☁️Rozdział 18☁️

175 15 3
                                    

Pov.Giyuu

Po chwili czekania drzwi otworzył Tanjiro.Trzymał już za rękę Nezuko i szeroko się do mnie uśmiechał.Uwielbiam jego uśmiech.Korytarze są praktycznie puste więc bez problemu dostajemy się do ogrodu.Tej jednej części ogrodu którą odkryłem całkiem przypadkiem.Kwiaty rosnące wokół dzięki blasku księżyca świeciły błękitem.Motyle zaś które tu latały też zalane były blaskiem.Kiedy pierwszy raz tutaj przyszedłem zaniemówiłem,widze nie tylko ja.Tanjiro stał i patrzył zafascynowany.Nezuko odrazu żuciła się w stronę motyli próbując złapać chociaż jednego.Chwyciłem.go za rękę i splątłem nasze palce,wtedy wkońcu odwrócił się do mnie.

-Tu jest pięknie!-Powiedział po czym mnie przytulił.-Dawno nie widziałam tak pięknej rzeczy.-Podnosi głowe aby spojrzeć mi w oczy.Nasze spojrzenia się krzyżują.-Chociaż jeśli mam być szczery twój uśmiech jest piękniejszy.

Nie wiem co powiedzieć i czuje jak moje policzki zaczynają mnie piec.Nigdy nie sądziłem,że tak jest.Z czasem zacząłem się nawet wstydzić uśmiechać.

-Rumienisz się.-Tanjiro śmieje sie pod nosem.

-Gdyby to był pierwszy raz przy tobie.-Przewracam oczami i też go przytulam.

Nezuko przestaje gonić motyla i dołącza do przytulasa.Zostaliśmy w nim jeszcze chwile aż puściłem Tanjiro.

-Nezuko cie bardzo polubiła.-oznajmia młodszy.

-Serio tak myślisz?Nawet po akcji na waszej górze?-pytam.

-To było dawno,teraz jest inaczej.Obiecałeś nas chronić.

-I dotrzymam obietnicy.-Uśmiecham się i siadamy na ziemii.Nezuko znów zaczęła ganiać motyle i musze przyznać nawet słodki widok pomimo faktu,że nie lubię dzieci.Ciągle płaczą,ja byłem płaczliwy.Sabito zawsze mnie chronił.

Sabito..

Czy ty naprawdę coś do mnie czujesz?Myślałem,że od zawsze mi się wydawało,lecz po słowach Tanjiro upewniłem się iż to nie tylko złudzenie.Nie chce mu łamać serca,nawet nie wie jak cierpiałem myśląc,że nie żyje.

-Wszystko w porządku?-Wyrwał mnie bordowo włosy z myśli.-Nagle posmutniałeś.

-Tak,tak.-Odpowiedziałem szybko i pewnie po czym opadłem na trawe.-Gdyby nie próba zabrałbym cie na randkę.

-Randke.-Powtórzył delikatnie się rumieniąc.-Nie mogę uwierzyć,że sprawy tak potoczyły.

-Dobrze,że jestem taki lekkomyślny.

-Lekkomyślny?-Tanjiro ląduje obok mnie,na trawie.

-Pocałowałem cie tak nagle w tamtym domu.-Odwróciłem się do niego tak aby leży na boku i patrzeć na swojego rozmówcę,Kamado poszedł w moje ślady.

-W zasadzie to tym mnie uratowałeś,a sam pocałunek był cudowny.Oczywiście póki ja go nie zepsułem.

-To nie twoja wina,ani moja,ani Sabito.Wina leży tylko w sercu.

Tanjiro zaśmiał sie i przytaknął głową.Po chwili dodałem:

-Możemy zapomnieć o tamtym,to był twój pierwszy pocałunek,prawda?

Borodowo włosy poczerwieniał na twarzy.Czyli to był jego pierwszy pocałunek.W duszy zrobiło mi się głupio.

-Tak,pierwszy.I jestem za tym abyśmy zapomnieli i abyś mi pokazał tą magie którą powinienem czuć.

Zbliżyłem się do niego,a moja dłoń ujęła jego prawy policzek.Przez dłuższą chwilę intensywnie wymienialiśmy spojrzenia,opuszkiem kciuka muskałem jego delikatną skórę.Szarobure chmury już wcześniej przykryły piękne gwiazdy i granatowy płaszcz nieba,zapowiadał się deszcz.Pierwsze krople spadły na ziemię,zaczęło kropić.To nam nie przeszkadzało,liczyła się tylko odległość jaka nas dzieliła,te kilka centymetrów i ciepło bijące od nas przez rozpalone do czerwoności policzki.Złączyłem wkońcu nasze usta w pocałunku.Oboje zamknęliśmy oczy ciesząc się chwilą.Tymrazem Tanjiro miał więcej pewności siebie i pewniej oddawał pocałunek.A mimo to czułem niedosyt bliskości.Od dłuższego czasu unikałem wszystkich aby się tylko nie przywiązać.A on to zepsuł.I za to go kocham,bo znowu mogę czuć te niesamowite uczucie i motylki w brzuchu za każdym razem gdy sie uśmiecha,gdy mnie przytula i gdy jest obok.Pogłębiłem pocałunek i przewróciłem go na plecy,by zawisnąć nad nim.Deszcz nabierał na sile,nie chciałem aby przemoczył się do suchej nitki.

Niewiem ile to trwało,ale odkleiliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.Oboje ciężko dyszeliśmy i patrzyliśmy na siebie.

-To było..Niesamowite.-Powiedział Tanjiro.

-Wszystko co związane z tobą takie jest niesamowite.-Pocałowałem go w czoło.-Wracajmy,rozpadało się.

Naszą uwagę rozproszył warkot Nezuko,głęboko wpatrywała sie gdzieś w strone przejścia z kórego przyszliśmy.Oboje zaniepokojeni podnieśliśmy sie z ziemii i podeszliśmy do młodej Kamado.Wyglądała na zaniepokojoną.

I wtedy..

Usłyszeliśmy hałas zupełnie jakby coś rozwalało rezydencje motyla,a potem dźwięk opadających na ziemie gruzów.Posiadłość Shinobu naprawde sie rozwalała.Czyżby to sprawka demona? Zwróciłem sie w strone Tanjiro.

-Zabierz z tą Nezuko i uciekajcie!-Krzyknąłem.

-Ale..-próbował się sprzeciwić ale mu szybko przerwałem.

-Nie mogę stracić kolejnych bliskich mi osób,biegnijcie do mojego domu,przyjdę gdy tylko pokonamy demona.

Tanjiro podszedł i mocno mnie przytulił.Nie chciałem się rozstawać,chciałem być blisko..

-Uważaj na siebie..-Szepnął po czym pobiegł z siostrą w stronę wyjścia.



Twój uśmiech//GiyutanWhere stories live. Discover now