Rozdział 18

117 11 0
                                    

Po rozmowie Hestia i Blaise stwierdzili, że na razie nie będą mówić nikomu o związki. Blaise czuł się wystarczająco zaskoczony swoim zachowanie. Bał się. Nie chciał jej zranić, a bał się, że im nie wyjdzie. Starał wyrzucić z głowy wszystkie takie myśli. Po śniadaniu poszli do pokoju wspólnego ślizgonów. Theodore'a nie buło jakiś czas. Wrócił po kilku godzinach z butelką Ognistej Whisky.

- Skąd to masz? - zapytał Blaise, sięgając po butelkę i biorąc dużego łyka alkoholu.

- Mam swoje sposoby - powiedzial kładąc się na kanapę. Wciąż nie czuł się najlepiej. Widać było, że miał za sobą ciężką noc. Miał podkrążone i lekko zaczerwienione oczu. Jego twarz była bledsza niż zazwyczaj. Był w nie humorze, mimo, że rano wydawało się wszystko jest w porządku. Blaise nie chciał pytać, a on I tak nie powiedziałby mu prawdy. Omijały ją szerokim łukiem, tak jak zazwyczaj to robił.

Blaise podał butelkę Hestii i ona się napiła. Zaczęli rozmawiać o wszystkim.  Nie wiedział czemu tak naprawdę Hestia została w Hogwarcie na święta. Zazwyczaj wracała do domu. Mało mówiła o swojej rodzinie i Blaise nie wiele wiedział. Opowiadała o swoich stosunkach z rodzicami ale to nie było nic szczegółowego. 

Po trzecim łyku poczuł jak alkohol przejmuje władze nad nim. Zamknął oczy, odkładając butelkę na stół. Było  coraz później i robił się bardziej zmęczony. Zaczął myśleć o kartce świątecznej, którą dostał od swojej mamy. Nie kontaktował się z nią już sporo czasu. Pewnie znowu będzie chciała wiedzieć co u niego. Nie chciał jej mówić prawdy. Było mu wstyd. Wystarczająco złe się czuł, kiedy Hesta albo Theo poruszali ten temat.

- Już późno. Muszę iść - powiedziała wstając z krzesła.

- Możesz spać u nas - zaproponował Theo.

- Właśnie! Zostań - poprosił Blaise chwytając ją za dłoń. Z uśmiechem usiadła z powrotem na fotelu. Blaise sięgnął po koc z oparcia i przykrył nim nogi dziewczyny. Po kilkunastu minutach zaczęła przysypiać i wtedy zebrali się do dormitorium. Theo lekko chwiejnym krokiem wszedł do łazienki. Położyła się na łóżku Blaise'a, a chłopak ją objął.

- Nie mogę tu spać - wymamrotała po chwili - Nie z tobą.

- Możesz. Nie chcesz chyba spać w łóżku Crabbe'a albo Goyle'a, a Draco się wkurzy jak się dowie jak ktoś spał w jego.

Wiedziała, że robił to specjalnie, tylko, żeby została z nim. W końcu odpuściła i znowu położyła się obok niego. Czuła ciepło bijące od niego. Blaise słyszał jak Theo wychodzi z łazienki i kładzie się w swoim łóżku , a po chwili już było słychać jego chrapanie.

***

Blaise od razu po przebudzeniu poszedł do łazienki. Pozostała dwójka jeszcze spała. W środku nocy kilkukrotnie słyszał jak jego przyjaciel wstaje i idzie do łazienki. Chciał sprawdzić co z nim, ale zrezygnował. Kiedy wyszedł Theo już nie spał. Siedział na łóżku z zamkniętymi oczami.

- Dobrze się czujesz? - zapytał od razu Blaise. Theo kiwnął lekko głową.

- Zakręciło mi się trochę w głowie - wymamrotał. Blaise przyłożył dłoń do jego czoła.

- Masz gorączkę.

- Nic mi nie jest, Blaise - powiedział próbując wstać. Znowu poczuł zawroty głowy i opadł na łóżko - Nie przejmuj się mną.

- Obudzę Heste. Na pewno coś z tym zrobić - powiedział. Theo pokiwał głową.

- Nie budź jej. To nic takiego.

Zignorował słowa Theo i obudził Hestie. Ona od razu zaczęła się działać. Blaise'a wysłała do kuchni po herbatę, a ona zmoczyła ścierkę i położyła mu na czoło.

- Mogłeś mnie szybciej obudzić - powiedziała.

- Nie chciałem was martwić - wyznać.

- I zamieszałeś udawać cały dzień, że nic ci nie jest? Okropny pomysł, Theo - odparła. Theo posłał jej przepraszający uśmiech.

Blaise wrócił z kubkiem herbaty i śniadaniem dla ich trójki. Theo nie zjadł za wiele. Od razu czuł mdłości. Stwierdzili, że cały dzień w dormitorium.

- Zepsułem wam święta - powiedzial Theo. Jego głos się lekko załamał.

- Nic nam nie zepsułeś - powiedzial Blaise. To były najlepsze święta jakie przeżył

- Mogliscie to spędzić inaczej czy sleńcząc nade mną. Naprawię to.

- Nie zepsułeś nam świat. Są super. Lepsze niż powrót do domu i słuchania jak bardzo się nie staral w nauce i jaki wybrałam okropny zawód na przyszłość - powiedziała Hestia - Następnym razem powiedz szybciej, że źle się czujesz. Nie zwlekaj.

- Okej - mruknął.

Wieczorem Hestia już musiała iść do swojego dormitorium. Blaise poszedł ją odprowadzić. Zatrzymali się w pustym pokoju wspólnym krukonow.

- Do jutra, Blaise - powiedziała złączając ich usta w pocałunku.

- Do jutra - szepnął i znowu złączył ich usta. Położył dłonie na jej biodrach i przyciągnął bliżej siebie.

Zapach Pomarańczy | Blaise ZabiniWhere stories live. Discover now