☯️Rozdział 17

294 27 2
                                    

Następnego ranka w sieci wręcz zawrzało, a to wszystko z powodu naszej dwójki. Muszę przyznać, że w pewien sposób się do tego przyczyniłyśmy. Jednak musimy wrócić do początku całej historii.

Obudziłam się, czując na twarzy pierwsze promienie wschodzącego słońca. Ku mojemu zdziwieniu, Camila wcale nie spała, a jedynie przyglądała mi się z delikatnym uśmiechem. Wywracam oczami i przyciągam ją do czułego pocałunku na dzień dobry.

- Wyspana? – pyta, gładząc lekko moją szczękę.

- Jak nigdy – uśmiecham się. – Ale muszę siusiu – klepię ją w pośladek, na co przygryza wargę i cicho jęczy. Mój poranny wzwód daje o sobie znać nieustannie pulsując, gdy zaciska na nim swoje mięśnie.

Po krótkim przekomarzaniu się, dziewczyna wstaje i wypuszcza mnie do toalety. Nie kłopocząc się ubraniem szlafroka, w obie strony paraduję nago. Brunetka skanuje całe moje ciało z góry do dołu, zatrzymując wzrok na najbardziej nabrzmiałej jego części.

- Bezwstydnik – szepcze zarumieniona, zakrywając się kołdrą. Prycham pod nosem i jednym susem wskakuję na łóżko. Zaczynamy walczyć o posłanie, które próbuję z niej ściągnąć, ale ostatecznie jesteśmy jedną wielką plątaniną wszystkiego.

- Ty wczorajszej nocy byłaś bardzo bezwstydna – mruczę jej z uśmiechem do ucha, za co obrywam pięścią w ramię.

- To chyba dlatego, że mnie naznaczyłaś – mówi bardziej pewna siebie i chwilę później sięga po coś do swojego niewielkiego plecaka. Nawet nie wiem, w którym momencie zdążyła zabrać go z samochodu, jednak przyglądam się jej z zaciekawieniem. Wyciąga z bocznej kieszeni czarny flamaster, spoglądając mi w oczy. – Może zechcesz jeszcze raz uczynić mnie bezwstydną? – pomrukuje, trzepiąc zalotnie rzęsami. Wkrótce potem na zewnętrznej części mojej dłoni pojawia się czarny napis „shameless".

- Chyba to właśnie powinnam zrobić – uśmiecham się łobuzersko i nakrywam jej usta w namiętnej pieszczocie.

Koniec końców Camila wrzuca na swojego Instagrama zdjęcie, na którym obejmuję dłonią z napisem jej szyję, a w tle widać także fragment naszych złączonych warg. Dodaje też opis „show me you're shameless #morningwithmybabe". Szybko robię screena i również dodaję do siebie ten post z takim samym podpisem. W ciągu kilku sekund połowa szkoły już to lubi. Niektórzy komentują, życząc nam szczęścia, a Dinah wraz z Normani piszą „#mojecamren".

Po odłożeniu telefonów, wylegujemy się jeszcze dłuższą chwilę w łóżku. Cabello leży beztrosko wtulona w mój bok, a ja głaszczę ją po plecach. Po wczorajszej burzy nie ma nawet śladu. Obserwuję wędrówkę słońca po horyzoncie, rysując palcami na skórze dziewczyny jakieś przypadkowe wzorki. Czuję się odprężona jak jeszcze nigdy.

Przez kolejną godzinę wymieniamy między sobą czułe pieszczoty, bierzemy prysznic, a po otrzymaniu naszych wypranych i wysuszonych ubrań, schodzimy na dół na śniadanie. Podczas posiłku prowadzimy luźną rozmowę, co też w pewien sposób nas zbliża i pomaga lepiej się poznać. Dziewczyna praktycznie nie odrywa ode mnie wzroku, uśmiechając się, a jej twarz zdobi szkarłatny rumieniec. Sama pozostaję w dobrym humorze, mając nadzieję, że nic mi go dzisiaj nie popsuje. W przerwie od jedzenia nasze palce co chwilę szukają ze sobą kontaktu.

Po skończonym śniadaniu reguluję rachunek i wymeldowuję nas. Droga do domu brunetki mija nam w akompaniamencie piosenek z lat 80. i 90. Co jakiś czas stykamy się dłońmi, aż wreszcie Camila umieszcza moją na swoim udzie. Uśmiecham się pod nosem, wystukując na nim rytm melodii.

- Dziękuję ci. To był najlepiej spędzony czas w moim życiu – mruczy, gdy parkuję już na podjeździe. Odwracam się w jej stronę, splatając ze sobą nasze palce.

Labirynt miłości Where stories live. Discover now