Porwanie

995 21 12
                                    

-Hailie co się dzieje?! - zapytała Eliza gdy byliśmy już w samochodzie Adriena

-Spokojnie Eli nic nam nie będzie, jedziemy teraz do pewnego miejsca, ponieważ jesteśmy w małym niebezpieczeństwie, ale nasi bracia oraz ochroniarze już do nas jadą, trzymaj się blisko mnie i nie odchodź nigdzie. Uważaj też na takiego pana podobnego ale starszego od Adriena oraz jego kolegę - zaczęłam mówic jej co ma robić, widziałam już łzy w jej oczach

-N..nic nam się nie stanie tak?
-Nie Eli, jesteśmy w chwilowym niebezpieczeństwie, zaraz wszystko się uspokoi, Adrien ile jeszcze do siedziby?
- pięć minut i będziemy, dałabyś radę sprawdzić gdzie są twoi bracia?
-Dobrze już sprawdzam
-Vincent i Will pięć minut stąd, a święta trójca dziesięć
-Okej napisz Vincentowi, że my zaraz będziemy
-Już piszę

Dojechaliśmy i od razu poszliśmy do mojej kryjówki. Niestety nie dało się podjechać pod same drzwi więc musieliśmy iść ciemną uliczką gdzie nikogo nie było. Cały czas trzymałam Elizabeth za rękę i bałam się najbardziej właśnie o nią. Ja i Adrien jesteśmy wyćwiczeni co robić w takich sytuacjach, ale Elizabeth nie ma o niczym zielonego pojęcia. Ja i mój narzeczony dobrze wiedzieliśmy, że Egbert Santan i Charles to niebezpieczni ludzie.
Gdy już wszystko miało pójść dobrze, zza rogu wyszli Egbert Santan i Charles z dużą ilością ochroniarzy. Mierzyli w nas pistoletami, Elizabeth zaczęła głośniej płakać, Adrien wpatrywał się intensywnie w swojego ojca, a ja... wyciągnęłam mój pistolet lecz było już za późno. Jedyne co pamiętam to ktoś przyłożył mi mokrą chusteczkę do ust i ... zasnęłam. Była to chusteczka z chlorofilem. (od autorki : nie wiem jak to się nazywa ale ta substancja której używają porywacze żeby uśpić na pewien czas swoją ofiarę)

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu bez okien, przywiązana do krzesła. Obok mnie zauważyłam moją siostrę, a z drugiej strony Adriena, oby dwoje jeszcze spali i nasi porywacze prawdopodobnie myśleli, że ja też śpię,bo usłyszałam jak mówią :
-No no no dwie perełki monetów i Adrien Santan w mojej piwnicy, czyżby mój plan nie jest idealny?
-No dobrze Charlesie, teraz tylko potrzebna nam reszta rodzeństwa Monet i wygraliśmy - powiedział najprawdopodobniej Egbert Santan
Wtedy obudził się Adrien.

-Adrien porwali nas
-Perełko?! Gdzie Eliza?!
-Tam, obok, słyszałam, że oni chcą porwać moich braci. Trzeba ich ostrzec.
-Hailie! Naszyjnik
-No właśnie - przypomniało mi się jak Adrien kiedyś dał mi naszyjnik, który jak rozbiję jego szkiełko to włączy się nadajnik oraz taka jakby Siri, czyli będę mogła normalnie wysłać wiadomość głosową do kogoś z moich lub Adriena kontaktów.

Od razu spróbowałam go zbić, za pierwszym razem się nie udało, ale za drugim gdy aż zabolała mnie szyja uderzyłam nim o róg krzesła włączyl się nadajnik mogłam napisać do braci.
-Vincent - powiedziałam do nadajnika - Egbert oraz Charles porwali nas, mówię do ciebie przez specjalny naszyjnik ale to później, oni chcą porwać również i was. Od razu jak dostaniesz tą wiadomość powinna ukazać się nasza lokalizacja - wysłałam i włączyłam nagrywanie głosu w razie czego.

-Perełko trzeba chyba obudzić twoja siostrę
-Masz rację, Eli, Eliza! Wstawaj
-H..Hailie? C...co się stało ? Gdzie my jesteśmy?! - powiedziała Elizabeth
Mimo, że jej nie widziałam, wiedziałam,że ma łzy w oczach
-Spokojnie posłuchaj - zaczęłam mówić jak najłagodniej i spokojniej jak umiałam - tamci panowie, o któch ci mówiłam, nas porwali. Powiadomiłam już braci i wysłałam im naszą lokalizację. Nic nam nie będzie, ale jeśli przyjdą ci panowie nic nie mów chyba, że ci karzą, najlepiej rób to co oni ci karzą chyba,że ja powiem nie rób tego okej?
-A..ale nic się nam n...nie stanie?

-Nie wiem Li, nie wiem - naprawdę nie wiedziałam Charles i Egbert w desperacji potrafią zrobić różne rzeczy, jak bracia się nie pospieszą nie wiem co z nami będzie.

Rodzina Monet - KsiężniczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz