01.

41 3 0
                                    

Baekhyun spojrzał na rozległy ogród za oknem, z zadowoleniem przymykając oczy, gdy promienie słońca opadły na blade policzki. Po wielu tygodniach deszczowej pogody i ponurej jesiennej atmosfery, zza chmur wyłoniło się odrobinę światła. Obiecał sobie w myślach, że uczyni wszystko, by ten dzień był dniem udanym.

Zostawił rozsunięte zasłony i udał się w stronę garderoby. Proste spodnie i biały klasyczny T-shirt dopełniła czarna codzienna marynarka, dodając prostemu strojowi delikatnej, niewymuszonej elegancji. Wyrównał materiał, sięgnął po flakon perfum, które najbardziej lubiła jego matka i wyszedł, kierując się w stronę jadalni. Zbliżała się pora śniadania, rodzice nie tolerowali żadnego spóźnienia.

Z nieszczególną chęcią pozdrowił kiwnięciem głowy mężczyznę, stojącego sztywno przy drzwiach wyjściowych. Ochroniarz miał przy biodrze pas z krótkofalówką i podręczny pistolet w futerale. Baekhyun wiedział, że pod materiałem garnituru znajduje się skryty karabin.

W momencie, gdy zajął swoje standardowe miejsce przy stole, dostrzegł matkę w eleganckiej sukience wkraczającej do pomieszczenia. Roztaczała wokół siebie aurę poważnej, pewnej siebie kobiety. Chłodnej i wyrafinowanej. Tuż za nią kroczył ojciec. Klasyczny garnitur leżał idealnie. Gosposia wyłożyła zastawę, podała strawę i ulotniła się, gdzieś w odmętach kuchni.

-Smacznego.

Wielka jadalnia wypełniła się dźwiękami stukania sztućcami i cichego przeżuwania.

-Pięknie dzisiaj wyglądasz, matko – skomentował Baekhyun, napotykając obojętne spojrzenie rodzicielki.

-Twoja matka zawsze wygląda wspaniale. – Sprostował Pan Byun.

-Zgadzam się ojcze.

Ponownie nastąpiła niezręczna cisza. Przerwały ją kroki mężczyzny, który niósł w dłoniach małą kopertę. Widząc Państwo Byun podczas wspólnego spotkania, przybrał skruszony wyraz twarzy i zwrócił się do bezpośrednio do ojca Baekhyuna.

-List. Do Pana, Panie Byun. – podał przesyłkę i natychmiast się wycofał. Mężczyzna złapał za niewielki deserowy nożyk i przedarł nimi papier, wyciągając kartkę z pieczęcią. Pieczęcią przedstawiającą głowę niedźwiedzia wokół gałęzi drzew. Blondyn ją skądś kojarzył, ale w tamtej sekundzie miał pustkę w głowie.

Wzdrygnął się i spiął, gdy niespodziewanie ojciec zerwał się ze swojego miejsca, rzucił nożem oraz zgniecionym w ataku wściekłości listem, po czym odszedł. Matka siedząca tuż obok, niewzruszona kontynuowała posiłek. Wyraz twarzy dalej był obojętny. Wytarła serwetką usta, cicho podziękowała i gdy wstała, chcąc również udać się do swoich apartamentów, zatrzymała zimne oczy na twarzy swojego syna. Bez słowa ruszyła przed siebie.

Gdy Baekhyun pozostał sam, dopiero wtedy pozwolił swojemu ciału się rozluźnić. Opadł na oparcie i westchnął. Odsunął od siebie talerz z niedokończonym śniadaniem i wrócił do pokoju. Słońce przywitało go ciepłymi promieniami tak jak wcześniej.

To miał być dobry dzień. Pamiętasz? – zapytał sam siebie w myślach, sunąc opuszkami palców po pokaźnym zbiorze powieści Jane Austen.


*


Późnego popołudnia jeden z ochroniarzy poinformował Baekhyuna o życzeniu ojca, by ten stawił się w jego gabinecie. Poczuł, jak jego wypełnia go lęk i irracjonalny niepokój. Pomieszczenie było duszne od dymu tytoniowego.

-Siadaj. – Rzucił mężczyzna, nie odrywając oczu od stosu dokumentów. Młody Byun usiadł i poprawił materiał marynarki. Widząc wchodzącą do środka matkę, wiedział już, że to nie jest standardowe rodzinne spotkanie przy kawie. Pani Byun zajęła miejsce u boku męża, kładąc mu dłoń na prawym ramieniu w wysoce wyrafinowanym geście.

-Baekhyun.

-Tak, ojcze?

-Liczysz już 25 wiosen. To już chyba wystarczający moment na przejęcie obowiązków należących do naszego jedynego syna oraz dziedzica rodu Byun, czyż nie? – Spojrzał na niego badawczo, sprawdzając reakcje syna.

-Tak, ojcze.

-Uczyłem cię, że interesy i obowiązki w naszym świecie stawiamy ponad swoją przyjemność i ponad swoje życie.

-Tak było, ojcze.

-Rodzina Kim Junga ma syna... - Baekhyun podniósł dotąd opuszczone na dłonie oczy i spojrzał zszokowany na rodziców. Wiedział co usłyszy mimo, że dźwięki zlały się w jedno. -Baekhyun? Rozumiesz, że to jedyne wyjście z tej sytuacji, prawda?

-Ja... - nie wiedział, co ma powiedzieć.

-Jesteśmy na skraju bankructwa a rodzina Minseoka tylko czeka na chwilę naszej słabości. Kim Jung zaoferował współpracę i ochronę, a także spłatę naszych długów zamian za twoją rękę dla syna. Połączysz nasze rodziny. To o wiele więcej niż mógłbyś sobie wymarzyć.

-Dlaczego akurat Kim Jongin? Dlaczego on...?

-Jung ma największy majątek i wpływy w Korei. Będziesz miał wszystko synu – dodała matka chłodnym tonem.

-Dobrze wiesz ze Jongin to potwór, mamo... - ostatnie słowo było ledwo słyszalnym szeptem.

-Interesy Baekhyun. Uczyłem cię.

-Nie mogę...

-Nie ty decydujesz. Ślub został potwierdzony.

Świadomość Baekhyuna się wyłączyła. Odciął się od bodźców, nie rozumiał dopływających dźwięków. Patrzył na rodziców, nie chcąc wiedzieć kim są. Poczuł obojętność. I tak już wszystko stracił.



a/n - w końcu to piszę o.o



Bodyguard  |  Chanbaek/KaibaekWhere stories live. Discover now