☁️Rozdział 15☁️

148 9 6
                                    

Pov.Giyuu

Nie zostało mi nic innego niż przyjąć propozycje Shinobu.Wredna wiedźma zawsze pojawia się tam gdzie jej nie trzeba.Ruszyliśmy więc za filarem owada.Uspokajałem Tanjiro i Sabito,że przekonam wszystkich,że wszyscy wyjdą z tego cali.Prawda niestety była inna.Jest duże prawdopodobieństwo,że zwyczajnie zabiją demony,a mi i Tanjiro dadzą karę.Nie mogę na to pozwolić!Wezmę winę na siebie w ostateczności.

Minęły 3 godziny zanim dotarliśmy do głównej kwatery.Czekali tam wszystkie filary oczekując mistrza.

-Witaj Giyuu, witaj Shinobu.-Jak zwykle Mitsuri musi się z wszystkimi witać.

-Cześć Mitsuri.-Uśmiechnąłem się do filara miłości,a ta upuściła coś z ręki.

-Uśmiechasz się!Jak cudownie!-No tak,entuzjazm jej dopisuje jak zawsze.

-Kochani,jak widzicie Tomioka nie jest sam.-Zaczęła Shinobu.-Ten chłopak obok jest demonem,a w środku w skrzyni jest demonica nieodporna na słońce w przeciwieństwie do tego tutaj.Tomioka jak i pogromca rangi Mizunoto,Kamado Tanjiro stanęli w ich obronie i nie pozwolili mi na likwidację demonów.

Filary wymienili się spojrzeniami.Po wyrazie twarzy Tanjiro rozpoznałem,że się denerwuje więc dyskretnie chwyciłem go za rękę,po chwili i on ścisnął moją.Nie patrzył w moją stronę skupiał się na reszcie.

-Każdego demona trzeba skrócić o głowe!-Mężczyzna o płomiennych włosach jako pierwszy zabrał głos.

-A tych którzy ich bronią trzeba zabić.-Z drzewa zeskoczył Obanai i dołączył do reszty.

-Oni nikogo nie zabili.-Kolejny raz czuje znajome ukłucie w sercu, te same które poczułem podczas ostatecznej selekcji.Same słowo "zabić" boli.Tanjiro syknął cicho,za mocno ściskam jego ręke?Puszczam ją odrazu,chyba zaraz zepsuje wszytko do końca,na ten gest młody kamado spuszcza głowę .

-Jeszcze..-odpowiada Iguro,zaś jego wąż zasyczał.

-Nezuko nie jest taka!Sabito też!-Tanjiro wkońcu odzywa sie,po głosie czuje jego strach.Chce go stąd zabrać,nie moge patrzeć jak jego promienny,słodki uśmiech blednie z każdą sekundą.

Długo obradowali co zrobić z demonami.Makomo rozpłakała sie aż,powtarzała że życie bez Sabito nie ma sensu,bo traci swoje wyjątkowe barwy.Mnie ściskło aż w Żołądku,wkońcu zwymiotowałem.

-Źle sie czujesz?-Kamado pojawił sie za moimi plecami.

-To tylko stres..

-Giyuu,moge cie o coś spytać?-Wycieram usta i odwracam sie w jego stronę.

Pov.Tanjiro

Fakt iż umrzemy docierał do mnie coraz szybciej.Filary weszły do środka,a my zostaliśmy na dziedzińcu.To właśnie ten moment na dziwne pytania.I tak przecież zginiemy.Kiedy Tomioka zwymiotował podchodze,lekko zmartwiony lecz okazuje sie że to ze stresu.I tak sie martwie.Dzisiejszy,wsumie nie tylko,ale to szczegóły,dzień o czymś mi uświadomił.O co chodzi?O pocałunek.Troche dziwne,że w takiej sytuacji myślę o takich rzeczach,ale lepszej okazji nie ma.Nie chce budować między nami dystansu.Odwraca sie więc do mnie i pyta o co chodzi.Serce przyspiesza rytmu zupełnie jak wtedy gdy ujrzałem moją martwą rodzine.Ostatni raz patrze w strone Sabito,siedzi z Makomo.Mam nadzieje jednak że Giyuu pocałował mnie dla odwócenia uwagi lecz gdzieś w głębi licze że jest inaczej i chce aby zrobił to drugi raz.Jako przyjaciel czuje sie paskudnie.Sabito,wybacz..

-Jasne,o co chodzi?-Posyła przy tym swój piękny uśmiech,odwzajemniam i też sie uśmiecham.

-Chodzi o..-Wbijam wzrok w ziemie.Jaka ładna trawa,czyż nie?Okej,ze stresu mi odbija.-Powiem wprost.-Zbieram w sobie wystarczająco dużo odwagi i podnosze wzrok.-Dlaczego mnie wtedy pocałowałeś?

Zamieniam sie w pomidora,na moich policzkach pojawia sie soczysta czerwień.Życie pomidora napewno jest łatwiejsze.Takiego pytania nie da sie luźno zadać.Tomioka też sie rumieni i odwraca wzrok.

-Mam być szczery czy normalny?-Odpowiada nerwowo.

-Jedno nie przeczy drugiemu,ale szczerze.-Kłade rękę na jego ramieniu by odzyskać jego wzrok,z sukcesem.

-Bo cie lubie.-Jego ręka zaczyna drżeć,a oczy mu sie szklą.-Niczego nie oczekuje od ciebie,zależy mi na naszej przyjaźni.

-Też cie lubie.-Powinienem sie zamknąć,ale nie chce aby płakał,nie starego zimnego Giyuu.Chce pochłaniać wzrokiem jego uśmiech.

-Ale wtedy mnie odepchnąłeś.

Wzdycham.Chyba musze mu powiedzieć.

-Sabito mi powiedział,że cie kocha.

Oboje milczymy,ale Giyuu odetchnął z ulgą.Ja też bo teraz Tomioka wie,a ja w małym procencie pozbywam sie poczucia winy.

-Domyśliłem sie.Już dość dawno.Co powinienem zrobić?Nie chce go zranić.-Wyznaje i patrzy w jego stronę.

-Może..Trochę poudajesz?Chociaż chwile,chce aby pomimo natury demona poczuł sie kochany.

-Zgoda,zrobie to dla was obu,ale jeśli będę mógł pocałować cie znowu.

Czuje jak ciepło otacza moje serce.Kiwam więc głową lekko zarumieniony.Oboje sie uśmiechamy i podchodzimy do reszty.W tym czasie filary wracają na dziedziec,tym razem z mistrzem.

-Oszczędzimy wszystkich o ile przejdziecie próbe.Musicie zostać tydzień w posiadłości motyla.Jeśli Nezuko i Sabito nikogo nie zaatakują, nikt ich nie skrzywdzi.-Wygłosił mistrz.

Twój uśmiech//GiyutanWhere stories live. Discover now