02.

27 4 0
                                    

15 lat wcześniej.


Drewniany niebieski konik przewrócił się tuż przed metą, dając szansę czerwonemu. Gdy przeciął niewidzialną linę, rozległy się radosne okrzyki widowni. Baekhyun wyrzucił ręce do góry w geście triumfu i spojrzał uradowany na nianię, która przyklaskiwała jego poczynaniom.

-Widzisz? Mówiłam, że wygrasz? – sięgnęła do jego czarnej czuprynki i zmierzwiła włosy. Bawił się z nianią od piętnastej, zbliżała się dziewiętnasta, nadchodziła pora kolacji i snu. Jednak widząc, ze dzisiejsza zabawa idzie tak przyjemnie, nie dopytywał opiekunki czy powinien już sprzątać. Zarządził kolejny wyścig drewnianych wierzchowców; a gdy propozycja została pozytywnie rozpatrzona, zaczął przygotowywać tor przeszkód. Nagle w rezydencji rozległ się bardzo dobrze znany Baekhyunowi hałas. Zerknął na twarz niani, żeby upewnić się, że jest to tym, co zawsze.

Kobiecy szloch z sypialni ojca ewidentnie należał do matki. Łkanie przerywał odgłos uderzenia i niezrozumiale słowa.

Baekhyun był uczony, by w takich sytuacjach robić to, co się robiło. Miał udawać, ze nic się nie dzieje, bo tato mógłby się wkurzyć bardziej. Tor przeszkód był już prawie gotowy, ale niania już nie wyglądała na taką szczęśliwą. Uśmiech zmalał i jakby nasłuchiwała. Gdy usłyszeli następne uderzenie i krzyki, kobieta wstała i poprosiła chłopca, by na nią zaczekał, przyniesie mu kolację do pokoju. Baekhyun przytaknął.

Wiedział, że niania nie poszła po kolację. I wiedział, że tym razem to nie jest to co zawsze.

Wstał, otrzepał kolanka i wychylił głowę na korytarz. Trochę się bał, bo jak mama albo tata by go zobaczyli poza pokojem, miałby karę. Ale niania nie wracała, a mama dalej szlochała. Powoli zszedł na dół i skierował się do źródła hałasu.

Drzwi były uchylone.

Blond włosy, wcześniej idealnie ułożone i lśniące — teraz całe skołtunione i zniszczone owinięte były wokół pięści Pana Byuna. Zapłakana twarz matki Baekhyuna była cała czerwona i opuchnięta. Pod lewym okiem można było dostrzec tworzącego się siniaka.

-Ty kurwo, myślałaś, że się nie dowiem? Jesteś moją żoną, a chodzisz i dajesz każdemu innemu? – Kolejny cios w twarz. -Tak ci brakuje porządnego ruchania, że prosisz byle kogo? Proszę bardzo, pokaże ci, co tracisz, moja droga.

Baekhyun nie chciał tu być i tego widzieć. Jednak nie potrafił ruszyć się z miejsca. Czuł się źle, widząc jak jego mama płacze. Ale jeszcze bardziej bał się widoku ojca. Gdy jednak ogarnięty wściekłością pan domu zaczął zrywać materiały ubrań z żony, Baekhyun kierowany impulsem otworzył drzwi sypialni.

-Zostaw mamę! Nie bij jej!

Rodzice spojrzeli na niego zszokowani. Matka gwałtownie zerwała się z miejsca i złapała męża za ramiona, odciągając go do tyłu.

-Baekhyun! Wyjdź stąd! Natychmiast!

-Ten gówniarz też wiedział, że się kurwisz? – wyszeptał cicho Byun.

-Nie! To tylko dziecko Changmin! To twój syn! – Szloch zniekształcił ostatnie słowa.

W tym momencie do sypialni wbiegła przerażona opiekunka. Złapała Baekhyuna i szczelnie do siebie przytuliła, zasłaniając swoim ciałem.

-Przepraszam Pana. Już go zabieram.

Wzięła go na ręce, ucałowała go w głowę. Baekhyun czuł, jak niania się cała trzęsie. Jaka była wystraszona. Odchodząc, jeszcze raz dostrzegł, jak ojciec szarpie jego matką, a potem zasłonili mu uszy.

Bodyguard  |  Chanbaek/KaibaekΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα