- Co się stało? - spytał chłopak kiedy pociągnęłam go aż do altanki.- Ruby? - zmartwił się moim milczeniem. Mój wzrok błądził po jego twarzy, nabrałam powietrza do płuc i zaczęłam.
- Thomas.. Znowu do mnie wypisuje - powiedziałam.
- To mu nie odpisuj? - mówił, jakby to było takie proste. Wydawało mi się, że zaczyna być zły, więc chwyciłam jego dłonie. Poczułam delikatny ucisk.
- On ma moje nagie zdjęcia.. - spuściłam wzrok.
- Słucham? - do chłopaka jakby nie dotarło to co powiedziałam, łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Puściłam jego ręce i usiadłam na schodkach. - Wysyłałaś mu nagie zdjęcia?
- Nie! - Pisnęłam załamana, okrywając się bardziej bluzą. - Zrobił je kiedy.. My.. - Przez gardło nie chciały przejść mi kluczowe słowa. Brunet usiadł obok mnie, objął mnie ramieniem i mocno przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w niego, rozpłakując już do końca.
- Ruby.. Ruby.. - mówił - No już nie płacz, jestem przy tobie, tak? Thomas już cię więcej nie dotknie. - Gładził moje plecy, a ja czułam, jak cały smutek zamienia się w złość.
- Chodźmy do środka - mruknęłam po chwili wstając, podałam mu dłoń i ruszyliśmy do domu. Kiedy tylko podeszłam do łóżka, zobaczyłam, jak mój telefon dzwoni, a na wyświetlaczu widnieje imię Thomasa.
Złość i gniew wzięły nade mną górę, złapałam za urządzenie i wyszłam szybkim krokiem z powrotem na taras, zamachnęłam się i wyrzuciłam urządzenie, jak najdalej mogłam, prawdopodobnie utopiło się właśnie w jakiejś rzece. Uczucia targały mną na przemian, znowu zaczęłam płakać, a nogi same się nade mną ugięły. Nawet nie zwróciłam uwagi, że Pablo jest przy mnie i kolejny raz tego wieczoru bierze mnie w ramiona.
- Proszę, puść mnie, ja już nie chce - wydusiłam.
- Spokojnie Ruby, już dobrze - szeptał czule, trzymając mnie mocno, abym mu się nie wyrwała. Chyba wolał być ostrożny po sytuacji na balkonie. - Kocham cię. - szepnął, a ja zaczęłam się coraz bardziej uspokajać.
- Przepraszam - mruknęłam, zmęczona odchylając głowę i opierając ją o jego ramie.
- Chodź tu do mnie - odparł, biorąc mnie na ręce. - Zrobiłem nam pyszną kolację, twoją ulubioną - uśmiechnął się, a ja poczułam przyjemne uczucie w brzuchu.
Pablo postawił przed nami na stole dwa talerze z makaronem z warzywami w sosie. Zjedliśmy na spokojnie posiłek, a potem wzięłam kąpiel.
- Napisałem do twojego taty, że wszystko jest dobrze, ale zepsuł ci się telefon.. No wiesz, żeby się nie martwił. - Kiwnęłam głową i rzuciłam satynowy szlafroczek na krzesło obok. Wdrapałam się na łóżko i z ciężkim westchnięciem opadłam na bruneta.
- Dziękuję - szepnęłam przymykając powieki.
- Ruby pomogę ci z Thomasem, obiecuję, dostanie to, na co zasłużył, a ty będziesz szczęśliwa.
- Jestem szczęśliwa, bo jesteś obok - wtuliłam twarz w zagłębieniu jego szyi. Miał takie piękne, charakterystyczne perfumy.
- Więc chcę, abyś była super szczęśliwa - uśmiechnął się, delikatnie łaskocząc mnie w żebra. Podniosłam na chwilę głowę, a mój wzrok zjechał na jego usta.
- Chcę cię pocałować - przyznałam nieśmiało.
- Więc to zrób.
Po jego słowach moje usta zetknęły się z jego. Na początku pocałunek był delikatny, a potem coraz bardziej namiętny i nerwowy. Chłopak położył mnie na materacu, a jego usta zjechały na moją szyję. Zsunął ramiączko mojej koszulki z ramienia, a kiedy jego wargi zeszły jeszcze niżej, poderwałam się do siadu jak poparzona, poprawiając ubranie.
- Przepraszam - powiedzieliśmy w tym samym momencie.
- Po prostu się już połóżmy - chłopak kiwnął głową.
- Naprawdę przepraszam, nie chciałem być nachalny - odparł nakrywając mnie kołdrą.
- W porządku.
Leżeliśmy tak chwilę w milczeniu, jednak ja nie mogłam nawet na sekundę zamknąć oczu. Gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc i przewróciłam się przodem do chłopaka, wtulając w jego tors.
Brunet mnie przytulił mocno, a ja okryłam nas szczelniej. W mojej głowie było naprawdę dużo myśli.
- Kocham cię - szepnęłam. Sama nie wierzyłam, że to powiedziałam.
- Ja ciebie też Rubinku - złożył pocałunek na moim czole - I obiecuję, że to będą twoje najlepsze wakacje.
STAI LEGGENDO
Ultima Rosa
FanfictionKażdy z nas, kiedy się rodzi jest małym płomykiem. Są ludzie którzy wzniecaja ogień, z czasem staja się silni oraz niezależni. Należą do osób upartych, oraz tych którzy łatwo się denerwują. Reszta ludzi, postanowiła zgasić płomień walki, stali się z...