15

1.7K 105 35
                                    

Właśnie byłam w drodze przed hotel. Miałam się tam spotkać z João, ponieważ chcial mi coś powiedzieć. Zbliżał się wieczór więc bylam ciekawa co ma mi do powiedzenia. Pchnęłam szklane drzwi i zobaczyłam niedaleko parkujący autokar. Ciepło uderzyło w moje ciało, lekko przymknełam oczy przez słońce. Zobaczyłam sylwetkę chłopaka i podeszłam bliżej.

- O czym chciałeś pogadać? - zapytałam niepewnie.

- Chciałem się pożegnać, przegraliśmy.. - westchnął a ja przegryzłam policzek od środka.

- Przykro mi..

- Nie, jest okej - uśmiechnął się - Było naprawdę miło, zwłaszcza nasze spacery i wyjścia - dodał.

- Tak, mi też się podobało, szkoda że to już koniec - mruknęłam.

- Przyznam, że mi się podobałaś.. - podniósł delikatnie mój podbródek, abym spojrzała mu w oczy. - Taki mały romans na mundialu to zawsze coś nowego - zaśmiał się.

- To prawda, też mi się trochę podobałeś..

Tylko przez chwilę

- Może jeszcze kiedyś się zobaczymy - powiedział a ja kiwnęłam głową.

- Koniecznie - odparłam a wtedy jego usta zetknęły się z moimi. Na początku byłam w szoku, jednak zachowalam spokój. Odwzajemniłam gest a po chwili odsunełam sięod niego.

- João zbieramy się juz! - Krzyknął kolega z drużyny.

- Do zobaczenia Ruby - powiedział a ja przytuliłam się do niego.

Będzie mi go brakowało

- Do zobaczenia João - szepnęłam a ten odszedł do reszty. Poczekalam, aż odjadą i wróciłam do budynku. Na chwilę się zatrzymałam, bo przez myśl przeszło mi jedno.

Jeśli przegramy ten mecz

Wrócimy do domu

Zakład się skończy

Co wtedy?

Potrząsnęłam głową i ruszyłam windą na górę. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam wkurzonego do granic możliwości Pablo.

- Co się stało? - zamknełam drzwi za sobą a ten parsknał śmiechem zirytowany.

- Ty się jeszcze pytasz? Najpierw mówisz mi, że chcesz sprawiedliwości, a teraz sama to robisz.

- Możesz jaśniej? - zapytałam znudzona jego postawą. Zawsze musiał reagować agresją.

- Ja nie mogłem przelizać dziewczyny z personelu, ale ty João już mogłaś?- zapytał. Cholera czy on jest wszędzie? To też widział?

- Nie mam nic na usprawiedliwienie - powiedziałam bez siły. Nie chciałam się kłócić, miałam za mało energii.

- Bo tu nie ma co usprawiedliwiać, pieprzona hipokrytko. - warknął. - Twoja matka też była hipokrytką?- zapytał a ja zacisnęłam szczękę.

- Jakoś nie miałyśmy okazji porozmawiać - powiedziałam patrzac mu prosto w oczy.

- Nie dziwię się - parsknął i ruszył w stronę balkonu. Stałam tak chwilę w miejscu, aby potem złapać za leżącą na fotelu bluzę i wyjść z pokoju. Na podwórku zdążyło się już ściemnić, nie wiem dlaczego ale opuściłam budynek i ruszyłam w stronę miasta. Otarłam lecące łzy rękawem i pociągnęlam nosem. Wyciągnęłam trzęsącymi się dłońmi telefon z kieszeni i weszłam w wiadomości wybierając kontakt taty.

Kocham cię tatusiu

Nie musiałam długo czekać na odpis. Ten człowiek nosił telefon chyba wszędzie.

Tata
Ja ciebie też skarbie
Coś się stało, że piszesz o takiej porze?

Nie
Po prostu

Nie zdążyłam nic więcej dopisać bo uderzyłam w coś ramieniem. Wsunęłam telefon do kieszeni i spojrzałam na osobę obok.

- Przepraszam - powiedziałam widząc mężczyznę a zaraz obok drugiego.

- Zgubiłaś się? - zapytał a ja od razu pokręciłam głową. Drugi złapał mnie za ramie i popchnął na jedną ze ścian. - A mi się wydaje, że się jednak zgubiłaś.

Po jego słowach zamachnął się a ja poczułam ból brzucha. Nogi same się podemną ugięły, osunęlam się na ziemię. Potem poczułam kopnięcie.

Następne

I kolejne

I jeszcze jedno

Z mojej wargi jak i nosa leciała krew, bolał mnie cały brzuch. Głowę zdążyłam zakryć rękami. Kiedy widzieli, że nie mam już siły, jeden z nich podniósł moją głowę za włosy a ja jęnęłam z bólu.

- Następnym razem patrz pod nogi - powiedział puszczajac mnie. Kiedy odeszli, ledwo wstałam na nogi i zaczęłam się kierować w stronę hotelu. Napewno zajęło mi to dużo dłużej niż wcześniej.

Kiedy otworzyłam drzwi do pokoju usłyszalam jak Pablo zrywa się z łóżka.

- Ruby? Co sie stało? - zapytał pomagajac mi ustać na nogach.

- Nic, puść mnie - powiedziałam słabo. Kręciło mi się w głowie a metaliczny posmak krwi powodował tylko to, że było mi co raz bardziej niedobrze.

- Chcę wiedzieć co się stało..

- Nic - powiedziałam a ten pomógł mi usiąść na łóżku. Ściągnął z moich pleców bluzę, tak ostrożnie jak tylko mógł.

- Ruby, przepraszam - powiedział siadajac obok. Chciałam wstać, ale syknęłam z bólu. Przytrzymał mnie, abym się nie ruszała. - Gdybym nie zrobił tej kłótni, nic by się nie stało, wiem znowu spieprzyłem i też nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

- Jesteś dupkiem - mruknęłam trzymając się za brzuch.

- Jestem - potwierdził. - Ale wybaczysz temu dupkowi prawda?- zapytał odgarniajac pasemko moich włosów za ucho.

- Nie mam wyjścia.. - westchnąłam. Brunet pomógł mi wstać i zaprowadził do łazienki. Posadził na skraju wanny i otworzył apteczkę. Odgarnął moje włosy do tyłu i zaczął oczyszczać moją twarz z krwi. Wcześniej podał mi też coś przeciwbólowego.

- Powiesz mi kto to był?- zapytał podwijając moją koszulkę. Zagryzłam wargę, kiedy zaczął smarować moje siniaki na brzuchu.

- Nie wiem, jakiś dwóch mężczyzn..

- Nie zrobili ci nic poza pobiciem? No wiesz..

- Nie.. jest w porządku - powiedziałam.

- Jeśli boisz się powiedzieć.

- Pablo - przerwałam mu stanowczo - Nie zrobili tego o czym myślisz - dodalam a ten kiwnął głową i opuścił moją koszulkę. Potem znowu pomógł mi wstać i przeniósł do pokoju. Nawet pomógł mi nałożyć piżamę.

Kiedy położyliśmy się obok siebie. Położyłam głowę na jego torsie. Całował mnie w jej czubek co jakiś czas.

- Przepraszam - powiedział a ja kiwnęlam głową.

- To nic - mruknełam. - dobranoc Pablo.

- Dobranoc Ruby..

Ultima RosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz