Rozdział 13.

3 1 0
                                    

Rozdział 13. Marta.
Niedługo dane mi było cieszyć się spokojem i szczęściem wśród ludzi, którzy mnie kochają bezwarunkowo.
Już po dwóch dniach... w drzwiach domu Radka pojawiła się moja matka, choć obiecałam sobie, że nigdy więcej o niej tak nie powiem.
Strach natychmiast przejął nade mną kontrolę, a po tym wszystkim, co powiedziała, jedno prawdziwe zdanie udało mi się wydusić: lepiej mi było bez ciebie. Byłam z siebie dumna.
Wrzeszczała te swoje mądrości, póki nie pojawił się Michał i zwyczajnie jej nie wyprowadził.
Radek... no cóż... przytulił mnie, jak nikt nigdy dotąd, tylko po to, aby przytulić i pocieszyć. W swoim życiu... nie czułam tego nigdy. Żeby oddychać w czyichś ramionach tak spokojnie, mając w głowie jedno: możesz mu zaufać. Nie wiedziałam, jak to możliwe, w tak krótkim czasie... to się po prostu czuje, albo nie.
Coś mnie jednak blokowało. Musiałam ochłonąć, pozbierać myśli i zwyczajnie uciekłam do pokoju, przeryczeć resztę wieczoru w poduszkę. Matka mi nie odpuściła i nie zrobi tego być może nigdy. Wojtek wyszedł i pewnie mnie szuka... nie jestem tu bezpieczna, a dodatkowo narażam dzieci na niebezpieczeństwo. To wszystko przytłoczyło mnie zbyt mocno. Ale co miałabym teraz zrobić? Dokąd pójść?
Kilka razy rozległo się pukanie do mojego pokoju, ale nie odpowiedziałam udając, że śpię, choć myślami byłam daleko. Zastanawiałam się w kółko, co powinnam teraz zrobić, jak odejść, żeby nie bolało, ani ich, ani mnie.
Radek mi jednak nie odpuścił i nie czekając na zaproszenie, wpakował się na moje łóżko... jak przyjaciel. Patrząc w te niebieskie oczy... wyjawiłam mu prawdę, całą prawdę o swoim życiu, bojąc się, że gdzieś ucieknie.
Ale tego nie zrobił. Obejmował mnie czule i ze zrozumieniem, którego tak bardzo potrzebowałam w swoim życiu. Czułam, że się martwi i chciałby mi oszczędzić strachu i stresu, ale jak? Nie może niańczyć dorosłej kobiety, a ja nie mogę być mu ciężarem.
Ale to było takie miłe... Kiedy leżał obok, trzymając mnie za rękę, wysłuchawszy potoku słów i myśli, którymi w końcu się z kimś podzieliłam. Pewnie się powtarzam, ale nigdy tego nie miałam. Kogoś tak blisko. Moje serce ciągle rosło.
Zasnęliśmy wtuleni, aby obudzić się obok siebie. Poczułam wtedy... bezpieczeństwo i miłość, która wypełniała mnie po koniuszki palców u stóp. Oddałabym mu wszystko, gdyby poprosił. Ale nie poprosił. Nawet mnie nie pocałował, choć myślę, że dostrzegł w moich oczach pozwolenie i pragnienie.
O dziwo... rozumiałam to. Podarował mi coś więcej. Zrozumienie, ciepło... bliskość. I mówił do mnie poprzedniego wieczora słonko. To... więcej niż mogłam marzyć.
Wstałam spokojniejsza, mając jego u boku. Ale to co powiedział... o moim własnym koncie, które zamierzał mi założyć... Mój Boże, pomyślałam. Co ten facet jest w stanie dla mnie zrobić? Czy powinnam uwierzyć, że to może jakieś uczucie się zrodziło, czy tylko chęć pomocy komuś tak pokrzywdzonemu i zastraszonemu, jak ja?
Nie wiedziałam, ale to mi nie przeszkodziło po raz pierwszy samej wtulić się w gorące ramiona mężczyzny, który stał mi się bliższy, niż cokolwiek na świecie. Pooddychać. Zaciągnąć się jego zapachem, niczym najlepszymi perfumami na świecie.
Pokochałam go. Nie ma innej opcji. Jeśli nie czuł tego samego... wolałam nie myśleć, co się ze mną stanie, a moje serce już nigdy się nie pozbiera.
Na wieść o tym, że zostanę sama, zesztywniałam i Radek od razu to zauważył. W mig starałam się zreflektować, wiedząc, że tak nie mogę żyć, a on nie może być przy mnie dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale Radek rozumiał więcej niż przeciętny mężczyzna i natychmiast postanowił, że Zuzia dzisiaj wyjątkowo zostanie ze mną.
Obie ucieszyłyśmy się na te rewelacje, tylko Lena była niepocieszona, że musi iść do przedszkola.
Po wyjściu Radka, Zuzia natychmiast zadzwoniła do babci i razem pojechałyśmy na niewielkie zakupy do galerii. Chciałyśmy zmienić trochę wystrój, jak to dziewczyny.
Myślałam, że... na początku myślałam, że może mama Radka... ma mi za złe, że się pojawiłam, ale nie potrzebnie tak uważałam. Była przemiłą osobą, chętnie nam pomogła w domu, we trzy rozmawiałyśmy jak najlepsze przyjaciółki, nie wspominając mojej trudnej sytuacji, o której z pewnością jego mama wiedziała.
Chciałam wprowadzić jakieś drobne zmiany, tylko tak, dla oka, bojąc się, że Radek może ich nie zaakceptować, ale też niepotrzebnie tak myślałam. Oświadczył jasno i wyraźnie: mam się tu czuć, jak w domu. I Bóg mi świadkiem, czułam się. Każdego dnia bardziej.
Wieczór spędziliśmy we czworo, ciesząc się własną obecnością. Tego też doświadczałam po raz pierwszy – że można tak rodzinnie i spokojnie żyć. Graliśmy w szachy, choć niewiele rozumiałam z zasad, które tłumaczył mi Radek, ale i tak byłam szczęśliwa, że traktują mnie jak swoją. Coś pięknego, naprawdę nie macie pojęcia, jaka to była miła odmiana dla mojego smutnego ja.
Dziewczyny poszły spać, a ja... biłam się z myślami. Chciałam do niego pójść, pogadać, posiedzieć... potrzebowałam tego. Ciepła oddechu, łagodnego głosu, zrozumienia. A nawet.... czegoś więcej.
Zeszłam na dół, a Radek opowiedział mi, co udało się wydusić Michałowi z matki. To mną wstrząsnęło. Już wszystkiego się spodziewałam, ale tego? Sprzedała mnie jakbym była workiem ziemniaków? Jakie trzeba mieć sumienie? Jakim trzeba być człowiekiem?
Przy tej rozmowie, po raz pierwszy czułam się pewnej... bo Radek wyznał mi, że nie wiedziałby, którą z sióstr wybrać, gdyby poznał nas obie jednocześnie. Po raz pierwszy poczułam..., że być może też nie jestem mu obojętna. Chciałam... go pocałować, a raczej pragnęłam, żeby to on pocałował mnie, ale widząc, że nie zamierza tego zrobić, bo się martwi czy to nie było by wbrew mnie uciekłam. Trochę... poczułam się zraniona. Niechciana. Nie wiedziałam, jak to nazwać.
A tymczasem rano okazało się, że Radek jest rycerzem Graala. Kiedy przysunął się do mnie, a właściwie przycisnął, nie czułam niczego więcej poza ogarniającym mnie pożądaniem. A kiedy powiedział, że o niczym innym nie marzy... chciałam się na niego rzucić i zatracić. Natychmiast. Ale jak na złość wstałam dzisiaj i od razu musiałam się zatkać tamponem. No co za facet. Wzbudził we mnie uczucia i emocje, o których istnieniu nie wiedziałam. Byłam dotychczas z jednym mężczyzną... jakoś seks nigdy nie był mi bliski, ale tak czułam, że w ramionach Radka... to się może zmienić.
Patrzyliśmy sobie w oczy... tak... prawdziwie, jakby łączyły nas zielone lasery. Więcej słów nam nie było potrzeba. To było takie... prawdziwe i elektryzujące. Inne niż wszystko, co znałam dotychczas.
Spędziliśmy miłą niedzielę we Wrocławiu. Pojechałam z nimi, zobaczyć grób siostry. Żal i współczucie ogarnęło mnie po same koniuszki rzęs. Tyle przeszła..., a jednak była taka szczęśliwa, mając rodzinę, która ją kochała. Walczyła do ostatniego oddechu... a teraz...
Nie mogłabym zająć jej miejsca i tego nie chciałam. Jeśli... cokolwiek mnie z Radkiem połączy... chcę, aby połączyło go ze mną, a nie przez jakikolwiek wzgląd na nią.
Po powrocie do Opola Radek zaproponował mi kino i kolację.
Nie pamiętałam, kiedy byłam ostatni raz w kinie. Prawdę mówiąc... potraktowałam to trochę, jak randkę, na którą Wojtek nigdy mnie nie zabrał.
Ależ ja miałam nudne i smutne życie. Ale teraz coś się zmienia.
Po raz chyba pierwszy, stroiłam się dla mężczyzny. Uznałam, że mogę włożyć coś... odważniejszego. Nie na darmo to wszystko kupiłam. Nawet... zrobiłam sobie makijaż. Kiedyś lubiłam się malować, ale zupełnie o tym zapomniałam, bo dla kogo miałam się malować? Dla siebie?
Po wzroku Radka widziałam, że jest zaskoczony. Taka przemiana trochę z kopciuszka w księżniczkę. Ale podobałam się sobie i najważniejsze, że podobałam się jemu.
Film był świetny, a ja czułam się wspaniale w towarzystwie Radka. Zerkaliśmy na siebie co chwilę, potęgując więź i pożądanie, a także uczucie. Kompletnie się zatraciłam, w bardzo krótkim czasie, jakby moje wewnętrze ja wiedziało, że to jest to, na co czekałam całe życie.
Radek zszokował mnie do nieprzytomności mówiąc otwarcie, że zrywałby tę sukienkę ze mnie zębami, aż po całym moim ciele przeszedł rozkoszny dreszcz zbierając się wilgocią pomiędzy nogami. Ale jednocześnie ... to mnie zawstydziło. Nigdy otwarcie nie rozmawiałam o seksie z nikim, nawet z koleżankami, a tym bardziej z Wojtkiem. To była dla mnie zupełna nowość, chociaż bardzo przyjemna.
Potem zwierzyłam mu się... dozując szczegóły, jak to było, kiedy chodziłam do łóżka z moim byłym. Widziałam wyraźnie, że te wyznania mu się nie spodobały. I to prawda. Wojtek traktował mnie trochę jak przedmiot, a ja dla świętego spokoju nie oponowałam, nie mówiłam, czego pragnę, bo to i tak go nie obchodziło.
Piękny wieczór... chciałam, żeby zakończył się też pięknie... I w zasadzie tak było. Radek po raz pierwszy zbliżył się do mnie tak bardzo, aby musnąć mój policzek ustami, aż zawrzałam. Ale wiedziałam też, że dzisiaj nie mogę. Kiedyś okres to był jedyny czas, aby bez problemu oprzeć się nachalnemu zachowaniu Wojtka. A teraz... chciałam się kochać z Radkiem, ale chciałam się czuć piękna i kobieca, pachnąca, a nie z miesięcznymi, kobiecymi problemami, więc w sumie dobrze, że mnie nie pocałował, bo kto wie, co by się wydarzyło.
Radek... no cóż. Jest ideałem mężczyzny. Już w poniedziałek zabrał mnie na uczelnię, potem do szkoły prawa jazdy, do liceum, w którym pracuje Edyta dając mi porządnego kopa do działania. Jak ktokolwiek mógłby go nie pokochać?
Ale nasze szczęście szybko się skończyło. Radek z Michałem kombinowali coś za moimi plecami, a jak się wydało co to... I kto to... stanęłam dęba. Chcąc dobrze, wpakowali mnie w bagno, z którego będzie ciężko się wyplątać nam wszystkim.
Byłam zrozpaczona. Rafał na pewno powie Wojtkowi gdzie jestem i będę musiała zakopać się pod ziemią.
I ta... rozpacz mną zawładnęła... ale nie do tego stopnia, żeby nie poczuć...
Kiedy Radek pocałował mnie po raz pierwszy zamiast pożądania i podniecenia, spadło na mnie  coś tysiąc razy lepszego. Miłość w najgłębszym znaczeniu tego słowa. To był pocałunek idealny, choć okoliczności nie były... najmilsze.
Radek zabrał mnie na komisariat policji, chociaż protestowałam. Co miałabym im powiedzieć? Że boję się swojego eks? Wyśmieją mnie.
A jednak nie. Potraktowali nas śmiertelnie poważnie i obiecali mieć oko na nasz dom.
Nasz dom... jak to pięknie brzmi. Ciekawe, czy mogłoby być kiedykolwiek prawdziwe.
Jakby tego było mało... Radek zabrał nas do biura detektywistycznego i tam, trzymając go za rękę musiałam wszystko odpowiedzieć.
Potem obiecał mi..., że zamkniemy przeszłość razem. On i ja. Tak to zrozumiałam. Wtuliłam się w jego ciepłe, męskie ramiona nie myśląc o tym, że się pragniemy. Pragnienie zeszło na drugi plan. A słowa..., które wypłynęły z moich ust, o tym, że jest moim światłem... były najprawdziwsze na świecie. I czułam, że odpowiada na nie równie szczerze.
Po dwóch dniach... piekło się pod nami otworzyło i koszmary wróciły wprost pod dom Radka.
Wojtek.
Poznałam go od razu. Stał pod jego domem, jakby mnie szukał, jakby czekał, aż się z niego wyłonię.
Radek natychmiast zareagował, a ja zadzwoniłam po policję. Może mają na niego coś jeszcze, aby go zamknąć. Może zamkną go raz na zawsze.
Drastyczne sceny, które rozegrały się pod domem mojego ukochanego, zostaną we mnie za zawsze. Bałam się o jego życie, o życie dziewczyn i o swoje też. Ale... jak stanął, nie wahając się, w mojej obronie... jedyne, o czym myślałam, to żeby mu się nic nie stało.
Zamknęłam się w pokoju, pełna przeróżnych emocji... od strachu poprzez nieskończone uczucie, które żywiłam do Radka. Jak ja to dalej będę ciągnąć? Mam to ukrywać? Rozerwie mnie.
Radek oczywiście nie dał za wygraną. Znowu wtargną w moje życie... potrzebowałam tego, jak wody. Porozmawialiśmy chwilę, ale dzisiaj ta rozmowa była inna. Nie czując, że coś się zmieni, po raz pierwszy... dotykałam w ten sposób mężczyznę. Chciałam go dotykać, poczuć to inne... ciepło, namiętność.
Poczułam się... odtrącona. Choć powiedział mi, że o niczym innym nie marzy, poczułam, że tego nie chce.
Ale chciał. Dotykał mnie i pieścił ze spokojem, delikatnie, a jego pocałunki sprawiały, że byłam na granicy obłędu.
Po raz pierwszy słyszałam, że jestem piękna w takiej intymnej sytuacji.
Wtedy dostrzegłam też... jego łzy. W lot pojęłam, że mu trudno... nie chciałam niczego przyspieszać, chciałam, żebyśmy oboje tego pragnęli.
I znowu się pomyliłam. Radek wyznał, że jest we mnie zakochany, a ja nawet nie zdawałam sobie sprawy, że czekałam na te słowa, jak na nic innego w świecie. I dotyk.
Jego język badał moje najczulsze punkty doskonale..., a potem fiut. W życiu się tak nie czułam. Nie myślałam wtedy o konsekwencjach, ogarnięta pożądaniem i namiętnością po raz pierwszy w życiu. Odleciałam kompletnie, przez kilka sekund miałam wrażenie, że unoszę się nad swoim ciałem. W głowie mi huczało, ciało drżało niebezpiecznie, oddech był nierówny... ale najsłodsze i tak było potem, kiedy zasnęliśmy wtuleni, decydując razem, że powinniśmy jakoś najpierw rodzinę przygotować na rewelacje o tym, że chcemy być razem.
To był najpiękniejszy seks... najlepsza noc mojego życia. Najwspanialsza. Cieszyłam się, że mogłam ją przeżyć, aby zachować ją na zawsze, bo... jutro było niepewne.

Odzyskana więźWhere stories live. Discover now