☯️Rozdział 12

430 31 4
                                    

Przez kilka kolejnych dni Camila zajmuje się mną najlepiej, jak potrafi. Przychodzi po zajęciach i zmienia opatrunki. Czasami uda nam się zjeść jakiś obiad, ale zaraz szybko musi wracać do domu, by zaopiekować się siostrą. Odpuszczam sobie szkołę na ten czas, czekając, aż siniaki trochę zejdą. Odwiedza mnie też Ben, któremu napisałam, co się wydarzyło. Na szczęście, zrobił mi duże zakupy, żebym się za bardzo nie forsowała, więc nie muszę się martwić o jedzenie.

W piątkowy wieczór postanawiam napisać do Cabello i zapytać, jakie ma plany na jutrzejszy dzień. Chciałabym się jej odwdzięczyć za opiekę, a jednocześnie zaprosić na pierwszą w jej życiu randkę. Pewnego dnia wyznała mi, że nigdy na żadnej nie była, bo chłopcy nie zwracali na nią większej uwagi. Zmieniło się dopiero, gdy wstąpiła do szkolnej drużyny. Wtedy wszyscy jak jeden mąż chcieli się z nią umówić, szczególnie z finałem w łóżku. W tamtym momencie zalała mnie biała gorączka, ale po części też odetchnęłam z ulgą, mając świadomość, że nie była na randce nawet z Mendesem.

Po opracowaniu niemal idealnego planu, sięgam po telefon. Przez chwilę gapię się po prostu na ekran i dymek czatu z brunetką. Przełykam ślinę, bojąc się, że mogłaby mi odmówić i spierdoliłabym tym sprawę. Ostatecznie jednak klikam w rozmowę.

Lauren: Hej, Cabello, jesteś może Złotym Zniczem? Bo tak ciężko Cię złapać

Camz: Bardzo zabawne, Jauregui

Lauren: Oj, no weź. Przyznaj, że się zaśmiałaś

Camz: Z twojej głupoty na pewno

Lauren: -_-

Lauren: Dobre i to

Camz: O co chodzi, Lo? Źle się czujesz?

Lauren: Wszystko w porządku. Po prostu chciałam o coś zapytać

Camz: Więc śmiało. Kto pyta, nie błądzi

Lauren: Właściwie to...

Lauren: Zapraszam Cię jutro na randkę, Camila. I nie przyjmuję odmowy

Camz: Oh... nie spodziewałam się tego

Camz: Ale skoro wylądowałyśmy już razem w jednym łóżku, to sprawiedliwie by było wyjść na randkę

Camz: Więc bardzo chętnie się z tobą umówię, Jauregui

Lauren: Przyjadę po Ciebie o piętnastej. Do zobaczenia, przyszła pani Jauregui 😉

Z uśmiechem odkładam telefon na stolik. Coraz bardziej podoba mi się takie flirtowanie z dziewczyną, bo tym tylko pokazuje, że nasza relacja weszła na wyższy poziom, z czego ogromnie się cieszę. Wreszcie mogę być sobą i nie muszę niczego udawać. W końcu odzyskałam nadzieję na lepsze jutro.

***

Wstaję z samego rana i idę trochę pobiegać. Z bólem serca omijam dom Camili, by przypadkiem nie podkusiło mnie coś do wcześniejszego jej odwiedzenia. Postanawiam zachować się jak prawdziwa gentlewoman, czyli zaczekać na wybrankę swojego serca do umówionej godziny. Choć przychodzi mi to z trudem, to wiernie trwam w tym postanowieniu.

Po powrocie do domu kieruję się pod gorący prysznic. Woda idealnie rozluźnia moje spięte mięśnie oraz daje chwilowe ukojenie. Wylewam na siebie tonę żelu i namydlam całe ciało. Kątem oka zauważam w lustrze, że wyglądam jak jedna wielka kulka piany, więc spłukuję ją powoli. Później myję włosy, a także nakładam odżywkę. Zdaje się, że jestem prawie gotowa do wyjścia, ale znowu pojawia się dylemat stroju.

Labirynt miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz