Właśnie byłam w drodze przed hotel. Miałam się tam spotkać z João, ponieważ chcial mi coś powiedzieć. Zbliżał się wieczór więc bylam ciekawa co ma mi do powiedzenia. Pchnęłam szklane drzwi i zobaczyłam niedaleko parkujący autokar. Ciepło uderzyło w moje ciało, lekko przymknełam oczy przez słońce. Zobaczyłam sylwetkę chłopaka i podeszłam bliżej.
- O czym chciałeś pogadać? - zapytałam niepewnie.
- Chciałem się pożegnać, przegraliśmy.. - westchnął a ja przegryzłam policzek od środka.
- Przykro mi..
- Nie, jest okej - uśmiechnął się - Było naprawdę miło, zwłaszcza nasze spacery i wyjścia - dodał.
- Tak, mi też się podobało, szkoda że to już koniec - mruknęłam.
- Przyznam, że mi się podobałaś.. - podniósł delikatnie mój podbródek, abym spojrzała mu w oczy. - Taki mały romans na mundialu to zawsze coś nowego - zaśmiał się.
- To prawda, też mi się trochę podobałeś..
Tylko przez chwilę
- Może jeszcze kiedyś się zobaczymy - powiedział a ja kiwnęłam głową.
- Koniecznie - odparłam a wtedy jego usta zetknęły się z moimi. Na początku byłam w szoku, jednak zachowalam spokój. Odwzajemniłam gest a po chwili odsunełam sięod niego.
- João zbieramy się juz! - Krzyknął kolega z drużyny.
- Do zobaczenia Ruby - powiedział a ja przytuliłam się do niego.
Będzie mi go brakowało
- Do zobaczenia João - szepnęłam a ten odszedł do reszty. Poczekalam, aż odjadą i wróciłam do budynku. Na chwilę się zatrzymałam, bo przez myśl przeszło mi jedno.
Jeśli przegramy ten mecz
Wrócimy do domu
Zakład się skończy
Co wtedy?
Potrząsnęłam głową i ruszyłam windą na górę. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam wkurzonego do granic możliwości Pablo.
- Co się stało? - zamknełam drzwi za sobą a ten parsknał śmiechem zirytowany.
- Ty się jeszcze pytasz? Najpierw mówisz mi, że chcesz sprawiedliwości, a teraz sama to robisz.
- Możesz jaśniej? - zapytałam znudzona jego postawą. Zawsze musiał reagować agresją.
- Ja nie mogłem przelizać dziewczyny z personelu, ale ty João już mogłaś?- zapytał. Cholera czy on jest wszędzie? To też widział?
- Nie mam nic na usprawiedliwienie - powiedziałam bez siły. Nie chciałam się kłócić, miałam za mało energii.
- Bo tu nie ma co usprawiedliwiać, pieprzona hipokrytko. - warknął. - Twoja matka też była hipokrytką?- zapytał a ja zacisnęłam szczękę.
- Jakoś nie miałyśmy okazji porozmawiać - powiedziałam patrzac mu prosto w oczy.
- Nie dziwię się - parsknął i ruszył w stronę balkonu. Stałam tak chwilę w miejscu, aby potem złapać za leżącą na fotelu bluzę i wyjść z pokoju. Na podwórku zdążyło się już ściemnić, nie wiem dlaczego ale opuściłam budynek i ruszyłam w stronę miasta. Otarłam lecące łzy rękawem i pociągnęlam nosem. Wyciągnęłam trzęsącymi się dłońmi telefon z kieszeni i weszłam w wiadomości wybierając kontakt taty.
Kocham cię tatusiu
Nie musiałam długo czekać na odpis. Ten człowiek nosił telefon chyba wszędzie.
Tata
Ja ciebie też skarbie
Coś się stało, że piszesz o takiej porze?Nie
Po prostuNie zdążyłam nic więcej dopisać bo uderzyłam w coś ramieniem. Wsunęłam telefon do kieszeni i spojrzałam na osobę obok.
- Przepraszam - powiedziałam widząc mężczyznę a zaraz obok drugiego.
- Zgubiłaś się? - zapytał a ja od razu pokręciłam głową. Drugi złapał mnie za ramie i popchnął na jedną ze ścian. - A mi się wydaje, że się jednak zgubiłaś.
Po jego słowach zamachnął się a ja poczułam ból brzucha. Nogi same się podemną ugięły, osunęlam się na ziemię. Potem poczułam kopnięcie.
Następne
I kolejne
I jeszcze jedno
Z mojej wargi jak i nosa leciała krew, bolał mnie cały brzuch. Głowę zdążyłam zakryć rękami. Kiedy widzieli, że nie mam już siły, jeden z nich podniósł moją głowę za włosy a ja jęnęłam z bólu.
- Następnym razem patrz pod nogi - powiedział puszczajac mnie. Kiedy odeszli, ledwo wstałam na nogi i zaczęłam się kierować w stronę hotelu. Napewno zajęło mi to dużo dłużej niż wcześniej.
Kiedy otworzyłam drzwi do pokoju usłyszalam jak Pablo zrywa się z łóżka.
- Ruby? Co sie stało? - zapytał pomagajac mi ustać na nogach.
- Nic, puść mnie - powiedziałam słabo. Kręciło mi się w głowie a metaliczny posmak krwi powodował tylko to, że było mi co raz bardziej niedobrze.
- Chcę wiedzieć co się stało..
- Nic - powiedziałam a ten pomógł mi usiąść na łóżku. Ściągnął z moich pleców bluzę, tak ostrożnie jak tylko mógł.
- Ruby, przepraszam - powiedział siadajac obok. Chciałam wstać, ale syknęłam z bólu. Przytrzymał mnie, abym się nie ruszała. - Gdybym nie zrobił tej kłótni, nic by się nie stało, wiem znowu spieprzyłem i też nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
- Jesteś dupkiem - mruknęłam trzymając się za brzuch.
- Jestem - potwierdził. - Ale wybaczysz temu dupkowi prawda?- zapytał odgarniajac pasemko moich włosów za ucho.
- Nie mam wyjścia.. - westchnąłam. Brunet pomógł mi wstać i zaprowadził do łazienki. Posadził na skraju wanny i otworzył apteczkę. Odgarnął moje włosy do tyłu i zaczął oczyszczać moją twarz z krwi. Wcześniej podał mi też coś przeciwbólowego.
- Powiesz mi kto to był?- zapytał podwijając moją koszulkę. Zagryzłam wargę, kiedy zaczął smarować moje siniaki na brzuchu.
- Nie wiem, jakiś dwóch mężczyzn..
- Nie zrobili ci nic poza pobiciem? No wiesz..
- Nie.. jest w porządku - powiedziałam.
- Jeśli boisz się powiedzieć.
- Pablo - przerwałam mu stanowczo - Nie zrobili tego o czym myślisz - dodalam a ten kiwnął głową i opuścił moją koszulkę. Potem znowu pomógł mi wstać i przeniósł do pokoju. Nawet pomógł mi nałożyć piżamę.
Kiedy położyliśmy się obok siebie. Położyłam głowę na jego torsie. Całował mnie w jej czubek co jakiś czas.
- Przepraszam - powiedział a ja kiwnęlam głową.
- To nic - mruknełam. - dobranoc Pablo.
- Dobranoc Ruby..
CZYTASZ
Ultima Rosa
FanfictionKażdy z nas, kiedy się rodzi jest małym płomykiem. Są ludzie którzy wzniecaja ogień, z czasem staja się silni oraz niezależni. Należą do osób upartych, oraz tych którzy łatwo się denerwują. Reszta ludzi, postanowiła zgasić płomień walki, stali się z...