☁️Rozdzial 11☁️

189 12 0
                                    

Pov.Tanjiro

W środku panowała cisza.W środku las był piękny.Drzewa,a na nich kwiaty mieniące się w słońcu jak i księżycu.Było w nim ciemno.Świetliki i inne rośliny go właśnie oświetlały. Słońce docierało tu w niewielkich ilościach.Delikatne niewielkie promyki które zdołały się przedrzeć przez powłokę korony drzew.Giyuu przystał na moment i rozejrzał się dookoła.

-Wyczuwam demona,jest gdzieś w pobliżu.Trzymajcie się blisko.-Powiedział,a ja zmarszczyłem brwi.Wiem,że Tomioka jest filarem,ale nie jestem bezbronnym dzieckiem,przeszedłem długi trening i ostateczną selekcję.

-Jeśli się rozdzielimy szybciej znajdziemy kwiat.-Szybko dodałem.

-Nie wiemy jak silny jest demon,jeśli to jeden z kizuki,nie masz szans.

-Nie chce umierać..Twój przyjaciel ma rację.. -Zenitsu sie wtrącił ale oboje przewróciliśmy oczami.

-Liczy się czas,Makomo umiera.Dam sobie radę.

-Tanjiro..

-Rozdzielmy się.

-Niech ci będzie.Jesteś uparty.-Przytulił mnie mocno zupełnie jakby miał być to ostatni raz.Czy jego zawsze zalewają czarne myśli?-Spotkajmy się o świcie przy wejściu.

Tomioka szybko po tym jak mnie puścił zniknął pośród drzew.Spojrzałem na Zenitsu.Próbowałem go zaciągnąć w głąb lecz upierał się przy tym aby zostać blisko wyjścia.Nie rozumiem jak ktoś kto został zabójcą demonów tak bardzo może się bać.Już sama ostateczna selekcja niosła za sobą ryzyko śmierci.Z całej dwudziestki zostały nas wtedy garstka.Nie było jednak czasu aby go przekonywać w nieskończoność więc zostawiłem go i ruszyłem w przeciwną stronę niż Giyuu.Przez dziesięć minut wypatrywałem kwiatu lecz bezskutecznie.Do świtu zostało jeszcze sporo czasu więc przemierzałam dalszą część lasu napawając się widokiem.

Omal się nie przewróciłem gdy zobaczyłem na swojej drodze Nezuko.Była człowiekiem.Krzyczała "Braciszku!Braciszku,chodź".Nie wiedziałem co się stało.Poczułem ulge i szczęście.Widok Nezuko,mojej kochanej siostrzyczki znowu zdrowej zwalił mnie z nóg.Jak to jest możliwe?

-Braciszku,nic ci nie jest?-Zapytała i podeszła bliżej.Mogłem się więc przyjżeć.Ona..To chyba naprawdę ona,wygląda tak realnie.Gdy wstałem uśmiechnęła się znanym mi troskliwym uśmiechem.-Chodź,reszta czeka.

-Reszta..?Ale..

-Obiecałeś porąbać drzewa z młodszym bratem.Zawsze dotrzymujesz obietnicy prawda?-Ruszyła tą samą dróżką jaką przyszła.Uderzyłem się w twarz chcąc powrócić do rzeczywistości lecz to była rzeczywistość.A więc może ich śmierć była snem?

-Nezuko,wyjście jest w drugą stronę!-Krzyknąłem rozbawiony do siostry.Nigdy nie podróżowała po za wioske,słabo orientuje się w terenie.

-Znam skrót.-Dodała szybko.

-Nezuko,nie zgrywaj sie.Nie znasz skrótu,nie ruszałaś się dalej niż wioska.

-Znam skrót.-Moje słowa jakby nie docierały do niej.-Chodź za mną braciszku.-Długo cie nie było.Dużo się zmieniło.

-Ale..Nic z tego nie rozumiem.

-Czas się obudzić ze snu bracie.-Dodała z uśmiechem.

Niepewnie ruszyłem z siostrą.Czy to naprawdę sen?Z jednej strony chciałbym,bo moja rodzina wtedy by żyła.Ale z drugiej to oznacza,że nie poznałem ani Giyuu ani Sabito.Moich przyjaciół których cenie nad życie.

Pov.Giyuu.

Znowu serce biło tak mocno jakby chciało wydrzeć się z mojej klatki piersiowej.Bardzo liczyłem,że jednak ja napotkam demona.Wystarczająco straciłem osób.Nie chciałem się do nikogo przywiązywać,ale zrobiłem to.Sam się prosiłem o strach,nieustanny strach o drugą osobę.O Tanjiro,chłopaka o niezwykłym ciepłym uśmiechu i zdumiewającej życzliwości.
Zarumieniłem się delikatnie przez moje myśli.Nawet w takich momentach musze o nim myśleć.

Twój uśmiech//GiyutanWhere stories live. Discover now