Eliksir Wielosokowy

79 1 0
                                    

-Bardzo imponujące miejsce. Dobrze strzeżone.-Mruknął Riddle, gdy stanęliśmy na ulicy, zaraz pod bankiem Gringotta.

-Masz rację. Trzeba by być szalonym, żeby spróbować się włamać do którejkolwiek skrytki i trzeba być samym Merlinem, aby się to udało bez skazania i trafienia do Azkabanu.- Zaśmiałam się. Tom patrzył przed siebie zapatrzony jak w obrazek, przymrużył oczy i złapał mnie za ramię, lekko potrząsając, potem jego dłoń wskazała na miejsce gdzie ciągle patrzył.

-Patrz kto jednak przyszedł.- Zaśmiał się, a w naszą stronę szedł Lestrange z ciężkim oddechem.

-Zdążyłem.... to.... co.... robimy?- Spytał z przerwami na oddech.

-Następnym razem bądź na czas.-Powiedział dyktatorskim tonem Tom. Spojrzałam na niego, potem na Lestrange 'a.

-Wybaczcie.- Powiedział z poważną miną. Spojrzał na mnie, na co ja próbowałam powstrzymywać się od zaśmiania.

-Dobra, a więc musimy zdobyć parę składników na eliksir. Pierwsze liść mandragory i żezło z drzewa z wrzosowiska, które kupimy w sklepie zielarskim ,,Czarostwory". Skorupę z chodzącej niewidzialnej skorupy już mamy. Złote jajo i sproszkowane pierze z kolorowych skrzydeł powinno się udać, kupić u Borgina i Burkes'a. Trzeba go tylko przekabacić, bo sprzedaję takie rzeczy tylko na lewo.- Zakończyłam i przetrząsnęłam torbę upewniając się, że znajdują się tam trzy buteleczki.

-O kurde...-Żachnął się Lestrange.

-Chcecie zostać animagami?-Spytał z lekko przerażoną miną. Moja w tym momencie zastygła jak kamień. Tom to zauważył i przyglądał mi się podejrzliwie.

-Dlaczego mnie okłamałaś?- Spytał z kamienną miną. Lestrange odwrócił głowę i popatrzył na wystawkę w oknie jakiegoś sklepu, wiedząc, że może wyjść z tego niezła kłótnia.

-Myślę, że najlepiej powinieneś zdawać sobie z tego sprawę.- Parsknęłam. Często przyglądałam mu się, jak podlizywał się nauczycielom, jak przy każdej możliwej sposobności pokazywał, że jest lepszy od pozostałych. Chłopak popatrzył na Lestrange'a, który oddalił się, o kolejne parę stóp.

-Oczywiście, że zdaję sobie z tego sprawę. Uważam, że to bardzo korzystne, przemieniać się w jakieś zwierzę. Móc przechadzać się niezauważonym, nie rozumiem tylko dlaczego mi nie powiedziałaś.- Patrzył na mnie z wyższością.

-Nie musisz wszystkiego wiedzieć Riddle. Na pewno zdajesz sobie sprawę, że jeśli jest się animagiem, trzeba się zarejestrować z taką informacją w ministerstwie. I to nie tak, że ci nie ufam ale im mniej osób wie, tym mniejsze szanse, że każdy będzie wiedział.- Fuknęłam na co mina Tom'a wróciła do normalności.

-Lestrange.- Powiedziałam głośniej, żeby chłopak usłyszał. Lestrange od razu podszedł do nas, co wskazywało na to, że podsłuchiwał mimo oddalenia się.

-Nie powiecie nikomu, jasne?- Popatrzyłam to na jednego, to na drugiego. Pokiwali zgodnie głowami.

-To chcecie mi jeszcze pomóc?- Dodałam.

-Jasne, że tak.- Uśmiechnął się przepełniony ekscytacją Lestrange. Spojrzałam na Tom'a, który przez moment nie odzywał się.

-Jak zamierzasz, kupić cokolwiek na lewo? Wątpię, żeby chcieli coś sprzedać dzieciom.- Mruknął Tom. Odetchnęłam z ulgą, że postanowił, mimo wszystko pomóc. Gdybym została sama z Lestrange'em, misja byłaby zapewne katastrofą.

-Chodźcie.- Złapałam obu za ręce i pociągnęłam za sobą.

Ulica powoli robiła się coraz bardziej pusta. Sklepy, które mijaliśmy w większości były pozamykane, gdzie nie gdzie okna i trzy zabite były dechami. Zrobiło się bardziej mrocznie i lekki zimny podmuch kołysał naszymi pelerynami.

Old Days Of Hogwarts /Tom RiddleWhere stories live. Discover now