jedynie przewróciłam oczami.

— Zabawne. Byłeś na śniadaniu? — podeszłam do toreb i zajrzałam do jednej.

— Nie, z tym czekałem na ciebie. Boje się kurwa iść tam sam. Byłem na zakupach — powiedział dumnie, a ja uniosłam brwi.

— Gdzie byłeś? — zapytałam podśmiechując się. A następnie wyjęłam rzeczy z toreb. Widząc materiał trzymamy w moich rękach, o mal się nie udławiłam własną śliną. — Co to kurwa jest, Matczak?

— Ślepa jesteś czy kurwa głupia? — wyrwał mi z ręki materiał w kolorze czarnym i zaczął nim wymachiwać na palcu.

W tej samej tobie była jeszcze jedna rzecz. Dosłownie myślałam, że oczy mi wypadną z oczodołu.

— Nie masz nic, więc wstałem rano i pojechałem do jakiejś galerii kupić ci coś, żebyś nie musiała paradować w moich gaciach. W drugiej torbie są kosmetyki i jakieś spodnie — wzruszył ramionami, chwytając za torbę i wysypując z niej jakiś tusz do rzęs, rozświetlacz i pare szerokich jeansów.

A w rękach trzymałam czarny komplet koronkowej bielizny. Metka, która zwisała z obu rzeczy, pokazywała wartość tej bielizny, która nie była mała. Najgorsze było to, że komplet był kurwa więcej odkrywający niż zagrywający.

— Chciałabym zobaczyć minę ekspedientki, kiedy Mata wszedł do jej sklepu z bielizną o dwunastej rano i poprosił o to — pokazałam mu to, co sam mi kupił. On uśmiechnął się szeroko, widocznie dumny sam z siebie.

— O jedenastej rano — poprawił mnie. — I była bardzo miła. Chyba ze mną flirtowała, bo rzucała dziwnymi tekstami. Kiedy zapytała o numer, powiedziałem, że mam dziewczynę — opowiadał.

„Mam dziewczynę" przetwarzałam to w głowie chyba siedem razy, ale ni chuja nie mogłam tego pojąć. Już oficjalnie byłam w tym gównie. Byłam jego "dziewczyną", którą uwielbiał się chwalić.

— Świetnie, po prostu, kurwa, wspaniale!

— Nie marudź, Rozalko. Idź, wskocz w ten komplet i ubierz się — rzucił znów we mnie bielizną. Westchnęłam ciężko, ale pozbierałam rzeczy i ruszyłam do łazienki. W ostatnim momencie odwróciłam się z zamiarem zadania ostatniego, ważnego pytania.

INNE ŚWIATY | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz