rozdział 3

3 0 0
                                    

perspektywa Rona

Gdy rodzice zapytali się ile mam zadane esejów. To myślałem, że będą mi współczuć. A ci zamiast to robić to dali mi wykład. Że miast marudzić to mogłem od razu zacząć je pisać. Tego się właśnie nie spodziewałem. A moi bracia mają ze mnie na dodatek dobry ubaw. A bliźniacy śmieją się, że sobie na to zasłużyłem. A ja uznałem, że lepiej tego nie komentować i wściekły udałem się do swojego pokoju pisać eseje. Mając nadzieje, że szybko mi pójdzie. Na szczęście dali mi spokój aż do kolacji. Co mnie na prawdę cieszyło. I nie musiałem nic robić. 


perspektywa Freda

Dobrze, że ja ze swoim bliźniakiem nie miałem takich pomysłów. Jak młody. Aż dziwne, że zdaje z klasy do klasy, ponieważ jak dla mnie powinien powtarzać. Ale nie powiedziałem tego na głos. I wraz  z bratem udałem się do na naszego sklepu, ponieważ za dziesięć minut powinniśmy go otworzyć. Coś czuję, że tan na pewno się nie będziemy nudzić. 


perspektywa George

Dzisiaj nie mogliśmy się nudzić w sklepie. Gdy wróciliśmy to nasze rodzeństwo od razu zaczęło się z nas śmiać. A Ron udawał, że tego nie widzi, ponieważ chyba nadal przeżywa, że nasi rodzice go nie pocieszyli. Ale przecież to nie moja wina. I może byłoby inaczej gdyby sytuacja się nie powtarzała za każdym razem. Ale lepiej tego nie komentować tylko zostawić dla siebie. 


perspektywa Artura

Uznałem, że nie będę komentował tego co się dzieje. Dzięki moim młodszym synom, ponieważ ci za bardzo się we mnie wdali. A moi mężowie się ze mną zgodzili. I jeszcze mnie dobili, że mogło być jeszcze gorzej. A ja dobrze wiedziałem, że mają rację. Ale lepiej tego nie komentować. I z tymi właśnie myślami poszedłem sobie spać. 

Harrison Black IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz