Rozdział 15

116 13 1
                                    

Lekcja transmutacji ciągnęła się bez końca. Hesta oparła głowę na dłoni, starając skupić się na tłumaczeniach profesor McGonagall. Było to niezwykle trudne. Czuła okropne zmęczenie i oczy same jej się zamykały. W końcu zabrzmiał wyczekiwany dzwon.

- Panno Stewart, proszę zaczekać chwilę - powiedziała profesor McGonagall. Hestia podeszła do biurka - Oceniłam twoje ostatnie wypracowanie i po raz pierwszy muszę ci powiedzieć, że się nie przyłożyłaś - nauczycielka wyciągnęła jej wypracowanie, na którym widniało N. Dostałam nędzny. Po raz pierwszy w życiu dostała nędzny. Czuła jak świat  zaczyna się kręcić - Wiem, ze to pierwsza taka ocena i dam szanse to poprawić. Chcesz zostać uzdrowicielką, prawda? - Hestia ledwie kiwnęła głową - To ciężka praca. Musisz się bardzo przyłożyć, żeby zostać uzdrowicielką.

- Zdaję sobie z tego sprawę, pani profesor - powiedziała wciąż wpatrując się w ocenę.

- Wierzę, że się pani uda. Możesz już iść. Masz czas do poniedziałku - odparła profesor McGonagall.

- Dziękuję - powiedziala cicho i wyszła z klasy.

Miała ledwie trzy dni na napisanie porządnego wypracowania. Wziaz nie wierzyła, że dostała N. Poświęciła tyle lat nauki i nie chciała się teraz poddać. Chciała zostać uzdrowicielką. Nie widziała innej opcji w swoim życiu.

- Co się stało? Dziwną masz minę - zapytał Theo, kiedy usiedla w Wielkiej Salii przy stole slizgonow. Blaise wpatrywal się w nią.

- Dostałam nędzny - wyszeptała chowając twarz w ręce. Theo wydobył z siebie zduszony okrzyk.

- Ty nigdy nie dostałaś N - szepnął Theo.

- Właśnie wiem - wymamrotała w ręce.

- Nic się nie stało, Hesta. To tylko jedna zła ocena - powiedział Blaise kładąc dłoń na jej plecy.

- Właśnie. Ja zawsze dostaje N - dodał Theo.

- Chcę zostać uzdrowicielką. Nie zostaną nią, kiedy będę miała N - powiedziała - Mam czas do poniedziałku, żeby napisać lepsze wypracowanie.

- Masz na sobie za dużo presji - stwierdził Blaise.

- Musisz się trochę rozerwać. Robimy imprezę jutro...

- Nie mam czasu na imprezowanie, Theo! Muszę się uczyć - odparła, gwałtownie się podnosząc

- Tego się nie spodziewałem po tobie - powiedział Theo wstając z ławki.

- Nie przejmuj się nic. On tylko drmatyzuje - powiedział Blaise podnosząc rękę, żeby zmyć jej rozmyty tusz spod oczu - Ale naprawdę powinnaś przyjść. Potem będziesz myśleć tylko o tym wypracowaniu. Poprawisz to.

- To się ze mną stało, Blaise?

- Nic. Jesteś przemęczona, to wszystko. Masz na sobie za dużo presji - powiedział gładząc ją po plecach.

- Muszę iść na zaklęcia - powiedziała wzdychając i wstając z ławki.

- Nic nie zjadłaś.

- Zjem później. Nie przejmuj się mną.

***

Imprezy ślizgonów zawsze były głośne i było tam mnóstwo uczniów. Oczywiście ktoś zawsze pilnował czy nie idzie żaden nauczyciel. Zazwyczaj byli do Crab albo Goyle. Hesta przyszła z niechętnie. Zaczęła już pisać wypracowanie, ale nie poszło jej zbyt dobrze i chciała wywalić pergamin za okno. Ale nie mogła nie iść, a widząc Draco Malfoya, który tego roku rzadko bywał na imprezach, wiedziała, że nie mogła tego przegapić.

Blaise wypił o wiele za szybko ognistą whisky, co świadczyło tylko tym, że nie minęły nawet dwie godziny, a on już kołysał się na boku. Złapał Heste i pociągnął ją do tańca. Ich twarze były dość blisko siebie i Hesta czuła zapach jego perfum i alkohol. Dłoń Blaise przyjechała po ciele Hesty i zatrzymała się na jej talii. Przeszły ją przyjemne ciarki.

- Nie chcesz usiąść? - zapytała trzymając go.

- Nie. Wszystko jest dobrze - powiedział uwieszajac się na Hestii - Pięknie dzisiaj wyglądasz. Zawsze ładnie wyglądasz.

- A ty jesteś pijany, Blaise - powiedziała śmiejąc się - Pójdziemy usiąść.

- okej - mruknął i usiedli na kanapie. Blaise opadł głowę na jej głowę i zaczął bawić się jej dłonią. Hesta podała mu wodę, którą wziął do ręki, ale zaraz po tym odstawił na stolik i ruszył w stronę Theo. Obok niej usiadł Draco.

- Trochę przesadził - powiedzial Draco. Miał wymalowane rozbawienie na twarzy.

- Spodziewałam się tego bardziej po Theo - powiedziała, a Draco się zaśmiał odwracając się do nich. Tak naprawdę patrzył na Bryce wirującą obok Blaise'a i Theo.

- Oboje przesadzili - powiedział i sięgnął po dwa kubki, do których nalał Ognistej. Jeden podał Heście - Słyszałem co ci powiedziała profesor McGonagall. Nie przejmuj się nią.

- Ostatnio kiepsko mi wszystko idzie - wyznała - Jakbym nie była sobą.

- Mi też. Nie nadążam za tym wszystkim - wyznał - Za dużo się dzieje.

- Ten cały rok jest jakiś dziwny - powiedziała, a Draco kiwnął głową.

- Czasem mam ochotę cofnąć się w czasie i uciec od tego wszystkiego - wyznał i wstał z kanapy - Idę po nich. Ktoś musi ich ogarnąć.

***

Cała niedzielę spędziła pisząc wypracowanie dla profesor McGonagall myśląc nad każdym zdaniem. Przylożyła się do tego. Skupiła na tym całą swoją uwagę. Naprawdę jej zależało na karierze uzdrowiciela. Kiedy w końcu skończyła pisać wypracowanie weszła do pokoju wspólnego slizgonów. Całą trójka siedziała na kanapie na ich twarzach było widoczne zmęczenie.

- Skończyłaś? - zapytał Blaise, kiedy usiadła obok niego. Na jego twarzy były widoczne sińce.

- Tak. Draco, mogłabyś przeczytać? Jesteś najbardziej krytyczny - powiedziała podając blondynowi pergamin.

- Skoro tak mówisz - powiedział biorąc pergamin.

- Przesadziłeś trochę wczoraj, co? - powiedziała Hesta szturchając Blaise'a ramieniem.

- Nic nie mów - mruknął. Hesta zaśmiała się i położyła głowę na jego ramieniu.

- Jak dla mnie wszystko jest dobrze. Jeśli tego nie przyjmnie to znaczy, że zgłupiała - powiedział oddając jej pergamin.

Jej starania nie poszły na marne. Dostawała z tego wypracowania wybitny i w końcu przestała czuć wyrzuty sumienia za tamta ocenę.

Zapach Pomarańczy | Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz