31

1.4K 79 3
                                    

Przez kolejne dwa dni chłopak budził mnie z kwiatami w ręku, bardzo mi się to podobało, bo kochałam róże. Jednak w końcu nastał dzień powrotu.

- Wszystko masz? - zapytał kiedy wyszłam z pokoju z walizką.

- Chyba tak, szkoda, że to już koniec - odparłam, a po tym wyszliśmy z hotelu.

- Jeszcze zrobimy sobie takie wakacje, zobaczysz - zaśmial się, a potem wsiedliśmy do wcześniej zamowionej taksówki.

I znowu ta sama męcząca podróż. Cały lot praktycznie przespałam wtulona w bruneta. Pablo odwiózł mnie bezpiecznie do domu i ucałował na pożegnanie. Było już trochę późno, ale światła w moim domu wciąż się paliły.

- To co? Widzimy się jutro?

- A ty nie masz treningu?- zaśmiałam się cicho.

- Mam, ale zawsze możesz na niego przyjść, a potem pójdziemy do jakiegoś kina.

- Zgoda, dobranoc - ucałowałam go jeszcze raz i wysiadłam z auta. Wyciągnęlam swoją walizkę i weszłam do domu.

Od razu zostalam wyściskana przez rodziców.

- Twój towarzysz wydzwaniał do nas już chyba z piętnaście razy czy dotarłaś.

- Ferran?

- A kto inny?- zaśmiał się tata. Pożyczylam od niego telefon, aby napisać do Torresa, żeby przyjechał. Musialam mu wszystko opowiedzieć, a byłam tak podekscytowana, że nie było mowy o zaśnięciu teraz.

Tak jak myślałam Torres zjawił się po około dziesięciu minutach, a do mojego pokoju wpadł jak burza.

- Ruby! - rozłożył ręce, a ja z szerokim uśmiechem wpadłam w jego ramiona. Przytuliłam go najmocniej jak mogłam.

- Tęskniłam - powiedziałam.

- Aż tak źle było z Gavirą? - zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami z uśmiechem.

- Nie, po prostu brakowało mi też ciebie.

- Więc mam nadzieję, że następnym razem weźmiesz mnie ze sobą. - parsknął puszczajac mnie. Położyłam się na łóżku, trochę zmęczona. - Mam coś dla ciebie - wyciągnął z kieszeni telefon i mi go podał. - Kupiłem go ostatnio, pomyślałem sobie, że skoro nie masz..

- Wiesz, że nie musiałeś?- spytałam.

- Przestań, jesteśmy przyjaciółmi - powiedział, a ja oglądnęłam urządzenie. - Jak było na bali?

- Cudownie - rozmarzyłam się, przewracając na plecy.

- A może jakieś szczegóły?- położył się obok.

- Już chciałbyś wiedzieć - mruknęłam z uśmiechem. Torres teatralnie złapał się za serce.

- Ranisz moje uczucia - odparł. Zaśmiałam się cicho.

- No wiesz.. Dostawałam codziennie kwiaty i takie tam.. - zaczęłam bawić się sznurkami bluzy. - I wiesz, Pablo zaproponował mi, żebyśmy zamieszkali razem, ale nie wiem co na to tata...

- Boże, moja Ruby dorasta - chłopak zakrył usta dłonią, jego oczy przybrały wyraz wzruszenia, pokiwał kilka razy głową na boki i wciągnął powietrze nosem.

- Ferran.. - wywrócilam oczami.

- Chodź tu do mnie - otworzył ramiona a ja przytulilam go niemal od razu.

- Masz mi pomóc przekonać ojca na ten pomysł.

- Jasne, nawet nie musisz prosić - poklepał mnie po plecach. - A teraz chodźmy może spać? - spytał odrywajac się odemnie. Kiwnęłam głową i oboje ułożyliśmy się na łóżku.

Następnego dnia zeszliśy na dół na śniadanie.

- Tato... - zaczęlam kiedy mężczyzna robił naleśniki, stał do nas odwrócony tyłem z patelnią w ręku.

- Tak?

W tym momencie wymienilam z Torresem znaczące spojrzenie i wzięlam głeboki oddech.

- Wiesz, ostatnio rozmawiałam z Pablo o pewnej rzeczy..

- Ruby..

- No nie jestem w ciąży!- westchnęłam wyrzucając ręce w powietrze. - Chodzi o coś innego.

- Ruby chce wyfrunąć z gniazda - mruknął Ferran popijajac sokiem pomarańczowym.

- Słucham?

- Rozmawiałam z Pablo o wynajęciu wspólnego mieszkania, no wiesz..

- Nie ma mowy, Ruby - powiedział mój ojciec.

- Ale dlaczego? Mam osiemnaście lat, mogę decydować o sobie.

- Nie kiedy Thomas, stanowi niebezpieczeństwo - odparł.

- Tato.. - zaczęłam, ale przerwał mi głos Ferrana.

- Mogę nawet spać pod ich drzwiami, żeby Thomas ich nie dorwał - po jego słowach zachciało mi się śmiać, jednak utrzymałam poważny wyraz twarzy.

- O czym mówimy?- spytała mama wchodząc do kuchni.

- Ruby chce się wyprowadzić i zamieszkać z Pablo - wyjaśnił tata.

- A ojciec pewnienie chce się zgodzić co?- zaśmiała się - pogada, pogada, a i tak ostatecznie nawet dołoży ci do mieszkania, ja go znam - dodala. - Dla mnie pomysł dobry, Pablo to odpowiedzialny chłopak, pasujecie do siebie, to czemu macie nie zamieszkać razem.

- Ty tak serio?- zapytał mężczyzna.

- No tak, a czemu nie?- uśmiechnęła się, co odwzajemniłam. - A teraz jedzcie bo wam wystygnie, a zaraz jest trening.

---

- Zgodził się!- pisnęłam na przywitanie przytulajac Pablo.

- Spokojnie - zaśmiał sie całując moje usta. - Kto sie zgodził, na co?

- Mój ojciec, na mieszkanie razem - podskoczyłam, a na ustach bruneta wylądował szeroki uśmiech.

Kolejny raz jego usta znalazły się na moich, tym bardziej to był bardziej namiętny pocałunek. Potem usłyszeliśmy gwizdek mojego ojca.

- Muszę iść, widzimy się na przerwie - odparł, składając pocałunek na moim czole i odbiegł do reszty.

Ja natomiast usiadłam na trybunach i zaczęlam czytać książkę, którą przed wyjściem zdążylam wrzucić do plecaka.

Nienawiści nie można zniszczyć nienawiścią
Pokona ją tylko miłość

Odetchnęlam głeboko czytając to zdanie. Tak bardzo mi się wydawało, że książki które kiedyś czytałam pokazywały mi moją przyszłość, tylko wtedy, byłam pewna, że we własnym wrogu nie da się zakochać.

Bo czy żołnierz może zaprzyjaźnić się z przeciwnikiem?

Czy pająk może darować życie muchy?

Czy ciemność może istnieć przy świetle?

Czy księżyc może tańczyć ze słońcem?

Pablo roztopił we mnie lód, w którym ukrywałam się od małego. Ja natomiast ochłodzilam jego płomienny charakter. Oboje wynieśliśmy więcej doświadczeń z tej relacji, niż przez całe nasze życie.

Ultima RosaWhere stories live. Discover now